Szybkie wyrównanie i jest punkt dla ekipy Derbina

Więcej sytuacji w końcówce wypracowali gospodarze, ale remis nie krzywdzi żadnej z drużyn.


W pierwszej połowie otwartego i prowadzonego w dobrym tempie spotkania drużyn z czołówki I-ligowej tabeli częściej przy piłce byli tyszanie. Paradoksalnie jednak to nie oni byli najbliżej zaskoczenia Macieja Gostomskiego w pierwszej połowie tylko Paweł Baranowski. Stojący 12 metrów przed swoją bramką stoper Górnika, interweniując po wrzutce Szymona Lewickiego, źle trafił w piłkę, która w 22 minucie przeleciała tuż obok słupka i wyszła na rzut rożny.

Na bramki trzeba było poczekać do drugiej połowy. Najpierw, po stracie piłki przez Oskara Paprzyckiego lewą stroną boiska popędził wprowadzony do gry w przerwie Serhij Krykun. Ukraiński skrzydłowy na linii bocznej ograł wracającego Paprzyckiego, następnie posadził na murawie Dominika Połapa, a po zagraniu z Adrianem Cierpką wbiegł w pole karne i dograł do Bartłomieja Kalinkowskiego. Podanie było idealne i mający za sobą 16 występów w ekstraklasie zawodnik z Łęcznej uderzeniem z 6 metra w 54 minucie zapewnił gospodarzom prowadzenie.

Cieszyli się nim tylko 4 minuty, po rzucie rożnym wykonanym przez tyszan wybita piłka trafiła pod nogi Bartosza Biela, który dośrodkował w pole karne Górnika. Tam Szymon Lewicki na 7 metrze przyjął piłkę i odegrał do Nemanij Nedicia. Stoper z Czarnogóry uderzeniem z 5 metra do pustej bramki dopełni formalności i ustalił wynik.

Nie znaczy to jednak, że przez ostatnie pół godziny gry było nudno. Wręcz przeciwnie. Obydwie drużyny starały się zdobyć komplet punktów. Najpierw GKS próbował iść za ciosem, ale w 64 minucie po wrzutce Marcela Stefaniak i przedłużeniu lotu piłki przez Kamila Szymurę Lewicki nie trafił z bliska. Natomiast w 75 minucie po zagraniu Łukasza Grzeszczyka, który odebrał piłkę Pawłowi Sasinowi i wyłożył ją na strzał Bielowi, skrzydłowy przestrzelił z 16 metra.

Ostatni kwadrans należał natomiast zdecydowanie do miejscowych, których zatrzymał Konrad Jałocha. W 78 minucie odbił piłkę po główce Karola Struskiego z 10 metrów i wyłapał dobitkę Bartosza Śpiączki z 7 metra. W 83 minucie paradą obronił strzał Krykuna z 12 metra. Najtrudniejszą interwencję miał jednak w 86 minucie, kiedy po rzucie wolnym Śpiączka odegrał piłkę na 5 metr, a finalizujący akcję Baranowski nie zdołał pokonać bramkarza, który jeszcze w 89 minucie na stojąco wyłapał futbolówkę po uderzeniu Śpiączki z 15 metra.

I choć mecz zakończył się po strzale Stefaniaka, który w doliczonym czasie gry, płaskim strzałem z 18 metrów zmusił Gostomskiego do rzutu na piłkę, to podsumowując spotkanie można powiedzieć, że gospodarze byli bliżej zwycięstwa, ale remis nie krzywdzi żadnej z drużyn.


Górnik Łęczna – GKS Tychy 1:1 (0:0)

1:0 – Kalinkowski, 54 min, 1:1 – Nedić, 58 min

GÓRNIK: Gostomski – Sasin, Baranowski, Midzierski, Leandro – Struski, Cierpka, Tymosiak, Stasiak (46. Krykun) – Kalinkowski (79. Banaszak), Śpiączka (90+1. Wojciechowski). Trener Kamil KIEREŚ.

GKS: Jałocha – Połap, Nedić, Szymura, Stefaniak – Biel, Paprzycki, J. Biegański, Grzeszczyk, Moneta (72. Steblecki) – Lewicki. Trener Artur DERBIN.

Sędziował Tomasz Marciniak (Płock). Bez udziału publiczności.

Żółte kartki: Tymosiak, Midzierski – Połap.

Piłkarz meczu – Nemanja NEDIĆ.


Fot. twitter.com/zielono_czarni