Szybkość Vivianiego za duża dla rywali

Jedyna górska trudność na wtorkowym etapie była zlokalizowana na 20 kilometrów przed metą premia górska trzeciej kategorii. Wiadomo jednak było, że nie przyniesie ona rewolucyjnych zmian w walce o zwycięstwo, bo odcinek był wyraźnie przeznaczony dla sprinterów. Ucieczka dnia liczyła sobie zaledwie dwóch kolarzy, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że to się nie może udać. Doścignięci zostali na 22 kilometry przed metą. Wtedy Diego Rubio z drużyny Burgos-BH spróbował kontry z peletonu, ale akcja ta nie przyniosła zamierzonego skutku.

Akcja Austriaka

Bo na czele grupy zasadniczej ustawiły się ekipy sprinterów. Wydawało się, że do finiszu nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, ale Vuelta, z dnia na dzień, przynosi zaskakujące rozwiązania. Tym razem nie miały one – na szczęście – wpływu na kształt klasyfikacji generalnej, ale kilku kolarzy, m.in. lider wyścigu, Simon Yates, a także zajmujący trzecie miejsce Nairo Quintana, musieli zmieniać koła, bo złapali gumę. Stosunkowo szybko udało im się jednak wrócić do peletonu, a wiadomo było, że górale nie powalczą o triumf na etapie. Kiedy do mety pozostawał kilometr na indywidualny atak zdecydował się kolarz grupy Bora-hansgrohe, Lukas Poestlberger. Austriak, w podobnym stylu, wygrał w zeszłym roku pierwszy etap Giro d’Italia i założył różową koszulkę lidera. Tym razem nie miał szans na to, aby objąć przodownictwo w klasyfikacji generalnej, ale do sukcesu na odcinku nie brakowało mu zbyt wiele.

Pech Belga

Bardzo mocno jednak popracowali na ostatnich metrach kolarze Quick-Stepu. Zespół dowodzony przez Duńczyka Michaela Morkova, którego zadaniem jest jak najlepsze rozprowadzenie Elii Vivianiego, połknął Poestlbergera, którego atak miał zresztą posłużyć Peterowi Saganowi. Słowak jednak zdecydowanie nie potrafi poradzić sobie na tegorocznej Vuelcie ze wspomnianym Vivianim. Kilka dni temu inny z włoskich sprinterów, Matteo Trentin, powiedział, że jego rodak jest na ostatnich metrach nie do pokonania i wczoraj taka wersja się sprawdziła. Mistrz Włoch rozwinął na końcówce znakomitą prędkość i przeciął linię mety jako pierwszy. Po wszystkim był bardzo szczęśliwy i podziękował swojej drużynie. Tymczasem wczorajszy etap okazał się pechowy dla Jelle Wallays’a z Lotto Soudal. Belg brał udział w pozornie niegroźnej kraksie, która wydarzyła się na niespełna 40 km przed metą. Kolarz musiał zrezygnować z dalszej jazdy i został odwieziony do szpitala.

 

10. etap (Salamanca – Fermoselle. Bermillo de Sayago, 177 km)

1. Elia Viviani (Włochy, Quick-Step) 4.08:08, 2. Peter Sagan (Słowacja, Bora-hansgrohe), 3. Giacomo Nizzolo (Włochy, Trek-Segafredo), 4. Nelson Martinez (Kolumbia, Caja Rural). 5. Marc Serreau (Francja, Groupama-FDJ), 6. Danny van Poppel (Holandia, LottoNL-Jumbo), 7. Ivan Garcia Cortina (Hiszpania, Bahrain-Merida), 8. Jon Izaga (Hiszpania, Euskadi), 9. Simone Consonni (Włochy, UAE Emirates), 10. Matteo Trentin (Włochy, Mitchelton-Scott), 47. Michał Kwiatkowski (Sky), 114. Rafał Majka (Bora-hansgrohe) – wszyscy ten sam czas.

Klasyfikacja generalna

1. Simon Yates (W. Brytania, Mitchelton-Scott) 41.03:00, 2. Alejandro Valverde (Hiszpania, Movistar) + 1 sek., 3. Nairo Quintana (Kolumbia, Movistar) +14, 4. Emanuel Buchmann (Niemcy, Bora-hansgrohe) +16, 5. Jon Izagirre (Hiszpania, Bahrain-Merida) +17, 6. Tony Gallopin (Francja, AG2R) +24, 7. Miguel Angel Lopez (Kolumbia, Astana) +27, 8. Rigoberto Uran (Kolumbia, Education First – Drapac P/B Cannondale) + 32, 9. Steven Kruijswijk (Holandia, Lotto-NL Jumbo) +43, 10. George Bennett (N. Zelandia, LottoNL-Jumbo) +47, 15. Kwiatkowski +2:10, 23. Majka +5:44.