Szymon Sobczak: Czekam na ostateczną weryfikację!

Rozmowa z Szymonem Sobczakiem, napastnikiem Zagłębia Sosnowiec.


Przeglądając pana piłkarskie portfolio można odnieść wrażenie, że ciągle szuka pan piłkarskiej stabilizacji. Na koncie ma pan już 11 klubów. Nie za dużo?

Szymon SOBCZAK: – 11 to dobra liczba tak naprawdę. Trzeba na to wszystko patrzeć pozytywnie. Szukamy takiego miejsca i chęci rozwoju, bo często jest tak, że będąc w jakimś klubie dłuższą chwilę, człowiek obiera sobie nowe cele. Jestem bardzo ambitny i cały czas dążę do tego, co sobie wcześniej założyłem. Ostatnio, po dłuższym pobycie w pierwszej lidze i epizodzie w ekstraklasie, który nie zakończył się tak, jak tego chciałem, na pewno jestem głodny sukcesu i to mnie mobilizuje do tego, by czasami swoje miejsce piłkarskie zmieniać. Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, ale trzeba przede wszystkim się rozwijać.

W którym poprzednim klubie czuł się pan najlepiej, miał przekonanie, że to będzie właśnie „ten”?

Szymon SOBCZAK: – W wielu miejscach czułem się dobrze, aczkolwiek ciężko porównywać kluby, gdzie byłem młodzieniaszkiem, z klubami, gdzie coś ode mnie zależało. Na pewno ostatni okres w Stomilu dobrze wspominam, walczyliśmy o bardzo wysoką pozycję w tabeli. Ale potem liga troszeczkę nas zweryfikowała, nasza kadra nie była zbyt szeroka. Na pewno był to bardzo dobry okres dla mnie. Z kolei w Stali Mielec też bardzo dobrze się czułem, ale zdecydowałem się na zmianę otoczenia ze względu na to, że 2 lata z rzędu walczyliśmy o awans i nie udało się go osiągnąć. I trzeba było coś zmienić.

Dlaczego nie może pan zaistnieć w rodzimej ekstraklasie? Tylko 6 występów i 0 goli. Jak na bardzo dobrze zapowiadającego się napastnika diablo mało…

Szymon SOBCZAK: – Jeśli chodzi o ekstraklasę to ciężko coś mówić o epizodach. A tak było z moją grą. To nie była weryfikacja, na którą czekałem. Ona dopiero przyjdzie, będę robił wszystko w tym kierunku, by ona przyszła. Tego się nie boję. Ostatni rok miałem okazję sprawdzić swoje umiejętności z chłopakami na tym właśnie poziomie. Ale na ostateczną weryfikację czekam i to mnie motywuje do ciężkiej pracy.

Szansą na stabilizację na poziomie ekstraklasy miała być Jagiellonia. Jej trener Bogdan Zając widział pana w ekipie „Jagi”, ale po podpisaniu 2-letniego kontraktu poszedł pan w odstawkę. Trafił się panu tylko epizod na Łazienkowskiej. Dlaczego do tego doszło?

Szymon SOBCZAK: – Nie pierwszy raz pada to pytanie i tego zdarzenia wolałbym nie komentować. Pewne sprawy weryfikują się z czasem. O ile zawodnika weryfikuje boisko, to trenera i jego wybory personalne wyniki. Nic więcej nie mam tutaj do powiedzenia. Cały czas byłem gotowy do gry, a swoją szansę dostałem tylko raz, w meczu wyjazdowym z Legią.


Czytaj jeszcze: Najważniejsza jakość

Zagłębie Sosnowiec będzie tym klubem, w którym zagości pan na dłużej?

Szymon SOBCZAK: – Na pewno wiele zależy ode mnie i zespołu. Nie tylko cele indywidualne są istotne, ale przede wszystkim liczy się drużyna. To jak będziemy funkcjonowali jako zespół. W tym okienku transferowym dołączyło do nas paru nowych ciekawych zawodników i oby aklimatyzacja, nie tylko moja, przebiegała jak najszybciej. I obyśmy jako drużyna funkcjonowali bardzo dobrze.

Chce pan pomóc nowemu klubowi w walce o utrzymanie się w Fortuna I Liga. Jakie perspektywy widzi pan przed Zagłębiem w rundzie wiosennej?

Szymon SOBCZAK: – Przede wszystkim przychodząc do Zagłębia nie patrzyłem w ogóle na tabelę. Ten rok był w jakimś stopniu specyficzny. Ale różnice w pierwszej lidze są tak niewielkie, że od pierwszego meczu z Termaliką musimy pokazać, że chcemy grać w piłkę, potrafimy grać w piłkę. Wszystko zależy od nas. Nasze cele będą troszkę zweryfikowane tym, co działo się w rundzie jesiennej. Zależy nam na tym, by nasza gra była efektywna –

Mówi się o panu twardy góral spod Zakopanego. Ta góralska zadziorność widoczna jest w pana boiskowych poczynaniach. Nikogo się pan nie boi, ostre przepychanki, zwłaszcza na połowie rywali to dla pana chleb powszedni…

Szymon SOBCZAK: – Nie wiem, nie mnie to oceniać. Tak zostałem po prostu wychowany. Wchodząc w dorosłą piłkę wiedziałem, że trzeba walczyć o swoje. Patrząc na to, co dzieje się przede wszystkim w pierwszej lidze, to jest podstawa do tego, by te rezultaty jako drużyna i także indywidualności osiągać. Jest przede wszystkim bardzo dużo biegania. Tak jak to nasz trener podkreślał, inne drużyny też się przygotowują, analizują nas i tutaj detale decydują, który zespół jest lepszy.


Fot. zaglebie.eu/Marek Rybicki