To duże wyzwanie
Szymon Szymański podpisywał w styczniu kontrakt z pierwszoligowymi „Niebieskimi”, a realizować zacznie go już w ekstraklasie, w której jeszcze nie było mu dane zadebiutować.
Był jedynym nowym zawodnikiem, który trenuje z Ruchem od początku okresu przygotowawczego do sezonu ekstraklasy, ale nie mogło być inaczej, skoro kontrakt podpisał… już w zimowym okresie przygotowawczym. Szymon Szymański trafia do Chorzowa ze Skry Częstochowa. Z „Niebieskimi” związał się umową obowiązującą od 1 lipca 2023 do 30 czerwca 2024 w styczniu, po sparingu… Ruch – Skra, zakończonym bezbramkowym remisem i rozegranym w Kamieniu.
Rozumiał interes Skry
– Kontrakt miałem podpisać już wcześniej, delikatnie się to przeciągnęło, dlatego okoliczności były takie, że najpierw zagrałem przeciwko Ruchowi sparing, a chwilę później dopełniliśmy formalności i byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy – mówi Szymon Szymański, 27-letni środkowy obrońca, którego „Niebiescy” chcieli ściągnąć do siebie już zimą. Nie doszli jednak do porozumienia ze Skrą w sprawie transferu definitywnego.
– Nie jest tajemnicą, że powiedziałem w Skrze otwarcie o chęci dołączenia do Ruchu już w trakcie trwania zimowego okienka. Wiedzieli o tym wszyscy, działacze, trener, sztab. Zadeklarowałem wolę odejścia, ale nie udało się. Wiadomo, w jakiej sytuacji była Skra: walczyliśmy o utrzymanie, byłem podstawowym zawodnikiem, dlatego chciała mnie zostawić. Rozumiałem to i dlatego zapewniłem, że dopóki będę jej zawodnikiem, będę dawał z siebie 100 procent. Nie miałem wpływu na negocjacje między klubami. Musiałem zostać, rozegrałem praktycznie całą rundę od deski do deski, nie licząc okresu, gdy leczyłem skręcony staw skokowy – opisuje Szymański.
To nie było jego pierwsze podejście do Ruchu. W przerwie zimowej sezonu 2019/20 zdołał już nawet poinformować na swojej stronie internetowej, że Szymański przyjedzie na trening na ul. Lompy. Zarówno on w barwach Rekordu Bielsko-Biała, jak i „Niebiescy”, występowali wtedy w III lidze. Ostatecznie jednak, nie pojawił się w Chorzowie.
– Na przeszkodzie stanęły sprawy między klubami, nie dogadały się się. Wtedy już jedną nogą byłem w Ruchu, ale potoczyło się to tak, że trzeba było trochę poczekać. I chyba było warto. Z prezesem Siemianowskim wspominaliśmy, że podejścia były dwa, trzecie okazało się skuteczne. Cieszę się, że w najwyższej lidze. Przeszedłem drogę z trzeciej do pierwszej ligi, a teraz jestem w ekstraklasie. Dokładnie tak jak Ruch – przyznaje nowy nabytek klubu z Cichej.
Pod gliwickim wrażeniem
O ile w poprzednim sezonie Ruch na zapleczu ekstraklasy wywalczył awans, o tyle Skra z niego spadła. – Praktycznie do końca graliśmy o utrzymanie, spadliśmy, gdy zostały dwie kolejki. Wiemy, jaka była nasza sytuacja. Nie przegraliśmy pierwszej ligi drugą rundą, bo w niej punktowaliśmy nieźle. Zaważyła czarna seria kilkunastu meczów bez wygranej na przełomie jesieni i wiosny. Jeszcze w końcówce naszym atutem miało być boisko przy Loretańskiej, wszyscy obawiali się sztucznej nawierzchni, na której trenowaliśmy, ale niestety tak się nie stało. Powrót do domu okazał się gwoździem do trumny – nie kryje Szymon Szymański.
Walcząc o utrzymanie, śledził też batalię Ruchu o trzeci z rzędu awans. – Nasze interesy się nie nakładały, mieliśmy inne cele, więc nic nie stało na przeszkodzie, bym kibicował Ruchowi, tym bardziej ze świadomością, że od przyszłego sezonu będę jego zawodnikiem. Gdy była okazja, oglądałem mecze w telewizji, byłem też na derbach z GKS-em Katowice. Na pewno robiło wrażenie to, jak wyglądały mecze w Gliwicach. Wiadomo, jak funkcjonuje Skra – to klub mniejszy, z mniejszą liczbą kibiców. Grając z Ruchem przy Cichej, było kilka tysięcy ludzi, coś fantastycznego. Po to się trenuje, by móc występować przed taką publicznością. Mam nadzieję, że będzie mi to dane jak najczęściej – mówi nowy nabytek Ruchu.
Trzeba być pewnym siebie
Podpisywał kontrakt z pierwszoligowcem, a trafił do beniaminka ekstraklasy. Zimą chorzowianie potrzebowali zawodnika o jego charakterystyce. Teraz, latem, potrzeby mają inne, ale Szymański nie miał obaw, że w obliczu awansu może okazać się na liście nabytków zbędną pozycją.
– Nie, bo już zimą o tym rozmawialiśmy. Ruch był wtedy na trzecim miejscu i było jasne, że będzie walczył o awans. Zarząd, sztab, podpisując ze mną w styczniu kontrakt siłą rzeczy zdawał sobie sprawę, że mogą wkrótce być w ekstraklasie. Gdyby mnie tu nie chciano, nie podpisywalibyśmy umowy z półrocznym wyprzedzeniem – zaznacza Szymański, który nie tylko oglądał mecze Ruchu, ale starał się też być na bieżąco z życiem drużyny. – Z Rekordu znamy się z Konradem Kasolikiem. Ja pochodzę z Bielska, on z okolic… Byłem też w kontakcie z Mikołajem Kwietniewskim, choć jego w drużynie już nie ma. Z resztą chłopaków kojarzymy się z boiska, rozegraliśmy przeciwko sobie niejeden mecz. Świat piłki jest mały, tu wszyscy się znają – mówi 27-latek, który pierwszy raz w życiu stanie przed szansą debiutu w ekstraklasie.
– Nie zastanawiam się, czy dam radę. Nie podchodzę do tego w ten sposób. Gdybym miał 18, 19 lat, to pewnie kalkulowałbym i rozmyślał. Dziś wiem, że po prostu trzeba ciężko pracować i być pewnym siebie. W piłce to jest bardzo ważne. Gdy będzie pewność siebie i dobra praca, to wierzę, że wraz z całą drużyną po prostu dobrze zaprezentujemy się w ekstraklasie i będziemy osiągać przyzwoite wyniki – podkreśla Szymon Szymański.
Oswojony ze Śląskiem
Zasila rywalizację w formacji, która nie uchodziła z pewnością za pierwszą wymagającą wzmocnień. Ruch tracił w pierwszej lidze niewiele bramek, na środku obrony panowała konkurencja, praktycznie nikt ze stoperów – ani Konrad Kasolik, ani Przemysław Szur, ani Remigiusz Szywacz, ani Maciej Sadlok, ani Paweł Baranowski – nie mógł być pewny miejsca w składzie. Atutem Szymańskiego jest to, że może też grać nieco wyżej, w środku pola, na pozycjach nr 6 bądź 8.
– To błahe, pospolite stwierdzenie, ale gdziekolwiek trener mnie wystawi, tam będę grał i nie narzekał. Teraz cały sezon rozegrałem na środku obrony, też – jak Ruch – w ustawieniu z trójką z tyłu. Raz byłem prawym, raz lewym, raz centralnym środkowym obrońcą, zdarzył się też środek pomocy… Na tych pozycjach czuję się najlepiej – wyjaśnia nowy nabytek „Niebieskich”, który na przenosinach do Chorzowa zyskuje też pod względem logistycznym, bo odpadają mu codzienne wyjazdy w stronę Częstochowy.
Czytaj więcej o ekstraklasie
– Już od czterech lat mieszkam z żoną w Katowicach, więc oswoiłem się ze śląskim powietrzem i śląskimi charakterami – uśmiecha się bielszczanin. – Po poprzednim sezonie odpocząłem, zregenerowałem się, na wakacjach z przyjaciółmi na greckim Mykonos wyczekiwałem terminarza rozgrywek, które zaczniemy wyjazdem do Lubina. Naładowałem baterie i teraz z pozytywnym nastawieniem koncentruję się na przygotowaniach do nowego sezonu. To wyzwanie dla mnie, dla klubu, ale wierzę, że damy radę – dodaje Szymon Szymański.
55 WYSTĘPÓW w pierwszej lidze zanotował w dwóch ostatnich sezonach Szymon Szymański w barwach Skry. Zdobył 4 bramki.
10 MECZÓW przeciw Ruchowi albo jego rezerwom rozegrał Szymon Szymański. W barwach Rekordu zanotował 3 zwycięstwa, 1 remis i 4 porażki, a w ostatnim sezonie w barwach Skry – 2 remisy (0:0 i 1:1).
Na zdjęciu: Szymon Szymański (z lewej) ma już za sobą pierwsze treningi w barwach Ruchu.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus
Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.