Ta ostatnia niedziela może być radosna

GieKSa może w niedzielę wracać ze Stalowej Woli jako lider tabeli, ale równie dobrze też jako zespół już zastanawiający się, z kim przyjdzie zmierzyć się w półfinale barażu o awans.

Na dwie kolejki przed końcem sezonu sytuacja na szczycie II-ligowej tabeli jest niesamowita i skomplikowana, ale teoretycznie już w niedzielny wieczór wszystko może się wyjaśnić. Jeśli Widzew i Łęczna pokonają swych rzeszowskich rywali, a GieKSa straci punkty w Stalowej Woli, poznamy dwóch beniaminków zaplecza ekstraklasy i faworyta baraży o awans.

Drobna okoliczność łagodząca

Katowiczanie mimo środowej wygranej w Siedlcach nadal są w najtrudniejszej sytuacji, bo jako jedyni z czołowej trójki nie mają losu w swoich nogach.

Prócz mniejszej zdobyczy, mają też gorszy bilans zarówno od Łęcznej (0:1 i 2:1), jak i Widzewa (2 razy po 1:1, ale znacznie mniej korzysta różnica bramek), co oznacza, że chcąc wyprzedzić któryś z tych zespołów, muszą zgromadzić od niego większą liczbę punktów.

Jedyną w tym zakresie okolicznością łagodzącą dla GKS-u jest fakt, iż w przypadku, gdy cała czołowa trójka zakończy sezon z równą liczbą punktów, wtedy na podstawie małej tabeli najgorsza będzie Łęczna, ale to akurat scenariusz mimo wszystko mało prawdopodobny.

Kiepska kopia

Pierwszy w przedostatniej serii gier na boisko wybiegnie Widzew. Zagra z Resovią, która jest jego… kiepską kopią sprzed roku. Ubiegłej wiosny łodzianie trwonili wypracowany jesienią dorobek, śrubując serię remisów. Te prześladują obecnie rzeszowian, którzy po pandemii jeszcze nie wygrali, notując 3 porażki i aż 7 podziałów punktów, ale wciąż utrzymują się w barażowej czwórce.

Do tej dołączyła też ostatnio rzeszowska Stal. Czerwiec kończyła w strefie spadkowej, odwrotnie proporcjonalnej do jej możliwości i ambicji, ale od tego dna się odbiła, zgarniając pełną pulę w ostatnich 4 meczach. Teraz zmierzy się na wyjeździe z Łęczną, która była w najlepszym położeniu spośród TOP3, ale swego dżokera porażką z Siedlcami i remisem w Częstochowie już wykorzystała. Musi być tak nieomylna, jak cała reszta.

Mimo wszystko można odnieść wrażenie, że to katowiczanie mają najtrudniejszy terminarz. O ile ich rywali czekają w ostatniej kolejce starcia z zespołami z dołu tabeli (Widzew zagra ze Zniczem, Łęczna pojedzie do Legionowa), o tyle oni zmierzą się ze Stalą Stalowa Wola i Resovią.

Owszem, „Stalówka” znajduje się dziś w strefie spadkowej, ale od momentu wznowienia rozgrywek po pandemii lepiej od niej w całej II lidze punktuje tylko Skra i ma na koncie 3 domowe wygrane z rzędu. GieKSie przyjdzie zagrać na terenie, gdzie nie jest łatwo o punkty.

Kalkulacji być nie może

Drużyna z Podkarpacia w środę została zdemolowana w Łodzi, a wynik 3:0 został ustalony już w pierwszej połowie. Trener Stali, Szymon Szydełko, nie mógł się nachwalić gospodarzy, mówiąc, że tak dysponowanego motorycznie Widzewa jeszcze nie widział. Żartował, że rywale wyglądali tak, jakby wpadli do kociołka panoramixa.

Niedzielny mecz z GKS-em odpowie na pytanie, czy rzeczywiście RTS był tego wieczoru tak świetny, czy może była to jednodniowa zapaść „Stalówki”, a może… początek jakiegoś jej dołka. Mimo że wiosną spisuje się bardzo dobrze, na tydzień przed końcem sezonu plasuje się pod „kreską”.


Czytaj jeszcze: Za późno na kalkulacje i błędy


Nie podejmujemy się odpowiadać na pytanie, czy w kontekście niedzielnego popołudnia to dobra wiadomość dla GieKSy, ale na pewno… dla postronnego widza. Jednych i drugich interesować będzie tylko pełna pula, a to zwiastuje otwarty mecz, brak kalkulacji i wielkie emocje, choć faktem jest, że tak czy siak na większym musiku będą katowiczanie.

Stali w razie starty punktów pozostawać będzie jeszcze za tydzień domowa konfrontacja z Siedlcami, a GKS-owi – najpewniej już tylko baraże.

To nie będzie klęska

Baraże. No właśnie. Nawet jeśli zespołowi Rafała Góraka przyjdzie w nich wystąpić, to nie będzie tego można określać mianem porażki czy tym bardziej klęski. Raczej – jako coś normalnego, co zapewne wielu kibiców przyjęłoby przed sezonem ze skinieniem głową.

Awans może się jawić jako obowiązek klubu, ale bez wątpienia dla tej grupy ludzi, którzy po spadku z I ligi podjęli się prowadzenia sekcji piłkarskiej GKS-u, byłby to sukces, bo czasu na budowę tego zespołu, który zimą został już tylko kosmetycznie uzupełniony, przed rokiem nie było wiele.

O tym należy pamiętać, nie tworzyć negatywnej narracji, bo nawet jeśli klub jest dziś nieco dalej od bezpośredniej promocji do I ligi, to tak ogółem – całkiem blisko, skoro oba ewentualne barażowe mecze przyszłoby drużynie zagrać przy Bukowej. W roli gospodarza lepiej od GieKSy w całej II lidze punktuje tylko Bytovia.

Pewne jest jedno: Stalowa Wola to ostatni wyjazd GKS-u w sezonie. W jakim nastroju wróci do Katowic? Może na tarczy, gratulując już Łęcznej i Widzewowi, a sama wyliczając już, z kim zagra w półfinale barażu. Może w skowronkach, nawet jako lider tabeli. Znając jednak życie, nic się nie wyjaśni aż do przyszłej soboty i zabawa będzie trwać. Takie to nasze II-ligowe wariatkowo.



Na zdjęciu: W tym sezonie będzie to już konfrontacja nr 3 między GieKSą a „Stalówką”. Jesienią raz górą byli katowiczanie, raz po karnych wygrała drużyna z Podkarpacia.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus


W znane strony

W „Stalówce” spędził dwa poprzednie sezony, teraz zagra przeciw niej. Grzegorz Janiszewski, środkowy obrońca GieKSy, zmierzy się w niedzielę z byłymi kolegami. Chyba że… inaczej postanowi Rafał Górak. Trener katowiczan z pewnością liczy, że Janiszewski wyczerpał już limit prostych błędów.

Po pandemii sprokurował już trzy rzuty karne, w środę w Siedlcach skórę obroną jedenastki uratował mu przy stanie 0:0 Bartosz Mrozek. Można zastanowić się, czy jeszcze zagra w katowickich barwach Radek Dejmek. Czeskiego stopera prześladowały urazy, ale skoro od dłuższego czasu zasiada w gronie rezerwowych, to zakładamy, że jest w pełni zdrowy. Sytuacja kadrowa GKS-u jest dobra.

W porównaniu do składu, który zaczął mecz w Siedlcach, spodziewać się można jednej zmiany: na lewym skrzydle, gdzie Arkadiusz Woźniak powinien zastąpić Marcina Urynowicza. Kibice zapewne nie byliby też zszokowani, gdyby w ataku Dawid Rogalski zmienił Piotra Kurbiela, mającego na koncie 6 kolejnych występów od 1. minuty bez zdobytej bramki. Rogalskiemu w GieKSie taka seria nie zdarzyła się ani razu.


Czy wiesz, że…

*Będzie to już mecz nr 3 między GKS-em a „Stalówką” w tym sezonie. Jesienią zespoły te grały ze sobą dwukrotnie w odstępie… kilku dni. W lidze katowiczanie wygrali 2:1 (gole Rogalskiego i Michalskiego, dla Stali trafił Dadok, grający dziś już w Mielcu), zaś w Pucharze Polski był remis 1:1 i rzuty karne zakończone wygraną zespołu z Podkarpacia. Ten mecz pucharowy rozegrano w Boguchwale, ale tej wiosny Stal domowe mecze rozgrywa już na swoim zmodernizowanym stadionie.
*GKS ma na koncie 2 z rzędu wyjazdowe wygrane (w Toruniu i Siedlcach). Seria 3 triumfów w roli gości zdarzyła jej się poprzednio jeszcze w I lidze, kiedy to wywoziła 3 punkty z Jastrzębia, Opola i Niepołomic.

59 PUNKTÓW mają na koncie lider (Widzew) i wicelider (Łęczna) tabeli, zaś o punkt mniej zgromadził zespół nr 3, czyli Katowice. Ciekawostką jest, że w poprzednim sezonie czołowa trójka (Radomiak, Grudziądz, Bełchatów) legitymowała się dorobkiem 59-59-58 już po ostatniej kolejce.