Kanonada jak na poligonie

Drużyna trenera Grzegorza Kurdziela roztrwoniła dwubramkową zaliczkę i pod Wawelem musiała zadowolić się tylko jednym punktem.

Piłkarze GKS-u Jastrzębie w sobotnim pojedynku wyjazdowym z Garbarnią Kraków przedłużyli serię meczów bez porażki, ale nie mam żadnych wątpliwości, że z tego powodu nie skakali z radości pod sufit. Podopieczni trenera Grzegorza Kurdziela roztrwonili bowiem dwubramkową zaliczkę z pierwszej połowy i musieli zadowolić się jednym punktem. Neutralni kibice na pewno byli zadowoleni, bo obejrzeli kanonadę – jak nie przymierzając – na wojskowym poligonie. W końcu na polskich boiskach osiem goli w jednym meczu zdarza się bardzo rzadko, zwłaszcza na poziomie centralnym.
Jastrzębianie na początku spotkania zaatakowali wysokim pressingiem i ten sposób gry przyniósł efekty. W 30 minucie Mateusz Słodowy zagrał długą piłkę na wolne pole, dopadł do niej Daniel Stanclik, wpadł w pole karne gospodarzy i uderzeniem w długi róg zdobył gola dla przyjezdnych.
Niewiele brakowało, by w 33 minucie Stanclik niemal w identycznej sytuacji skopiował swój wyczyn, ale tym razem chybił celu. Co się jednak odwlecze… Minutę później bramkarz krakowian Mateusz Bartusik nieporadnie interweniował na przedpolu, do futbolówki błyskawicznie dopadł Dariusz Kamiński i podwoił prowadzenie jastrzębian.
Jeszcze w 35 minucie Stanclik umieścił piłkę w bramce rywali, lecz arbiter Sebastian Tarnowski nie uznał gola napastnikowi GKS-u z powodu ofsajdu.
Podopieczni trenera Macieja Musiała zwietrzyli szansę na odrobienie strat w 50 minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego na własnym przedpolu niefortunnie piąstkował piłkę bramkarz GKS-u Grzegorz Drazik i wpakował ją do własnej bramki! Nie zrażeni takim obrotem sprawy jastrzębianie w 58 minucie odzyskali dwubramkowe prowadzenie, gdy dośrodkowanie Bartosza Borunia zaskoczyło bramkarza i obrońców Garbarni.
Gospodarze nie spasowali i najpierw kontaktowego gola zdobył wprowadzony na boisko po przerwie Bartłomiej Purcha (75 min.), a potem (81 min) na strzał z 30 metrów zdecydował się Cezary Polak i piłka wylądowała w samym „okienku” bramki drużyny z Jastrzębia Zdroju. Gdy w 87 minucie Stanclik zamienił rzut karny (faulowany był Kamiński) na czwartego gola dla GKS-u, wydawało się, że goście zaksięgują komplet punktów. Na swoje nieszczęście w końcówce sprokurowali rzut karny, którego na wyrównującego gola zamienił Purcha.

Bogdan Nather

Podpis pod zdjęcie
Napastnik GKS-u Jastrzębie Daniel Stanclik (z lewej) dwukrotnie zmusił do kapitulacji Mateusza Bartusika, lecz to nie wystarczyło jego drużynie do zwycięstwa,
Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut

Czytaj dalej