„Tajemniczy” mistrz świata

Przed rozpoczęciem mistrzostw świata Polacy wygrali siedem kolejnych sparingów. Passa zwycięstw będzie kontynuowana w Bułgarii i we Włoszech?

Jacek KASPRZYK: – Chciałbym, aby tak było. Forma zespołu idzie do góry. I w Krakowie (Memoriał Jerzego Huberta Wagnera – przyp. red.), i w Szczecinie (spotkania towarzyskie z Belgią – przyp. red.) rozegraliśmy mecze z uczestnikami mistrzostw. W tym gronie byli faworyci do medali, Rosja oraz Francja. Te zwycięstwa bez wątpienia podnoszą morale naszego zespołu, umacniają przekonanie, że wykonana praca zaczyna być efektywną. Ale, też przestrzegam – nie popadajmy w hurra optymizm. To jednak były tylko gry towarzyskie. W takich meczach nikt nie pokazuje całego swojego potencjału. My także.

Fot. Adam Starszyński

Po pierwsze: to był okres, kiedy większość drużyn była po intensywnym treningu siłowym. Po drugie: widać było, że każdy ze szkoleniowców szuka optymalnych rozwiązań personalnych. Po Lidze Narodów trudno wymyślić jakieś zaskakujące rozwiązania taktyczne, bo w niej niemal każdy z uczestników mistrzostw „ujawnił” swe mocne i słabe strony. My chyba na tym tle narobiliśmy najwięcej zamieszania, desygnując do gry w Lidze Narodów komplet zgłoszonych zawodników, grając niemal w każdym turnieju, często w każdym meczu w innym zestawieniu. Podobnie było w sparingach.

Największe atuty naszej drużyny?

Jacek KASPRZYK: – Wbrew może oczekiwaniom ekspertów atutem Polski jest absolutna „tajemniczość”, bardziej nieprzewidywalność personalnych zestawień dokonywanych przez Vitala. Mistrzostwa będą długim i wyczerpującym turniejem. Im więcej zawodników gotowych do grania, tym większa szansa na sukces. My mamy naprawdę komplet graczy do walki o najwyższe cele. Inne atuty? Mamy ich sporo i tyle na ten temat. Mam też przekonanie, że podczas turnieju pokażemy kolejne walory.

Jaki cel Polski Związek Piłki Siatkowej postawił przed zespołem?

Jacek KASPRZYK: – Bronimy mistrzowskiego tytułu, więc jest naturalne zobowiązanie, ale najważniejszym celem jest uzyskanie takiego rezultatu, który pozwoli uczestniczyć w pełnej „ścieżce” kwalifikacji olimpijskich, i to z uprzywilejowanej pozycji, czyli wysokiego miejsca rankingu FIVB. Przede wszystkim jednak chcę drużyny walczącej! Walczącej o każdy punkt, set, mecz, kolejną rundę, podium, złoto…

Kto będzie najgroźniejszy?

Jacek KASPRZYK: – To trochę wróżenie z fusów. Najgroźniejszym rywalem każdego sportowca jest on sam. W pierwszej kolejności trzeba się skupić na uruchomieniu własnego potencjału, a dalej na „destabilizowaniu” potencjału rywali. W fazie grupowej musimy uważać na Iran i mimo różnych problemów Bułgarów, bo to współgospodarze mistrzostw. Miejscowi kibice są bardzo „spontaniczni” i mogą „ponieść” ekipę Konstantinowa. Nieco anonimowa jest Kuba, Finlandia pewnie postawi na solidne rzemiosło. Nie można pozwolić sobie na dekoncentrację w meczu z Portoryko. W kolejnych etapach turnieju pojawią się na naszej drodze pojawią się już silniejsze ekipy, ale my mamy walczyć z każdym z takim samym zaangażowaniem, bez względu na ranking i sławę przeciwników.

A kto zostanie mistrzem świata?

Jacek KASPRZYK: – W ostatnich latach skończył się etap dominacji jednej drużyny narodowej. Tak, jak cztery lata temu, tak i teraz mamy spore grono faworytów. Alfabetycznie: Brazylia, Francja, Iran, Polska, Rosja, Serbia, USA, Włochy. Kolejność na podium… dowolna.