Tajna broń Górnika w lidze?

Japończyk Kanji Okunuki może się okazać tajną i skuteczną bronią Górnika Zabrze.


W końcówce letniego okienka transferowego w Zabrzu pojawiło się tylu nowych piłkarzy, że nie było nawet czasu, żeby ich porządnie przedstawić. Łącznie w letnim okienku, nie licząc powrotów z wypożyczeni, „górnicy” pozyskali aż 10 nowych graczy, z czego siódemka to obcokrajowcy.

Debiut ma za sobą

Sensacyjnie na zakończenie letniego okienka Górnik sprowadził do siebie piłkarza z dalekiej Japonii. Chodzi o 23-letniego Kanji Okunuki. Skąd ten zaskakujący wybór? – Szukaliśmy szybkiego zawodnika, bo tego nam brakowało. Z doświadczenia mojego i trenera Gaula, który w Niemczech pracował z Japończykami, mamy dobre doświadczenie z zawodnikami stamtąd, bo to mocno i rzetelnie pracujący piłkarze. Liczymy, że wniesie nam szybkościową jakość, a także dorzuci swoje w grze 1 na 1 czego nam brakowało w profilu zespołu. Myślę, że to będzie coś na co czekaliśmy – mówi [Roman Kaczorek], szef skautów Górnika.

Zabrzanie nie oglądali go w akcji na żywo, jak mówią działacze odpowiedzialni za transfer, zaufano za to dobrym systemom i zobaczono jego grę na ekranie na boiskach J2 League, a więc drugiego poziomu rozgrywkowego w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wieść niesie, że swoje w tym przejściu miał też ponoć Lukas Podolski. „Poldi” ma w Japonii, z racji kilkuletniej gry w tym kraju bardzo dobre kontakty.

Co wiemy o 23-letnim Okunuki. Ma 171 cm wzrostu, a dla klubu w którym grał przez ostatnie lata Omiya Ardija w 96 grach strzelił 14 goli. Do tego dorzucił 7 asyst. Do klubu z Zabrza został wypożyczony do końca bieżącego sezonu, z opcją transferu definitywnego. Jego wartość rynkowa to 350 tys. euro.

W pucharowym meczu z Ruchem Chorzów tydzień temu siedział na ławce rezerwowych. Zagrał za to w poniedziałkowym spotkaniu z liderem ekstraklasy Wisłą w Płocku, pojawiając się na boisku zaraz na początku drugiej połowy. Już po kilku minutach na swoim koncie miał… trzy faule! Sędzia Daniel Stefański nie pokazał mu jednak żółtej kartki, bo nie były to ostre wejścia.

Chce trafić do reprezentacji

– Widziałem Kanji Okunuki w akcji wiele razy w Japonii, ale osobiście go nie znam – mówi nam Takashi Morimoto. Japończyk jak mało kto zna polski futbol, bo raz że w przeszłości był dziennikarzem, a druga sprawa, to że gości w naszym kraju regularnie rok w rok. Pracuje teraz jako piłkarski menedżer i na potęgę sprowadza zawodników ze swojego kraju do klubów z niższych lig rozgrywkowych. Współpracuje choćby ze świetnie znanym i szanowanym w futbolowym świecie Teodorem Wawocznym, człowiekiem instytucją Grunwaldu Ruda Śląska.

Morimoto pytany przez nas o nowego gracza Górnika mówi. – To dobry technicznie zawodnik, z umiejętnością dryblingu, boiskową inteligencją. Dużo widzi. Od momentu rozpoczęcia swojej zawodowej kariery, jako zawodnika związany jest czy był z Omiya Ardija. Był w tym klubie bodajże od 12 roku życia. Jeśli chodzi o umiejętności, to zasługiwał na to, żeby grać na poziomie J1, ale z tego co słyszałem, to tak związany był ze swoim poprzednim klubem, że nigdzie się nie chciał przenosić – tłumaczy japoński menedżer.

Teraz zdaje się, że zadziałała magia takiego piłkarza i takiej osoby, jak Podolski. – Okunuki też chciał spróbować swoich sił w europejskiej piłce. Jego celem jest powołanie do reprezentacji kraju. Latem kilku młodych zawodników z Japonii, jak Ayase Ueda czy Mizuki Arai przeniosło się do Europy. Ueda jest w Cercle Brugge, a Arai w portugalskim Gil Vincente. Okunuki przeniósł się do Polski, choć mediom w Japonii mówił, że to dla niego bardzo trudna decyzja, bo Omiya Ardja walczy o pozostanie na drugim froncie rozgrywkowym, walczy o uniknięcie degradacji do J3. Podjął jednak właściwą decyzję przenosząc się do ekstraklasy.

Jasne, młodzi i utalentowani japońscy piłkarze nie marzą o występach w waszych klubach, ale to przecież tam pierwsze kroki stawiali tacy zawodnicy, jak Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny czy wielu innych. To też szansa dla zagranicznych graczy. Sam pamiętam, jak pierwszy raz przyjeżdżałem do Polski na mecz Wisły z Parmą w Pucharze UEFA w sezonie 2002/03.

Błyszczał wtedy w klubie z Krakowa Kalu Uche, który z reprezentacją Nigerii zagrał potem w MŚ 2010 i przeniósł się do Hiszpanii. Polska to szansa dla wielu japońskich młodych piłkarzy, dlatego tak chętnie wysyłam ich do waszego kraju. Mam nadzieję, że Kanji Okunuki stanie się objawieniem w ekstraklasie i trafi do silnego klubu w Anglii, Niemczech czy Włoszech – kończy Takashi Morimoto.

Na zdjęciu: Kanji Okunuki (w środku) zadebiutował w ekstraklasie w poniedziałkowym meczu z Wisłą Płock.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Nie jest pierwszy

Kanji Okunuki jest drugim japońskim zawodnikiem, który zagrał w górniczych barwach.

Kto był pierwszy? Oczywiście Kimitoshi Nogawa, który do Polski sprowadzony został w czasie, kiedy Górnikiem rządził Marek Koźmiński. Jest w ogóle pierwszym zawodnikiem z Kraju Kwitnącej Wiśni, który zagrał na polskich boiskach.

To było sprytne posunięcie ówczesnego właściciela klubu z Zabrza. Transfer zawodnika z Japonii miał pomóc klubowi, który był wtedy w opłakanej sytuacji finansowej w znalezieniu nowego sponsora czy inwestora. To był trudny czas dla Górnika, a okazał się też ciężki dla młodego zawodnika. Na początku 2004 roku, kiedy przyjechał do Polski był bardzo młodym graczem, bez wielkiego doświadczenia.

W ekstraklasie zadebiutował pod koniec marca 2004 roku w meczu przeciwko Lechowi. Po godzinie gry zastąpił na boisku Bułgara Dimityra Makrijewa i w ataku miał pomagać Michałowi Chałbińskiemu. Skończyło się wtedy na 0:0. Potem wchodził jeszcze na boisko z ławki w spotkaniach z Wisłą Kraków i Amiką Wronki po czym… opuścił Polskę. Grał jeszcze w Rumunii oraz w… kameruńskim Canonie Yaounde.

Kimitoshi Nogawa na stadionie Górnika w styczniu 2017 roku. Fot. gornikzabrze.pl

Kilka lat temu dość niespodziewanie odwiedził stare kąty, przyjechał na Górnika, już na nowy stadion. Jak mówił wtedy przy piłce został, bo był w zarządzie jednego z czwartoligowych klubów we Włoszech. Mieszkał w Paryżu, a w Polsce był akurat w sprawach biznesowych. W Zabrzu został serdecznie przywitany, m.in. przez Stanisława Oślizłę. Tak wspominał swoje początki w Górniku.

– Gdy przyjechałem do Polski w 2004 roku miałem wtedy 20 lat. Szkoda, że moja przygoda z Górnikiem nie trwała dłużej, ale wygrała tęsknota za domem i rodziną. Byłem młody, daleko od domu, a czasy były inne. Wtedy technologia nie była tak rozbudowana jak teraz, kontakt z Japonią był utrudniony. Teraz jest Internet, telefony i różne aplikacje do kontaktu z bliskimi osobami. Wtedy było inaczej – opowiadał cytowany przez oficjalną stronę Górnika. W życiu sobie jednak poukładał. Być może wkrótce Kimitoshi Nogawa ponownie zawita na zabrzański stadion, tym razem zobaczyć w akcji swojego rodaka.

Czy wiesz, że…

Na polskich boiskach, razem z Kanji Okunuki zagrało już 11 zawodników z Japonii. Najwięcej spotkań, bo 115 w ekstraklasie ma na koncie Takafumi Akahosi. W Pogoni występował z powodzenie w latach 2012-16. Do tego strzelił w tym czasie 14 bramek. Tutaj z japońskich graczy przebija go o jednego gola Ryota Morioka. Ten w latach 2016-17 dla Śląska strzelił 15 bramek w 51 meczach. Z wrocławskiego klubu trafił potem do belgijskiego Beveren, a stamtąd przeniósł się do samego Anderlechtu, gdzie został sprzedany za 2,5 mln euro. Obecnie występuje w Charleroi. Oprócz Kanji Okunuki w ekstraklasie występuje też w bieżących rozgrywkach Koki Hinokio w Zagłębiu Lubin.