Tak blisko niespodzianki…

Serial wielbienia mistrzów świata swój ciąg dalszy miał w Zawierciu. Przed meczem Witold Grim, prezydent Zawiercia wspólnie z Kryspinem Baranem, prezesem Aluronu Virtu uhonorowali Dawida Konarskiego, wręczając mu zestaw klubowych prezentów. Konarski odpowiedział uprzejmościami na uprzejmości gospodarzy i bardzo często nadziewał się na blok. To nie był zresztą najlepszy występ mistrza świata, który w trakcie spotkania musiał zostać zmieniony przez Jakuba Buckiego, by mieć trochę czasu na ochłonięcie.

W I secie Ferdinando De Giorgi dość często podnosił prawą rękę w geście triumfu, w taki właśnie sposób okazując swoją radość po efektownych akcjach Jastrzębskiego Węgla. Gdy zdarzały się przestoje, wówczas włoski szkoleniowiec brał czas, by studzić nagromadzone emocje w jego drużynie. – Taka jest moja praca, trzeba wiedzieć, kiedy poprosić o czas – mówił później De Giorgi.

Po drugiej stronie siatki coś do udowodnienia miał Mateusz Malinowski, który wypromował się właśnie w Jastrzębiu. Od początku meczu atakujący gospodarzy był utrapieniem bloku jastrzębian, nękając dawnych kolegów mocnymi zbiciami, jak również kąśliwą zagrywką. To po asie serwisowym „Maliny” w II partii miejscowi wyszli na 16:10 i nie oddali już tego seta. W tej właśnie odsłonie mieliśmy nietypowy challange, sędziowie musieli sprawdzić, czy pika dotknęła sufitu przy próbie obrony przez gości, czy też nie. „Challange sufitowy” nie wyjaśnił wątpliwości i sędzia nie przyznał nikomu punktu.

Wspomniany Malinowski błyszczał w pełnej krasie w III secie, w którym zawiercianie wręcz demolowali rywali. W końcówce tej partii „Malina” wyprowadził prawdziwy cios bokserski, trafiając w głowę Hidalgo Olivę. Ale Kubańczyk to twardy zawodnik i nie padł na parkiet. To był prawdziwy pokaz siły miejscowych, którzy zakończyli trzecią odsłonę asem serwisowym w wykonaniu Kamila Semeniuka. Mając takich bombardierów jak Malinowski i Semeniuk, a także świetnie rozgrywającego Michala Masnego, gospodarze mogli grać z jastrzębianami jak równy z równym.

Miejscowi prowadzili z Jastrzębskim 13:10 w IV secie i 4:1 w tie-breaku, jednak zabrakło im konsekwencji i chyba sił, by postawić na swoim. – Przegraliśmy, ale nasi kibice mogą być z nas dumni. Naprawdę zabrakło nam niewiele, by sprawić kolejną niespodziankę – stwierdził Mark Lebedew, trener Aluronu Virtu, który wcześniej prowadził jastrzębian.

 

ALURON VIRTU WARTA ZAWIERCIE – JASTRZĘBSKI WĘGIEL 2:3 (20:25, 25:21, 25:13, 22:25, 13:15)

ZAWIERCIE: Masny 5, Waliński 19, Swodczyk 5, Malinowski 24, Semeniuk 19, Gawryszewski 12, Koga (l) oraz Dosanjh, Żuk. Trener: Mark LEBEDEW.
JW: Kampa, Lyneel 15, Hain 15, Konarski 12, Fromm 8, Kosok 12, Popiwczak(l) oraz Rusek, Oliva 2, Bucki 2, Wolański 1. Trener: Ferdinando DE GIORGI.

Sędziowali: Szymon Pindral (Kielce) i Paweł Burkiewicz. Widzów: 1500.
Przebieg meczu
I set: 4:5, 8:10, 11:15, 16:20, 20:25
II set: 5:4, 10:6, 15:10, 20:13, 25:21
III set: 5:1, 10:6, 15:7, 20:11, 25:13
IV set: 5:4, 10:8, 13:15, 18:20,
V set: 5:4, 8:10, 13:15
Bohater – Piotr HAIN

*   *   *

PGE Skra Bełchatów – MKS Będzin 3:1 (25:21, 25:27, 25:18, 25:20)

Stocznia Szczecin – ZAKSA 0:3 (26:28, 16:25, 21:15)

Trefl Gdańsk – GKS Katowice 2:3 (25:21, 19:25, 15:25, 25:22, 16:14)