Tak nie zdobywa się mistrzostwa

Nawet jeśli Bayern sam „prosi się” o to, aby przegrać walkę o tytuł w Bundeslidze, konkurencja nie potrafi tego wykorzystać.


Stuttgart miewał lepsze momenty w swojej historii. Obecnie jest zaangażowany w rozpaczliwą walkę o utrzymanie, choć po zmianie szkoleniowca wyniki i gra uległy pewnej poprawie, a trener Sebastian Hoeness nie przegrał żadnego z trzech spotkań, awansując też do półfinału Pucharu Niemiec. W weekend natomiast… upokorzył Borussię Dortmund.

Eksperci krytykują

BVB prowadziła 2:0, a tuż przed końcem pierwszej połowy zyskała przewagę jednego zawodnika. Wszystko szło po jej myśli, lecz mimo tego Szwabom udało się wyrównać w ostatnim kwadransie. Równolegle pozbawiony ofensywnych kłów Bayern męczył się z Hoffenheim, które strzeliło gola na 1:1 i niewiele wskazywało, aby ktoś miał tam zgarnąć pełną pulę. Dortmundczycy wiedzieli, że muszą nacisnąć i 92 minucie Gio Reyna zdobył bramkę na 3:2! Borussia już witała się z gąską, lecz w 97 minucie… zrobiło się 3:3. Po raz drugi w swojej historii Stuttgart strzelił trzy gole grając w osłabieniu. Po raz drugi… w starciu z BVB.

– W ten sposób nie da się zostać mistrzem Niemiec, dlatego po raz kolejny będzie nim Bayern – skomentował uznany ekspert i rekordowy reprezentant Niemiec Lothar Mathaeus, podkreślając doskonale znany od lat schemat. Nieraz bowiem było już tak, że monachijczycy wyciągali „pomocną dłoń” do oponentów (głównie Dortmundu), ale ci dotrzymywali im kroku w… traceniu punktów.

– Borussia nie przyjmuje prezentów, które są jej oferowane i to jest coś nie do pomyślenia. Przez mecze tego typu musi przebrnąć dzięki sile swojego doświadczenia – krytykował Mathaeus, a w podobne tony uderzył inny były zawodnik, Dietmar Hamann.

– W ostatnich spotkaniach broniłem BVB, ale tego nie potrafię zrozumieć. Jeśli coś zostało udowodnione, to że ma jakiś mentalny problem – stwierdził były gracz Bayernu czy Liverpoolu.

Trener wiedział

Dortmundczycy utrzymali więc status quo i nadal tracą do Bawarczyków 2 punkty na 6 kolejek przed końcem. Oczywiście wszystko się może jeszcze zmienić, ale każdą taką niewymuszoną, a wręcz kuriozalną wpadką Borussia zmniejsza swoje szanse na zdetronizowanie Bayernu. W następnym spotkaniu BVB zmierzy się z Eintrachtem Frankfurt i będzie to na papierze najtrudniejszy jej przeciwnik w pozostałym kalendarzu (potem Bochum, Wolfsburg, Gladbach, Augsburg i Mainz). W przypadku Bayernu najtrudniej powinno być w przedostatniej serii gier, kiedy do Monachium przyjedzie Lipsk. Poza tym aktualni liderzy zagrają z: Mainz, Herthą, Werderem, Schalke i Kolonią. Terminarz chyba jednak lżejszy niż ten dortmundzki.

– Z jakiegoś powodu nie udawało nam się dostać na szczyt w przeciągu ostatnich dziesięciu lat. Właśnie dlatego byłem taki ostrożny w zapowiedziach – przyznał trener Borussii Edin Terzić, jakby podpisując się po tym, co powiedział Hamann.

– To trudne znaleźć rozwiązanie na już, ale mogę obiecać jedno. Pomimo całego rozczarowania, wciąż jest o co walczyć. To tylko dwa punkty, choć… oczywiście tej różnicy być teraz nie powinno – dodał Terzić.

Szkoleniowiec zwolniony

Do kolejnego wstrząsu doszło z kolei w Berlinie. Miesiąc temu z Herthy odszedł jej inwestor, Lars Windhorst, który po wpompowaniu w klub prawie 400 mln euro oddał swoje udziały amerykańskiej firmie 777 (działającej m.in. w Genoi i Standardzie Liege). Na boisko wpływu to jednak nie miało i „Stara Dama” zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli. Z tego powodu swoją posadę stracił trener Sandro Schwarz, a do końca sezonu zastąpi go Pal Dardai, dla którego to trzecie podejście w roli szkoleniowca Herthy.


Fot. LiveMedia/SIPA USA/PressFocus