Tak rozpadała się kadra

Z Soczi pisze Mateusz Miga

Do Rosji jechaliśmy ze sporymi oczekiwaniami, ale przeciętny kibic reprezentacji nie wiedział, że pod fasadą nie wszystko jest w porządku. Pewne sprawy tuszowano, zresztą tuszowane są nadal, ale powoli wychodzą na światło dzienne.

Okazuje się, na przykład, że afera alkoholowa do której doszło w 2016 roku, nie wszystkich nauczyła, że imprezowanie w trakcie zgrupowania, to nie jest najlepszy pomysł. Wtedy sprawa wyszła na światło dzienne dość szybko. Po publikacji w „Przeglądzie Sportowym” PZPN potwierdził, że doszło do takiego incydentu, a potem poinformowano, że zawodnicy zostali ukarani.

Pod koniec zgrupowania w Arłamowie, dzień przed ogłoszeniem kadry na mistrzostwa świata, piłkarze świętowali urodziny kilku z nich. Akurat skumulowało się kilka okazji. – Sytuacja wymknęła się nieco spod kontroli – mówi nam nasz informator, który woli zachować anonimowość.

Fot. PressFocus

Próbowaliśmy oficjalnie potwierdzić tę informację w PZPN. – Nie wiem nic o takiej sytuacji – powiedział nam rzecznik związku, Jakub Kwiatkowski. Nieoficjalnie usłyszeliśmy natomiast, że Adam Nawałka wyraził zgodę na lekkie rozluźnienie, a to jednak sprzeczne komunikaty.

Przypadek lub nie, ale to wtedy zaczęło dziać się złe. Dzień później, podczas porannego treningu, urazu doznał Kamil Glik. Obrońca AS Monaco złożył się do zagrania przewrotką, ale spadł niefortunnie na bark i przez kilka dni wyglądało na to, że nie pojedzie z zespołem na mundial. Wokół jego osoby było wtedy mnóstwo zamieszania. Lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski ocenił, że leczenie potrwa 6 tygodni i wykluczył możliwość udziału Glika w mundialu.

Pojechał, ale zawdzięcza to przede wszystkim determinacji swojej i swojej żony, Marty, która dzwoniła do lekarza kadry, a nawet do selekcjonera Adama Nawałki. Jeśli chodzi o PZPN to Glik czuł się pozostawiony na lodzie. Dziś jest z kadrą w Rosji, ale w jego przypadku też ciągle pojawiają się sprzeczne komunikaty. Na początku wczorajszego treningu selekcjoner długo rozmawiał ze stoperem AS Monaco. Powinni ustalić wspólną wersję na temat stanu zdrowia piłkarza.

Po meczu z Kolumbią Glik powiedział, że był gotowy rozegrać pełne spotkanie, a grali „tak chwaleni młodzi”. Nawałka twierdzi co innego. – Umówiliśmy się z Kamilem, że zagra najwyżej w końcówce, by ogrywać się przed Japonią. Wszedł za kontuzjowanego Michała Pazdana, ale jak widać nie czuł się najlepiej i dobrze, że nie grał od początku – mówi selekcjoner. Kibice mogą czuć się skołowani. Przecież Glik (jeśli faktycznie jest zdrowy) z pewnością wypadłby lepiej od Jana Bednarka. Przemawia za tym nie tylko doświadczenie ale też znajomość z Radamelem Falcao, z którym grają razem w Monaco.

Fot. PressFocus

Dziwnych decyzji podczas tego turnieju było całe mnóstwo. Selekcjoner uparł się, by zmienić ustawienie zespołu. Zaczął nad tym pracować już w trakcie meczów sparingowych. I słusznie, bo od tego są takie spotkania, ale ustawienie z trójką obrońców ciągle nie funkcjonowało. Mimo tego, Nawałka postanowił zerwać z długoletnią tożsamością zespołu. Na mecz z Kolumbią wyszliśmy w ustawieniu 3-4-3. Chciał wprowadzić drużynę na wyższy poziom, a skończyło się katastrofą. Chaosem taktycznym – w obu meczach na mundialu. Nasze kłopoty bez najmniejszych problemów wykorzystali Kolumbijczycy, którzy co rusz rozrywali naszą defensywę prostopadłymi podaniami.

Piłkarze nie do końca rozumieli tą obsesję doskonałości. Coraz więcej wskazuje na to, że trener traci dobry kontakt z częścią piłkarzy. Świadczą o tym niektóre wypowiedzi pomeczowe. – Wyglądaliśmy słabo pod każdym względem – fizycznym, technicznym i taktycznym – powiedział Glik po meczu z Kolumbią. – Ćwiczyliśmy dwa warianty i tak zamieszaliśmy, że w końcu nie wiedzieliśmy, jak grać – narzekał Maciej Rybus.

– Nie słyszałem tej wypowiedzi, ale jeśli powiedział, że nie wie, jak ma grać to uważam, że był to lapsus językowy. Tym bardziej, że z Maćkiem dużo rozmawialiśmy na temat taktyki i jego zachowań indywidualnych – powiedział selekcjoner. Zapytany o opinię Glika podkreślał, że nikt nie cenzuruje zawodników, ale dodał, że wypowiedź to zapewne efekt rozczarowania na gorąco zaraz po meczu.

Już na pierwszy rzut oka, wiele rzeczy podczas tego turnieju zostało zrobionych źle. Ale Nawałka nie chce mówić, czy coś by zmienił. Pytany o to, zupełnie odbiega od tematu. – Nie będę wchodził w głęboką analizę, ale wszyscy jesteśmy rozczarowani tymi wynikami. To ja ponoszę za to pełną odpowiedzialność i nie ma co do tego mieszać zawodników. Przez te cztery wspólne lata praktycznie nie było chwili zwątpienia w to co robimy. W bardzo dobrym stylu dwukrotnie przechodziliśmy eliminacje, jest to zasługa zawodników, ich ciężkiej pracy. Mam olbrzymią satysfakcję, że mogłem z nimi pracować i wydobywać z nich ich maksymalny potencjał – mówi Nawałka.

Szans na awans już nie ma, ale przecież przed Polakami jeszcze jeden mecz, ale jak wierzyć w biało-czerwonych skoro nawet jej kapitan i selekcjoner mówią, że jesteśmy słabi? W świat już poszedł przekaz – Robert Lewandowski krytykuje kolegów z zespołu. I choć nie jest to do końca prawda, bo raczej chodziło mu o stan polskiego piłkarstwa i problemy zdrowotne wielu kadrowiczów, to tak samo odebrała to część piłkarzy.

Fot. PressFocus

Już po meczu z Senegalem padały pytania o atmosferę w kadrze, w „Sporcie” pisaliśmy, że część kadrowiczów uważa, że Lewandowski traktowany jest na specjalnych prawach. Ten zespół nie jest już takim monolitem jak choćby podczas EURO, ale oficjalnie wszystko jest oczywiście pięknie i ładnie. – Rozłamy w zespole? To absolutna nieprawda. Mimo, że wyniki nie są najlepsze, atmosfera jest wręcz wzorcowa, wszyscy trzymają się razem. Robert cały czas jest z drużyną. Jest kapitanem który ciągnie ten zespół. Ale ja rozumiem takie pytania. Gdy wyniki są dobre – wszystko jest dobrze. Gdy przychodzą porażki – następuje eskalacja zarzutów. Mnie to nie dziwi. Tak jest zbudowany sport, relacje z mediami. My musimy być otwarci, gotowi, by znieść krytykę, która w takich sytuacjach jest słuszna – mówi Nawałka.

Selekcjoner przy okazji mundialu mocno odciął drużynę od świata. Wejście do hotelu w którym mieszkają Polacy graniczy z cudem. Na konferencje prasowe (z wyjątkiem wtorkowej, na której pojawił się Robert Lewandowski) zapraszani są głównie rezerwowi. Trener odwołał wszystkie mix-zony (spotkania z dziennikarzami), by nie przemęczać zawodników. Kadrowicze zostali schowani za głębokim murem, podczas gdy mistrzów świata Niemców można było swobodnie spotkać w siłowni, hotelowym korytarzu lub na plaży. Gdy chcieli odetchnąć od spraw reprezentacyjnych, mieli ku temu mnóstwo możliwości.

Trener podkreślał podczas wczorajszej konferencji prasowej, że podczas czterech lat dał kibicom mnóstwo radości. I to prawda. Ale dziś kadra jest na bardzo ostrym wirażu. Powrót na właściwe tory będzie bardzo trudny.