Tak źle z Piastem jeszcze nie było

Piast nigdy w ekstraklasie po trzech kolejkach nie miał na koncie zero strzelonych goli i zero punktów. Czy to powód, by już bić na alarm?


W sezonie 2009/10 Piast zakończył sezon na 16., ostatniej pozycji i spadł do I ligi. Po trzech kolejkach miał na swoim koncie 3 punkty i 5 goli strzelonych. Jeszcze jeden przykład. W poprzednim sezonie, gdy początek jesieni też był bardzo słaby, ekipa z Okrzei miała po trzech meczach 3 punkty i 4 zdobyte bramki. Gdy teraz widzimy okrągłe zero po stronie zdobyczy punktowej i bramkowej, to… mamy do czynienia z przepaścią.

Niepokojące sygnały

Mecz w Białymstoku nie wyglądał najgorzej, z Zagłębiem też Piast wcale nie musiał przegrać. W Warszawie jednak drużyna głównie przeszkadzała i broniła się. W ofensywie nie istniała. Widzieli to zarówno gliwiccy kibice, jak i piłkarze oraz sztab szkoleniowy. – Po meczu w Białymstoku mówiliśmy, że był to dobry mecz w naszym wykonaniu, ale – paradoksalnie – przegrany. Z Zagłębiem Lubin również nie graliśmy wielkich zawodów, ale mieliśmy sytuacje na zdobycie bramki. W spotkaniu z Legią nastąpił jakiś dziwny paraliż. Musimy nad tym pracować, żeby to zmienić – słusznie zauważył trener Waldemar Fornalik.

Brakuje… wielu rzeczy

Piłkarze mieli nietęgie miny, bo po raz kolejny falstart sezonu sprawia, że Piasta czeka gonitwa za ligowymi rywalami i o spokojnej czy komfortowej pracy nie ma mowy. Zwycięstwa budują, a porażki sprawiają, że atmosfera nigdy nie jest taka sama, a na boisku nogi drżą bardziej. – Śmiało mogę powiedzieć, że mamy lekki kryzys – zaczyna Jakub Czerwiński.

– Chcielibyśmy wszyscy znać tego przyczynę. Rzeczywiście, zaczęliśmy nie najlepiej… źle, fatalnie. Skoro przegrywamy i nie strzelamy goli, to problemów możemy się doszukiwać w ofensywie i defensywie. Jesteśmy doświadczeni o trudne początki z ostatnich sezonów. Mamy doświadczony sztab szkoleniowy i drużynę. Potrafimy wyjść z kryzysu, ale potrzeba trochę czasu i ciężkiej pracy. Pewnie musimy zacząć od podstaw… Brakowało nam strzałów, dośrodkowań i wielu innych elementów. To się bierze z tego, że brakuje nam pewności siebie. Tu bym się doszukiwał największego problemu. To właśnie przez to jesteśmy trochę ograniczeni i nie możemy rozwinąć skrzydeł – zauważa kapitan gliwiczan, który w Piaście gra od 2018 roku i sporo już przy Okrzei przeżył.

Wkrada się nerwowość?

Zawodnicy, ale przede wszystkim sztab szkoleniowy, muszą znaleźć receptę i zaradzić kryzysowi. Im dłużej niemoc będzie trwała, tym trudniejsza będzie sytuacja i wyjście z niej. – Mamy nad czym pracować i analizować, ponieważ musimy radykalnie zmienić nasz sposób grania, szczególnie w ofensywie. Nie można wykluczyć, że w naszą grę zaczęła wkradać się pewna nerwowość. Zawodnicy w prostych sytuacjach wybierali inne rozwiązania niż zazwyczaj. Wielokrotnie w przeszłości pokazywali, że potrafią zrobić to o wiele lepiej – mówił po meczu z Legią Waldemar Fornalik, który wie, jak wychodzić z kryzysów. Uda się i tym razem?


Na zdjęciu: Piłkarzom Piasta nie jest do śmiechu…

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus