Taki start, jakie przygotowania

Rozmowa z Piotrem Mandryszem, trenerem Sandecji przed meczem z GKS-em Tychy.


Czy terminy meczów z Arką Gdynia, GKS-em Tychy, Bruk-Betem Termalicą Nieciecza i Zagłębiem Sosnowiec zaznaczył pan sobie w trenerskim kalendarzu w jakiś szczególny sposób?

Piotr MANDRYSZ: – Nie. Dla mnie, a raczej dla mojej obecnej drużyny, są to takie same mecze, jak z każdym innym rywalem. Oczywiście z każdym z tych klubów, w których kiedyś pracowałem, wiążą mnie wspomnienia, ale one nie decydują o wyniku meczu, a w pracy trenera to jest najważniejsze.

Jak zatem oceni pan start Sandecji?

Piotr MANDRYSZ: – Start jest taki, jakie były nasze przygotowania. 5 sierpnia zostałem trenerem nowosądeckiej drużyny, a sześć dni później byliśmy już na kwarantannie. Zawieszone zajęcia, odwołane sparingi oraz 8-dniowa izolacja, skróciły nam i tak wyjątkowo krótki w tym roku letni okres przygotowawczy. Mogę nawet powiedzieć, że praktycznie wcale go nie mieliśmy. Dlatego przesunięty mecz I rundy Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa, którego 25 lat temu byłem zawodnikiem, czy inauguracja I-ligowego sezonu z Miedzią w Legnicy, nie wyglądały tak, jakbym tego chciał. Z Bruk-Betem było już lepiej i mieliśmy kilka okazji, żeby wyrównać na 1:1, ale Tomkowi Boczkowi i Adrianowi Dankowi zabrakło precyzji.

Czy na mecz z GKS-em Tychy Sandecja będzie już w pełni przygotowana?

Piotr MANDRYSZ: – Będzie w pełnym składzie. Dochodzą nowi, a ci którzy musieli się leczyć wracają do treningów, więc kadrowo wyglądamy już całkiem dobrze. Nasi zawodnicy są jednak na różnych etapach przygotowań i proces zgrywania drużyny trwa. Pod tym względem GKS Tychy jest w lepszej sytuacji, ale patrząc na jego dotychczasowe wyniki można mówić o rozczarowaniu. Przecież to jest klub aspirujący do walki o ekstraklasę, a więc mający diametralnie odmienne cele niż my. Po 2. kolejach na pewno nie można jednak wyciągać daleko idących wniosków.

Wystarczy sobie przypomnieć ubiegłoroczny start Chrobrego, który pierwszy punkt zdobył dopiero w 6. kolejce, a mimo to na finiszu sezonu głogowianie liczyli się w walce o awans. To działa na wyobraźnię i najlepiej świadczy o tym, jaka jest I liga. Nie znaczy to jednak, że spokojnie będziemy się godzić na kolejne porażki, wręcz przeciwnie. Mamy za sobą dwie przegrane z pretendentami do awansu i jedziemy do Tychów żeby zapunktować.

Jak wspomina pan mecze swoich drużyn w Tychach?

Piotr MANDRYSZ: – Gdy prowadziłem GKS Tychy, Stadion Miejski był budowany i zarówno awans do I ligi, jak i 6. miejsce na zapleczu ekstraklasy, wywalczyliśmy grając jako gospodarze w Jaworznie. Praktycznie wszystkie mecze mieliśmy więc na wyjeździe, co na pewno dobrze pamiętają dzisiaj działacz, a wtedy zawodnik – Krzysiek Bizacki, kierownik drużyny Grzesiek Kiecok, trener bramkarzy Tomek Rogala i kierownik sekcji Rafał Oprzondek.

Razem przeżyliśmy wiele miłych chwil, ale najbardziej z tego tyskiego czasu mojej pracy utkwił mi w pamięci wyjazdowy mecz z Cracovią. Pokonaliśmy krakowian 1:0 po kapitalnej bombie Mateusza Kupczaka, który wtedy był powoływany do reprezentacji młodzieżowej. Natomiast z nowym stadionem w Tychach nie mam zbyt miłych wspomnień, bo prowadzone przeze mnie drużyny wyjeżdżały stąd pokonane. Zagłębie Sosnowiec przegrało 0:3, a GKS Katowice 0:1. Wierzę, że sprawdzi się powiedzenie „do trzech razy sztuka”.

Zna pan zawodników GKS-u Tychy?

Piotr MANDRYSZ: – Tylko z Bartoszem Szeligą spotkałem się, a raczej minęliśmy się na korytarzu w Niecieczy. On wtedy przychodził do klubu, z którego ja odchodziłem. Z pozostałymi piłkarzami nie pracowałem jako trener. Znam ich oczywiście z boiska i analizując ich grę staram się wyłapać atuty i mankamenty każdego z osobna, jak i całego zespołu. Na razie jednak trudno przewidzieć w jakim składzie wystąpi tyska drużyna w swoim 3. ligowym spotkaniu w tym sezonie, po bo dwóch meczach, w których nie zdobyła bramki, można się spodziewać roszad. Nasz skład też nie jest łatwy do przewidzenia, a więc powinno być ciekawie od momentu wypełnienia protokołu, aż do ostatniego gwizdka sędziego.


Na zdjęciu: Piotr Mandrysz jeszcze nie zdobył punktów, grając jako gość na Stadionie Miejskim w Tychach. Teraz liczy na zmianę scenariusza…

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus