Takiego Serba ze świecą szukać!

Można już chyba zastanawiać się, czy transfer Filipa Mladenovicia nie okazał się najbardziej wartościowym wzmocnieniem sezonu? Obrońca Legii ponownie zagrał kapitalnie.


Pozycja lewego wahadłowego zdaje się stworzona dla niespełna 30-letniego Serba. Nie od dziś wiadomo, że jest to zawodnik dysponujący dobrym przyspieszeniem, ciągiem na bramkę rywala, zwinnością i świetnie ułożoną lewą nogą. Mladenović może odbił się od niemieckiej Bundesligi, miał problemy w Belgii, ale w słabszej ekstraklasie bryluje, a jego pewne niedociągnięcia w defensywie są praktycznie niewidoczne.

– Nie grałem zbyt długo w takiej formacji, ale mówiłem wiele razy, że podoba mi się gra jako wahadłowy, bo częściej podłączam się do ataku. W sobotę też to dobrze funkcjonowało i możemy być zadowoleni – mówił bohater Legii, który był zaangażowany we wszystkie trzy gole zdobyte w starciu z Wartą Poznań. Dwa Mladenović zdobył sam, przy jednym asystował.

Już w 3. minucie trafił do siatki z lekką pomocą rykoszetu, po pół godzinie gry dobrze dośrodkował do zamykającego akcję Pawła Wszołka, a w 60. minucie dobił głową futbolówkę z bardzo bliskiej odległości. To już drugi raz w tym sezonie, kiedy Serb może zapisać na swoim koncie 2 gole i asystę, bo podobny koncert dał w niedawnym starciu z Wisłą Płock, wygranym przez Legię 5:2.

Za show z Wartą Mladenović otrzyma… wolne w następnym meczu, bo z racji czwartej żółtej kartki w sezonie będzie zawieszony. – Nie wiem, co mam powiedzieć na ten temat. Zapytałem sędziego, jak mam grać, żebym nie dostawał kartek? Jest mi trochę przykro, bo opuszczam następny mecz z Zagłębiem Lubin, a myślę, że nie byłem tak blisko tej kartki, jak widział ją arbiter. W tamtej sytuacji nie stało się nic strasznego – tłumaczył rozżalony legionista.


Fot. Adam Starszyński/Press Focus