Taksówkarz po nocce, a górnicy – przed szychtą

Fakt; mocno się o niego martwiliśmy… – mówi trener czwartoligowca, Janusz Kluge. U Kamila Ściętka – bo o nim mowa – w pierwszym momencie podejrzewano poważny uraz: złamanie żebra, a nawet uszkodzenie płuca. Pluł krwią, skończyło się jednak na strachu. – A sam Kamil, po badaniach szpitalnych, zadeklarował: „Trenerze, na wtorek będę gotów!” – dodaje szkoleniowiec. I wcale się podopiecznemu nie dziwi. – Mecz z Arką dla każdego z nich to wydarzenie życia; kolejnej okazji zagrania z tak renomowanym rywalem mogą już nie mieć. Przysłuchuję się rozmowom chłopaków w szatni: od kilku dni – wliczając w to nawet przygotowania do wspomnianego sobotniego spotkania w Kosztowach! – dyskutowali niemal wyłącznie o pucharze!

„Skałka” do liftingu

W Świętochłowicach wielka piłka była… przed wojną. Miejscowy Śląsk spędził trzy sezony w ekstraklasie, wychowując reprezentantów Polski, w tym olimpijczyka z Berlina – Huberta Gada, oraz z Helsinek – Ewalda Cebulę. Po wojnie – zwłaszcza wobec sąsiedztwa Bytomia (Polonia) i Chorzowa (Ruch) – w mieście futbol zszedł na dalszy plan; rolę „sportowych liderów” przejęli żużlowcy. Wybudowana w latach 60. „Skałka” kojarzyła się więc przede wszystkim z rykiem motorów i zapachem paliwa, choć jeszcze na początku XXI wieku grała tu nawet polska młodzieżówka piłkarska (z Ukrainą w eliminacjach MME).

https://sportdziennik.pl/slask-swietochlowice-umowa-podpisana-watpliwosci-zostaly/

To był ostatni wielki mecz na tym obiekcie. Dziś starcia Śląska z aktualnym posiadaczem Superpucharu Polski nie zobaczy – potyczka odbędzie się w Rudzie Śląskiej-Halembie. Władze Świętochowic mierzą się bowiem wreszcie z tematem modernizacji stadionu. Niespełna trzy tygodnie temu rozstrzygnięto przetarg na wykonanie tego zadania. I być może pierwsza łopata byłaby już wbita, gdyby nie protest jednej z przegranych firm. Rozprawa przed Krajową Izbą Odwoławczą odbędzie się 27 września. Jeżeli odwołanie zostanie odrzucone, świętochłowicki „ratusz” już nazajutrz będzie mógł podpisać umowę z wykonawcą.

– Od tego momentu będzie on mieć 600 dni na sfinalizowanie założonych prac – mówi wiceprezydent miasta (i wielki entuzjasta sportu), Stanisław Korman. W pierwszym etapie wyremontowany zostanie budynek (powstać ma w nim m.in. sportowa izba tradycji). – Powstanie też nowy park maszyn dla żużla oraz nowy – skrócony – nieco tor żużlowy. Przewidujemy też montaż 3500 siedzisk oraz remont boiska piłkarskiego – dodaje Korman. – Kolejne etapy – w zależności od potrzeb – obejmować będą powiększenie widowni oraz montaż sztucznego oświetlenia.

Od taśmy też bolą plecy

Wiemy już więc, że w 2020 roku – po modernizacji – obiekt spełniać będzie wymogi choćby na III ligę piłkarską. To jeden z celów miasta – generalnego sponsora klubu (i sportu w Świętochłowicach w ogóle) – na najbliższe sezony. „Ciśnienia” na to, by o ewentualny awans powalczyć już w obecnych rozgrywkach, nie ma. – Mamy po prostu próbować wygrywać każdy kolejny mecz – mówi cytowany już Janusz Kluge. Na razie jego podopieczni są skuteczni w realizacji tego zadania o tyle, że wyprzedzają w tabeli „zawodową” Polonię Bytom.

Kamil Ściętek jeszcze w sobotę pluł w szpitalu krwią, ale nawet nie dopuszczał do siebie myśli, by nie zagrać w tym „meczu życia”. Fot. Norbert Barczyk?pressFocus

Piszemy „zawodową”, bo przy Olimpijskiej piłkarze żyją z kopania piłki. Na „Skałce” – to tylko dodatek do codziennej nauki, studiów bądź pracy. Adrian Lesik – lider ekipy – pracuje „na taśmie” w przedsiębiorstwie produkcyjnym. – Robota jest siedząca, więc czasem przyjeżdża na trening z… bólem pleców – wyjaśnia trener Kluge. Wspomniany na wstępie Kamil Ściętek z kolei to taksówkarz. – W tej branży najlepszy utarg jest w weekendy. Czasem więc na sobotni mecz przyjeżdża po… nocy spędzonej za kółkiem – relacjonuje szkoleniowiec. Daniel Koniarek i Daniel Czapla na co dzień są górnikami w KWK „Wesoła”, więc czasami na popołudniowy trening (jeden z czterech w tygodniu) przyjeżdżają prosto z szychty. We wtorek Śląsk z Arką zagra o 15.00, więc w ich przypadku… trzeba było dopasować robotę do terminu spotkania. – O ile wiem, pozamieniali się tak, by mieć nocną zmianę, po spotkaniu pucharowym – zdradza trener Śląska.

Lekcja Mieszka

Teoretycznie więc trudno mówić o „wyrównanych szansach” dzisiejszych rywali. Szkoleniowiec świętochłowiczan przyznaje jednak, że kiedy tylko ustalono zasady losowania par I rundy PP, zamarzył mu się „klasowy” rywal. – Bardzo chciałem konfrontacji z którymś z naszych „pucharowiczów”. Szybko ich jednak rozlosowano, a nas… ciągle nie było na tablicy. W końcu trafiła się Arka. Super; to chyba najlepsze z możliwych losowań po tym, jak nie udało się trafić na Legię, Lecha czy Górnika – mówi Janusz Kluge. I – wzorując się na przykładzie monterów rur i kelnerów z Luksemburga, którzy pokonali mistrza Polski w eliminacjach Ligi Europy – nie zamierza kapitulować jeszcze przed pierwszym (wy)strzałem. – Hasło „puchary rządzą się swoimi prawami” może i jest wyświechtane, ale przecież kiedyś (niemal trzy dekady temu – dop. aut.) – w barwach ekstraklasowych Szombierek – sam doświadczyłem porażki z „maluczkim” Mieszkiem Gniezno. Czemuż więc z góry porzucić nadzieję na ogranie Arki? Tym bardziej, że przecież gdynian już w piątek czeka ligowe spotkanie z Legią, więc… raczej nie rzucą na nas wszystkiego, co mają najlepsze – zastanawia się głośno opiekun świętochłowiczan.

W szczypiorniaku trudniej o sensację

– Potrafię sobie wyobrazić dreszczyk emocji i… nadzieje, jakie buzują dziś w szatni Śląska – cytowany już wiceprezydent Korman, który wybiera się oczywiście do Halemby (ma być też na meczu prezydent Świętochłowic, Dawid Kostempski), sam doświadczył podobnych w (dość odległej – przeszłości). – Kiedy, jako piłkarzowi ręcznemu AZS AWF Katowice, przyszło mi w Pucharze Polski zagrać przeciwko wielkiej w owym czasie Pogoni Zabrze. Nigdy nie zapomnę starć ze słynnym Haraldem Szygułą! Gola nie rzuciłem, przegraliśmy z kretesem, ale sam fakt występu w takim meczu był wielkim przeżyciem – wspomina. – W szczypiorniaku trudno maluczkim rywalizować z mocarzami. Ale w futbolu nie takie niespodzianki się zdarzały – dodaje, nie kryjąc, że liczy na dobre widowisko i z niezłą frekwencją. Impreza jest co prawda „niemasowa” – na trybunach zasiądzie maksimum 999 osób – ale bilety (w cenie 20 zł) rozchodziły się szybko. A miasto zdecydowało się podstawić dwa autobusy dla sporej grupy dzieciaków, trenujących na co dzień w Śląsku. Dla nich też możliwość obejrzenia starszych kolegów rywalizujących z piłkarzami ekstraklasowymi będzie ważnym wydarzeniem!

 

I runda Pucharu Polski

25 września, godz. 15.00

Śląsk Świętochłowice – Arka Gdynia

Sędzia – Dawid Bukowczan (Żywiec)

 

Na zdjęciu: Celem lepszego przygotowania do boju z Arką, świętochłowiczanie wczoraj odbyli jednostkę treningową na stadionie w Halembie.

 

Wgląd w konta

Piłkarzy ze Świętochłowic trudno nazwać „zawodowcami”, co jednak nie oznacza, że kopanie piłki w barwach Śląska nie wiąże się i z gratyfikacjami finansowymi. Klub „zaksięgował” z tytułu zdobycia PP na szczeblu Śląskiego ZPN-u kwotę 30 tys. złotych; 2/3 z niej trafiło do drużyny. – Również i teraz mamy obietnicę prezesa, że w razie ewentualnego awansu część pieniędzy, jakie PZPN przeznacza dla wygranych w tej rundzie (też 30 tys. – dop. red.), będzie nagrodą dla zawodników – przyznaje trener [Janusz Kluge].

Czy wiesz, że…

* Kibiców Arki pewnie i tak trudno byłoby się spodziewać na stadionie w Halembie, ale… po finale PP (i słynnym strzelaniu racami na PGE Narodowym) i tak objęci są karą zakazu wyjazdowego w spotkaniach pucharowych.

* Zgodnie z regulaminem rozgrywek, przyjętych przez PZPN, w meczach pucharowych każdy zespół zobowiązany jest do wystawienia do gry jednego młodzieżowca.

LICZBA

45

MECZÓW w ekstraklasie ma na koncie Janusz Kluge, trener Śląska. Zdobył w nich jedną bramkę, a reprezentował w niej barwy Szombierek Bytom.

3

MILIONY złotych zgarnie zdobywca Pucharu Polski w sezonie 2018/19. To kwota… 15 razy większa niż roczna dotacja z budżetu Świętochłowic na działalność MKS Śląsk.