Taktyka na Holandię była słuszna

Rozmowa z Arkadiuszem Radomskim, 30-krotnym reprezentantem Polski, który wiele lat spędził na grze w Holandii.


Wiele było głosów krytycznych odnośnie gry Polaków, a jak pan oceni ich grę?

Arkadiusz RADOMSKI: – Wiadomo było, że Holandia to taki przeciwnik, który na zbyt dużo nam nie pozwoli – i nie pozwolił. Uważam, że taktyka z niskim pressingiem była słuszna i przez większość spotkania wyglądało to nieźle. Nie byliśmy nastawieni na grę w piłkę, bo tego było u nas za mało – i ogólnie jest za mało w naszej reprezentacji, żebyśmy przeważali w jakimś meczu. A już nie mówię z takim rywalem, jak Holendrzy.

Arkadiusz Radomski. Fot. lechpoznan.pl

W defensywie było poprawnie, w ofensywnie stworzyliśmy oczywiście tylko jedną sytuację, gdzie Krzysztof Piątek mógł lepiej to skończyć. Holandia nie zachwyciła i mam wrażenie, że zagrała na 60% swoich możliwości, w jednym tempie, z pojedynczymi zrywami poszczególnych zawodników. Tak to widziałem.

Z punktu widzenia piłkarza, jako że grał pan swego czasu głównie w obronie, jaki jest najlepszy sposób na rywala, który, jak Holandia w piątek, totalnie dominuje daną drużynę?

Arkadiusz RADOMSKI: – Jak mówię, graliśmy w niskim pressingu i nie naciskaliśmy ich wysoko, dlatego przez większość czasu to Holendrzy byli w posiadaniu piłki. Jednak tak naprawdę oni nie byli jakoś bardzo groźni, bo nie stwarzali jakiejś wielkiej liczby sytuacji podbramkowych. Mieli kilka okazji, wygrali ten mecz, ale gdybyśmy wyszli wyżej, wydaje mi się, że to mogłoby się skończyć znacznie wyższą porażką. A co robić w takich sytuacjach? Grało się kiedyś z takimi przeciwnikami i po prostu trzeba było jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Tej jakości w naszej reprezentacji nie brakuje, może u niektórych doświadczenia, ale naszym problemem jest właśnie to utrzymanie się przy futbolówce.

Którego polskiego piłkarza można uznać za wyróżniającego się w tym meczu?

Arkadiusz RADOMSKI: – Raczej nie było takiego piłkarza. Powiedzmy, że Kamil Jóźwiak poradził sobie nieźle w defensywie, ale to jest zawodnik ofensywny, więc wolałbym, żeby dobrze radził sobie w ofensywie (śmiech). Uważam, że wszyscy prezentowali taki średni poziom.


Czytaj jeszcze: Czekali na wyrok i doczekali się

Doskonale zna pan klimaty holenderskie, także te związane ze szkoleniem młodzieży, więc czego Polacy mogą – lub powinni – nauczyć się od Holendrów?

Arkadiusz RADOMSKI: – Mówiłem to już niedawno i ja nie przebieram w słowach, że to jest przepaść w szkoleniu. Mówię to chyba od 10 lat, a my nie wyciągamy wniosków i nic z tym nie robimy. Jakość szkolenia jest na niskim poziomie. Trenerzy, którzy się tym zajmują, nie są byłymi piłkarzami, jak w Niemczech czy właśnie Holandii. Tam z młodzieżą pracują byli zawodnicy i oni szkolą tych adeptów. U nas można takie przypadki na palcach jednej ręki policzyć. Tu jest ogromna przepaść i jeśli tego nie zmienimy, co oczywiście wiąże się z finansowaniem, to my nie wyjdziemy z dołka przez długi czas.

Czego pan oczekuje od reprezentacji po meczu z Bośnią i Hercegowiną?

Arkadiusz RADOMSKI: – Oczekiwałbym częstszej gry do przodu, gry ofensywnej. Liczę na stwarzanie większej liczby sytuacji i na częstsze utrzymywanie się przy piłce, żebyśmy starali dominować się w meczu z takim przeciwnikiem.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus