Tąpnięcie przy Łazienkowskiej

47-letni szkoleniowiec pracował w Legii od 13 sierpnia 2018 roku. Na dzień dobry nie zdołał odrobić strat w kwalifikacjach Ligi Europy, ale o to nikt do Sa Pinto nie miał pretensji. Także o porażkę 1:4 z Wisłą Płock przy Łazienkowskiej.

Kanony i maniery

Później Portugalczyk poukładał bowiem zespół mistrzów Polski na tyle sprawnie, że przestano wytykać właścicielowi stołecznego klubu, że z porywczym trenerem podpisał aż trzyletni kontrakt. Gra warszawskiej drużyny posypała się jednak po zimowej przerwie. Legia odpadła z Pucharu Polski z liderem I ligi z Częstochowy, zaś w Lotto Ekstraklasie – w  siedmiu rozegranych meczach – doznała aż trzech porażek. Tej ostatniej, niedzielnego 0:4 w Krakowie, Dariusz Mioduski już nie zdzierżył. Zastrzeżeń nie ukrywał jednak już wcześniej.

– Gdyby Sa Pinto był Polakiem i znał nasze kanony zachowania, mógłbym mieć do niego znacznie większe pretensje. Musi dostosować zwyczaje i maniery do lokalnego środowiska, nie ma wyboru. Jest żywiołowy i emocjonalny, ma pewien niepodrabialny styl, ale musi z większym wyczuciem podchodzić do tego, na ile może sobie pozwolić w polskich realiach – mówił Mioduski w rozmowie ze „Sportem” zapytany o szczegóły rozmowy wychowawczej przeprowadzonej z Portugalczykiem na początku marca. – Niektóre zachowania naszego trenera nie są pożądane z punktu widzenia Legii, na przykład incydent z Michałem Probierzem. Show trenera Cracovii polega też na tym, że lubi czasami sprowokować przeciwnika. To jest część przygotowania Michała do meczu. Więc ja odbieram tę sytuację w ten sposób, że prawdopodobnie Sa Pinto nie odrobił pracy domowej w tym aspekcie, że nie zrobił wystarczającego wywiadu na temat szkoleniowca przeciwnika. Dlatego nie był przygotowany na prowokację, która ewidentnie miała miejsce. To był błąd naszego trenera.

Chłodne relacje

Podobno ta krytyka ze strony bossa nie przypadła do gustu Sa Pinto i od tego momentu relacje trenera z prezesem uległy ochłodzeniu. Relacje szkoleniowca z innymi pracownikami klubu już wcześniej były napięte. Do legendy przeszedł sposób traktowania przez Portugalczyka asystentów, którzy na obiad musieli mu dostarczać kilka różnych sałatek, a on wybierał tę, którą uważał za najbardziej smakowitą. Nie oszczędzał także piłkarzy, podobno w ostatnich tygodniach coraz częściej zdarzało się, że w szatni coś innego mówił, niż robił. Pod górkę zaczęli mieć nawet dziennikarze legijnych mediów, przed którymi także zamykano zajęcia pierwszego zespołu.

Forma(t) 6:9

Sa Pinto z 23 ligowych spotkań, które Legia rozegrała pod jego kierunkiem, wygrał 13 (pięć przegrał, pięć zremisował). W tabeli ujmującej tylko tegoroczną część rozgrywek Legia plasuje się na 6. miejscu i ma ujemny bilans bramkowy – 6:9. Dodatkowo w Krakowie stołeczni piłkarze znów byli słabo dysponowani motorycznie, zespół przebiegł niewiele ponad 102 kilometry. Najpoważniejszym kandydatem do przejęcia – do końca sezonu – funkcji pierwszego trenera w klubie z Łazienkowskiej jest Aleksandar Vuković. Podobno już godzinę po wypłynięciu informacji o wręczeniu dymisji Portugalczykowi zgłosiło się kilku innych chętnych na tymczasową posadę. Ich kandydatury były analizowane.

 

Na zdjęciu: W ostatnim czasie Ricardo Sa Pinto (z lewej) uśmiechał się rzadko. Prezes Dariusz Mioduski uznał, że przy Łazienkowskiej wszystkim przyda się więcej powodów do radości…