Tauron Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie. Nigdy się nie poddawaj

Z powyższym hasłem, z koszulki Mohammeda Salaha, przystąpili nowotarżanie do potyczki o „być albo nie być”.


To miał być mecz z domieszką wiary, determinacji i emocji szarpiących umysłami. To miał był mecz sprawiający, że frazes „niemożliwe nie istnieje” nabierze mocy. Nie nabrało. Górale mogli sobie zanucić utwór Elektrycznych Gitar „To już jest koniec, nie ma już nic”. Wszyscy są wolni, bo nie ma już o co walczyć.

Zaczęło się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy wykorzystali pobyt Wałęgi na ławce kar. Bryniczka najpierw nie trafił w krążek, ale miał dużo swobody przed bramką i poprawka znalazła drogę do siatki. Jastrzębianie podawali rękę góralom. Zbyt często przekraczali przepisy gry i osłabiali swój zespół. Na szczęście dla nich przewag rywal nie wykorzystał. W kolejnych minutach „Szarotki” nacierały z dużą siłą. Strzelały dużo i z każdej pozycji. Szvec miał w jednej akcji dwie okazje, by podwyższyć prowadzenie. Miał dużo miejsca i czasu, ale nie zdołał wymanewrować Nechvatala. Można zapytać: gdzie był kryjący go obrońca? Przed utratą gola akcje jastrzębian były dynamiczne, wysoko atakowali przeciwnika, wyłuskiwali krążek i groźnie było pod bramką Odrobnego. Ten dwukrotnie wyszedł obronną ręką po groźnych uderzeniach Hovorki oraz Sołtysa.

Druga tercja to nieustępliwa walka o każdy krążek, sporo strzałów, akcji i bramkarskich interwencji. Odrobny był niepokojony przez Raca, Sawickiego, Pasia i Urbanowicza, a jego vis-a-vis zlikwidował okazje Szveca, Słowakiewicza i Babincewa. Ataki przyjezdnych były groźniejsze, chociaż nieporadnie rozgrywali liczebną przewagę. W końcówce tercji Kasperlik zdecydował się na uderzenie z koła bulikowego i krążek zatrzepotał w siatce. Potem dwukrotnie Rac sprawdził Odrobnego gdy grano 4 na 4, a goście założyli „zamek”.

Po golu Raca (strzelał zza obrońcy) w 49 min topór zawisł nad głowami górali. Gol był efektem przewagi gości. Ich ataki miały dynamikę, były składne i niezwykle groźne. Gospodarze walili głową w mur. Szanse dał góralom Paś, który na 5 minut przed końcem tercji złapał karę. Miejscowi przycisnęli, ale nie… docisnęli.

Stefan Leśniowski


TAURON PODHALE NOWY TARG – JKH GKS JASTRZĘBIE 1:2 (1:0, 0:1, 0:1)

Stan rywalizacji 0-4, awans JKH

1:0 – Bryniczka – Pattersson – Kułakow (10:42, w przewadze), 1:1 – Kasperlik (38:22), 1:2 – Rac – Górny – Phillips (46:48).

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Daniel Lipiński oraz Michał Gerne i Dawid Pabisiak.

PODHALE: Odrobny; Mrugała – Gajor, Chaloupka – Kubat (2), Jaśkiewicz – Szurowski, Sulka – P. Wsół; Hiltunen – Neupauer – Pettersson (2), Szvec – Vachovec – Bepierszcz, Babincew – Bryniczka – Kułakow (2), Wielkiewicz – Słowakiewicz – Worwa. Trener Andriej GUSOW.

JKH: Nechvatal; Bryk – Górny, Kostek (2) – Klimiczek, Horzelski – Szewczenko, Matusik – Michałowski; Sawicki – Rac – Kasperlik, Phillips – Hovorka (2) – Sołtys, Paś (2) – Wałęga (4) – Urbanowicz, Ł. Nalewajka – Wróbel – R. Nalewajka. Trener Robert KALABER.

Kary: Podhale – 6 min, JKH – 10 min.

Na zdjęciu: Jastrzębianie nie wygrywali za wysoko, ale za to wszystko, co było do wygrania.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus