Tego meczu mogło nie być!

Do meczu Górnika z mistrzem Szwecji we wrześniu 1967 roku w I rundzie Pucharu Europy mogło nie dojść. Dlaczego?


W pierwszych latach europejskiej pucharowej rywalizacji polskie kluby dwa razy mierzyły się z Djurgardens IF. To nie inny klub jak ten ze Sztokholmu był pierwszy rywalem naszej drużyny w pierwszych rozgrywkach o Puchar Europy Mistrzów Krajowych. Jesienią 1955 Szwedzi wyeliminowali Gwardię Warszawa remisując u siebie bezbramkowo i wygrywając na wyjeździe 4:1 (w kolejnej rundzie odpadli w rywalizacji ze szkockim Hibernianem).

Pomylili miejsca

Kilkanaście lat później, a konkretnie jesienią 1967 roku Djurgardesowi przyszło rywalizować z eksportowym polskim zespołem w tamtym czasie czyli Górnikiem Zabrze, wszystko również w I rundzie PEMK.

Do meczu rozegranego w środę 20 września 1967 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie w ogóle mogło nie dojść. Co było tego powodem? Jak się okazało, działacze szwedzkiego klubu wyekspediowali swoją drużynę nie na Górny Śląsk, ale do Warszawy! To na tamtejszym lotnisku Okęcie lądował mistrz Szwecji. „Górnicy” na próżno u siebie oczekiwali na gości ze Skandynawii… Nie przylecieli żadnym samolotem do Katowic-Pyrzowic, nie przyjechali żadnym pociągiem, aż w końcu dali znać, że są w polskiej stolicy i… nie mają środków na dalszą podróż.

Jak czytamy w kronice Górnika, to według ówczesnych wytycznych UEFA drużyna przyjezdna pokrywała koszty podróży na miejsce spotkania. Górnik mógł więc zostawić Szwedów na lotnisku i wygrać mecz walkowerem 2:0. Kierownictwo wykazało jednak staropolską gościnność. Wysłano bowiem natychmiast do Warszawy klubowy autobus, który przywiózł Szwedów późną nocą przed samym meczem. Szwedzi miast podziękować czy wyrównać koszty podroży byli szczerze oburzeni, że Chorzów… nie jest dzielnicą Warszawy!

-Przypominam sobie, że przylecieli do Warszawy. Wtedy nie było jak teraz, że tanie loty, czartery i dobre połączenia. To była prawdopodobnie przyczyna tego, że tak to się stało – mówi [Hubert Kostka], w tamtym czasie bramkarz górniczej ekipy.

Pożegnanie Pohla

Z czego zapamiętano tamto pierwsze spotkanie pomiędzy Górnikiem, a Djurgardens? Nie z wyniku 3:0 na korzyść zabrzan, aczkolwiek to było najistotniejsze. Przed meczem z kibicami, których na trybunach było wtedy około 50 tysięcy, pożegnał się nie kto inny, jak 34-letni wtedy Ernest Pohl czy jeszcze wtedy Pol. Do dziś najlepszy strzelec w ligowych rozgrywkach, który od lat przewodzi „Klubowi 100” ze 186 golami w ekstraklasie. Były wielkie brawa, kwiaty i skandowanie jego nazwiska, a także transparenty: „Dziękujemy ci, Erneście” czy „Bez Pola nie ma gola”. Świetny snajper szybko doczekał jednak godnych siebie następców, którzy na Śląskim – nie tylko zresztą wtedy – rozbili rywala.

Szwedów nie bardzo się wtedy obawiano. Latem tamtego roku w Pucharze Intertoto wygrało z nimi pewnie Zagłębie Sosnowiec 4:1, ale Djurgardens grał wtedy w mocno osłabionym składzie. Z Górnikiem było inaczej. W bramce solidny reprezentant kraju Ronney Petterson, w ataku inny kadrowicz Sven Lindeman. Z silnym i mocnym już wtedy w Europie Górnikiem, który w tamtym sezonie 1967/68 awansował do ćwierćfinału PEMK, jako jedyny zespół pokonując potem późniejszego triumfatora rozgrywek Manchester United, nie mieli jednak żadnych szans. Pod koniec I połowy gola zdobył Włodzimierz Lubański. W końcówce głową po raz drugi pokonał Petterson, a rezultat ustalił w 88 minucie Roman Lentner.

Zasłużona wygrana

Oto relacja i podsumowanie meczu w „Sporcie” przez świetnego dziennikarza naszej gazety Stanisława Penara. „Zwycięstwo Górnika jest jak najbardziej zasłużone. Nie pora więc na wytykanie błędów poszczególnym zawodnikom. Mankamentów było sporo, ale w sumie zostały „zatarte” trzema bramkami. Trzeba jednak stwierdzić, że Lubański poważnie się zmienił od niedzielnego meczu z Francją, że Lentner zapomniał o chorobie i długiej przerwie w grze i wraca szybko do reprezentacyjnej formy, a Olek, którego trener Kalocsai niemal w ostatniej chwili „puścił” w miejsce Kuchty, zadziwił takim rezerwuarem sił, że mógł po krótkiej przerwie przystąpić do… rewanżowego meczu. W końcowy sukces i piękne perspektywy przed wyprawą do Sztokholmu wielki wkład włożyła cała drużyna. Górnik zdawał sobie sprawę o jaką walczy stawkę, wiedział, że za jednym zamachem może wygrać II rundę i… zaufanie kibiców. To drugie wygrał na pewno, o pierwsze przyjdzie jeszcze walczyć w dniu 4 października w Sztokholmie” – pisał Penar. Dodajmy, że tamto spotkanie prowadził arbiter ze wschodnich Niemiec Rudi Glockner, który na mundialu w 1970 roku poprowadził finał MŚ Brazylia – Włochy. Na wyjeździe Górnik wygrał 1:0 po bramce Jerzego Musiałka. W kolejnej rundzie zabrzanie stoczyli fantastycznej boje z Dynamem Kijów, ale to już inna historia.

Szansa dla Lecha

Teraz swoją pisze „Kolejorz”. Przed jedenastką z Wielkopolski szansa na ćwierćfinał europejskich rozgrywek czyli czegoś, czego polscy kibice nie doświadczyli od lat. – Lech nie jest bez szans, bo mają bardzo dobrą drużynę. Poza tym ta szwedzka piłka nie jest teraz na takim poziome, że trzeba się ich bać. Może mistrz Polski nie jest takim faworytem w pełni tego słowa znaczeniu, ale ma duże szanse żeby przejść do kolejne rundy. Długo czekamy na awans do kolejnej rundy pucharów polskiego zespołu na wosnę, ale też powiedzmy sobie wprost, że w obecnej piłce to liczy się tylko jeden puchar czyli Liga Mistrza. To pozostałe pucharowe rozgrywki, to taki „erzac”, że się tak wyrażę – mówi przed konfrontacją Lecha z Djurgardens Hubert Kostka.


20 września 1967 r., I runda PEMK

Górnik Zabrze – Djurgardens IF 3:0 (1:0)

1:0 – Lubański, 41 min, 2:0 – Lubański, 86 min (głową), 3:0 – Lentner, 88 min

GÓRNIK: Kostka – Olek, Oślizło, Floreński, Latocha – Wilczek, Szołtysik, Skowronek – Musiałek, Lubański, Lentner. Trener Geza KALOCSAY.

DJURGARDENS: Petterson – Gummesson, Jonsson, I. Karlsson, M. Karlsson – Sjoberg, Svensson, Persson – Magnusson, Lindman, Wiestal. Trener Gosta SANDBERG.

Sędziował Rudi Glockner (NRD). Widzów: 45000.

Rewanż 4 października 1967 roku 1:0 dla Górnika.

Historia meczów polsko-szwedzkich w europejskich pucharach (PEMK/LM, PZP, PMT/PUEFA/LE/LKE)

  • 1955/56 PEMK – 1/8 – Djurgardens IF – Gwardia Warszawa 0:0, 4:1
  • 1967/68 PEMK – I – Górnik Zabrze – Djurgardens IF 3:0, 1:0
  • 1970/71 PEMK – 1/16 – IFK Göteborg – Legia Warszawa 0:4, 1:2
  • 1971/72 PEZP – 1/16 – Zagłębie Sosnowiec – Atvidabergs FF 3:4, 1:1
  • 1975/76 PUEFA – 1/32 – GAIS – Śląsk Wrocław 2:1, 2:4
  • 1978/79 PEMK – 1/4 – Wisła Kraków – Malmö FF 2:1, 1:4
  • 1981/82 PUEFA – 1/32 – Malmö FF – Wisła Kraków 2:0, 3:1
  • 1983/84 PUEFA – 1/32 – Widzew Łódź – IF Elfsborg 0:0, 2:2
  • 1992/93 LM – II – IFK Göteborg – Lech Poznań 1:0, 3:0
  • 1995/96 LM – E – Legia Warszawa – IFK Göteborg 1:0, 2:1
  • 1999/2000 PUEFA – I – Lech Poznań – IFK Göteborg 1:2, 0:0
  • 2001/02 PUEFA – I – Legia Warszawa – IF Elfsborg 4:1, 6:1
  • 2012/13 LM – E3 – Śląsk Wrocław – Helsingborgs IF 0:3, 1:3
  • 2012/13 LE – E3 – AIK (Solna) – Lech Poznań 3:0, 0:1
  • 2015/16 LE – E2 – Śląsk Wrocław – IFK Göteborg 0:0, 0:2
  • 2016/17 LE – E2 – Piast Gliwice – IFK Göteborg 0:3, 0:0
  • 2020/21 LE – E1 – Malmö FF – Cracovia 2:0
  • 2020/21 LE – E2 – Hammarby IF – Lech Poznań 0:3

Bilans: 34 mecze – 12-7-15 – 45:51.

18 rywalizacji pucharowych – siedem awansów polskich drużyn.

Źródło: 90minut.pl


Na zdjeciu: „Górnicy” swoje wielkie pucharowe mecze grali na Stadionie Śląskim. Tak też było z Djurgardens.

Fot. „Kolekcja klubów. Górnik Zabrze”. Wyd. GiA