Tego się spodziewaliśmy

Rozmowa z Jackiem Płachtą, trenerem GKS-u Katowice.


Rywalizacja Katowic z Jastrzębiem o półfinał PHL jest najbardziej wyrównana w całej stawce. To było do przewidzenia?

Jacek PŁACHTA: – Niczego innego się nie spodziewaliśmy, aniżeli tego, że będzie to bardzo wyrównana seria. Bardzo dobrze znamy mocne strony naszego przeciwnika, ale też wiemy, co potrafimy. Każde z dotychczasowych spotkań było trochę inne. Na przykład w trzecim, przegranym 0:2, nie zagraliśmy źle. Mieliśmy wiele szans, których jednak nie zdołaliśmy wykorzystać. W czwartym spotkaniu natomiast zagraliśmy bardzo mądrze. Byliśmy skoncentrowani i z biegiem czasu realizowaliśmy założenia. Konsekwentnie graliśmy w obronie, Jonh Murray nas „podtrzymał”, a Grzegorz Pasiut był liderem z prawdziwego zdarzenia; strzelił dwa ważne gole. Brawa jednak należą się całemu zespołowi.

Bence Balizs, bramkarz Jastrzębia, w sezonie zasadniczym specjalnie nie błyszczał, ale to z nim mieliście spore problemy w obu meczach na Jastorze…

Jacek PŁACHTA: – Wiemy, że Balizs to dobry bramkarz, lecz my w tych meczach mieliśmy wiele szans 2 na 1 i 3 na 2. To, że stwarzamy okazje jest bardzo istotne. W trzecim spotkaniu ze skutecznością było gorzej, w czwartym – lepiej. Na pewno pomiędzy dwoma meczami w Jastrzębiu-Zdroju wyciągnęliśmy wnioski. Może pierwsza tercja we wtorek nie była jeszcze taka, jak byśmy chcieli; graliśmy za bardzo skomplikowanie, za długo trzymaliśmy krążek, a wiedzieliśmy, że Jastrzębie zastosuje forczeking. Rozmawialiśmy w szatni, że krążek parę razy wyszedł na pół bandy i mieliśmy z tego szanse, a później zdobyliśmy z tego bramki.

Jastrzębianie bardzo ciasno się bronią, nie wszystkie krążki dochodzą do Balizsa, wiele strzałów jest blokowanych…

Jacek PŁACHTA: – To nic nowego, każdy broni jak najgęściej. Wiedzieliśmy, że musimy więcej popracować i więcej krążków kierować w światło bramki, bo wtedy bramkarz coś odbije i będziemy mieli szansę na dobitkę. Wszyscy starają się bronić na zewnątrz, bo stamtąd rywalowi jest trudniej zdobyć gola.

Zaciętość tej konfrontacji to jedno, ale jak pan ocenia – jako były zawodnik, a obecnie trener – poziom tej rywalizacji?

Jacek PŁACHTA: – Stoi na wysokim poziomie. W Jastrzębiu – w ogóle przeciwko tej drużynie – zawsze gra się bardzo trudno. To młody, „głodny” zespół, który gra prosty hokej. Jest dużo wspomnianego forczekingu, sporo wrzutek do tercji. Już w sezonie zasadniczym nasze konfrontacje były zacięte. Dwa razy wygraliśmy, trzy razy przegraliśmy, z czego raz po dogrywce, a zatem można było oczekiwać, że i ćwierćfinał będzie wyrównany. Nikt nie oczekiwał, że skończy się po czterech meczach. Najważniejsze, że wiemy, jak oni grają i wyciągamy wnioski. Cieszymy się, że szczególnie w czwartym spotkaniu nie popełniliśmy zbyt wielu błędów. Straciliśmy gola, bo nasz zawodnik się przewrócił. To była jedna wpadka, ale nie daliśmy rywalowi sytuacji 2 na 1 lub 3 na 2. Dobrze broniliśmy w osłabieniach i z tercji na tercję graliśmy lepiej.

Jakie zatem macie plany na piątkowy mecz w Katowicach?

Jacek PŁACHTA: – Chcemy wziąć ze sobą wszystkie pozytywy, które zadziałały na Jastorze. Jestem dobrej myśli. Widzę, jak to wygląda w szatni i słyszę, co mówią zawodnicy. Wierzą w siebie i w to, co robimy. W nasz system pracy i gry. Mamy dobrą drużynę. Wiemy jednak, że to play off, a w nim wszystko może się wydarzyć. Ważne było dla nas zwycięstwo na wyjeździe. Jest 2:2, a nie 1:3. Ten wynik odzwierciedla przebieg rywalizacji. Celem na najbliższe spotkanie jest lepszy początek. Bo, jak na razie, tylko w pierwszym meczu strzeliliśmy jako pierwsi bramkę, w kolejnych musieliśmy gonić wynik. A wiadomo, że jest ciężko, bo Jastrzębie – jak już zauważyliśmy – bardzo dobrze broni.


Na zdjęciu: Jacek Płachta uważa, że wynik 2:2 w rywalizacji z Jastrzębiem odzwierciedla przebieg tej konfrontacji.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus