Temat gęstnieje

Nie milkną echa zwolnienia trenera Juliana Nagelsmanna.


Choć dzisiaj reprezentacja Niemiec zmierzy się w meczu towarzyskim z Belgią, za Odrą wciąż dyskutuje się głównie o zmianie trenera w Bayernie. Na wierzch wypływają kolejne informacje, które sugerują, że klubowa atmosfera w końcowym etapie pracy Nagelsmanna w Monachium była wyjątkowo gęsta.

Zwolennicy i przeciwnicy

O braku rozwoju sportowego i kilku innych elementach wspominaliśmy ostatnio, natomiast teraz magazyn „kicker” prześwietlił szatnię Bayernu. Początkowo media nie były pewne, czy trener stracił jej poparcie, czy nie, ale prawda najpewniej zdaje się leżeć pośrodku. Faktycznie coraz więcej decyzji Nagelsmanna było kwestionowanych, a grono zwolenników szkoleniowca zmniejszało się, choć na jego czele stał nieprzerwanie Joshua Kimmich, lider drużyny, z którym trener miał świetne relacje. Podobnie było z Leonem Goretzką, zresztą to ci dwaj piłkarze najcieplej wyrażali się o 35-latku po jego zwolnieniu.

Tutaj należy też podać doniesienia „Bilda” o tym, jak rozkładały się „stronnictwa” w zespole. Prócz dwóch pomocników sympatykami trenera mieli być Benjamin Pavard, Dayot Upamecano i Matthijs de Ligt. Thomas Mueller zachowywał neutralność, a sceptycznie nastawieni byli Jamal Musiala, Joao Cancelo, Sadio Mane, Leroy Sane i Serge Gnabry.

Z kolei przeciwnikami Nagelsmanna byli dwaj bramkarze, Sven Ulreich i przede wszystkim kapitan Manuel Neuer. Konflikt między trenerem a tym ostatnim narósł, gdy za sprawą szkoleniowca z klubu został zwolniony trener bramkarzy Toni Tapalović. Nagelsmann miał z nim napięte relacje, podobno nazwał go… kretynem i zarzucał mu, że jest kretem, tzn. wynosi wewnętrzne sprawy drużyny do mediów. Sęk w tym, że już po zwolnieniu Tapalovicia światło dzienne ujrzało zdjęcie z… taktyką Bayernu rozpisaną na mecz z Bochum.

Nikt ponad klubem

„Kicker” dodał, że choć Nagelsmann ma potencjał, to brakowało mu doświadczenia w kierowaniu szatnią topowego klubu. Zresztą sam trener – zanim zgłosili się po niego monachijczycy – miał w planie objęcie drużyny z jeszcze niższej półki przed wskoczeniem na tę najwyższą (nie bez powodu kilka lat temu podziękował Realowi Madryt). Ponadto szefostwo krzywo miało patrzeć na to, że Nagelsmann chciał wychodzić przed szereg i w przypadku osiągnięcia sukcesu liczył na własny „kawałek tortu”, co odebrano jako przykład próżności. W Bayernie od trenera oczekuje się bowiem schowania ego do kieszeni, bo akurat w Bawarii nieraz udowadniali, że nie ma ludzi większych od klubu.

Do tego wszystkie dochodzi związek Nagelsmanna z… dziennikarką sportową „Bilda”, z którą związał się w trakcie pracy w Bayernie. Lena Wurzenberger w tabloidzie pisała o… zespole z Monachium, lecz rzecz jasna potem została od tej tematyki odsunięta. Poza tym szefostwo klubu nie rozumiało decyzji personalnych i taktycznych trenera, nie akceptowało niektórych jego medialnych przepychanek czy małych afer, jak choćby niedawno, kiedy Nagelsmann… zwyzywał sędziego.


Fot. CHINE NOUVELLE/SIPA/PressFocus