Ten wyścig da się wygrać

Rozmowa z Dawidem Wolnym, napastnikiem Polonii Bytom i najskuteczniejszym zawodnikiem szczebla centralnego w rundzie jesiennej.


Jak się pan czuje ze świadomością bycia najskuteczniejszym zawodnikiem wszystkich lig centralnych?

Dawid WOLNY: – Cieszę się z tego, ale zawsze będę podkreślał, że na moje gole pracuje cała drużyna. Moja skuteczność jest zasługą kolegów, którzy wypracowują sytuacje strzeleckie. Sprzyja też temu dobra atmosfera. Na boisku jesteśmy jedną, wielką rodziną, która sobie pomaga, a to przynosi efekty.

Jesienią zdobył pan 19 bramek. To była dobra runda w pańskim wykonaniu?

Dawid WOLNY: – Patrząc na liczby, zdecydowanie tak. Z drugiej strony względem siebie staram się być wymagający. Analizuję więc wszystkie sytuacje, których nie udało mi się wykorzystać… Nie będę jednak wybrzydzał. Wykonaliśmy dobrą robotę (w tabeli III grupy III ligi Polonia jest 2., ze stratą 4 punktów do Rakowa II Częstochowa – przyp. red.) i mam nadzieję, że wiosną zrealizujemy cel w postaci awansu.

Które gole dały panu największą satysfakcję?

Dawid WOLNY: – Te, które przyniosły nam komplet punktów, a więc chociażby te strzelone w Brzegu czy Goczałkowicach. Miło wspominam też mecz z Górnikiem II Zabrze, bo zaliczyłem w nim hat trick.

Trzy bramki to nic w porównaniu z dwunastoma…

Dawid WOLNY: – Pamiętam to doskonale. Byłem wtedy w III-ligowej wówczas Odrze Opole i z powodu lekkiej kontuzji musiałem odpocząć w jednym spotkaniu. Żebym pozostał w rytmie meczowym, trenerzy polecili mi wspomóc drugą drużynę, grającą w klasie A. Przeciwko Gazownikowi Wawelno wyszedłem w podstawowym składzie. Wygraliśmy 20:0, z czego ja zdobyłem 12, ale nie wszystkie okazje udało mi się wykorzystać.

Ponoć duży wpływ na pański sportowy rozwój miał dziadek.

Dawid WOLNY: – Jestem bardzo rodzinny. Rodzinę, którą mam, nie zamieniłbym na żadną inną. Gdy w przerwach od piłki przyjeżdżam do domu, doceniam możliwość spotkania i dzielenia się czasem. Staram się też pielęgnować tradycję szachową i grywam z dziadkiem. Nasze partie są bardzo wyrównane i długie, bo obaj chcemy zwyciężyć. Właśnie dziadek nauczył mnie „królewskiej gry”. Bywa, że w naszych pojedynkach jestem lepszy, ale gdy kolejny raz przyjeżdżam do domu, dziadek łoi mi tyłek. Jego doświadczenie często okazuje się bardzo przydatne.

Amicum proba, probatum ama”… Może pan to przetłumaczyć?

Dawid WOLNY: – Przyjaciół sprawdzaj, sprawdzonych kochaj. Jak już powiedziałem, cenię sobie więzi międzyludzkie. Mam przyjaciół, z którymi co roku spotykam się w okolicy Bożego Narodzenia. A zacytowana łacińska sentencja to część mojego pierwszego tatuażu. Jestem ekstrawertykiem, a granie w piłkę sprawia, że poznaję mnóstwo nowych, ciekawych ludzi.

Pozycja wicelidera tabeli to dobre miejsce dla Polonii?

Dawid WOLNY: – Na koniec sezonu byłoby złe, jednak z naszej perspektywy jest dobre. Zawsze przecież łatwiej jest gonić niż uciekać. Przewaga, jaką po 17 meczach ma nad nami Raków II, jest żadna. Nie uważam więc, abyśmy stali na straconej pozycji.

Utkwiło panu wydarzenie, sytuacja czy mecz rundy jesiennej, którego najbardziej pan żałuje?

Dawid WOLNY: – Myślę, że każdy z moich klubowych kolegów wskaże domowe spotkanie z Miedzią II Legnica. Było ono pod naszą pełną kontrolą, ale przytrafiły nam się błędy i musieliśmy przełknąć gorycz porażki 1:2. Sam w kilku sytuacjach również mogłem się lepiej zachować. To już jednak historia i nie ma co do niej wracać.

Wzorem poprzedniego sezonu lepsza w waszym wykonaniu była końcówka rundy, a seria pięciu zwycięstw zmniejszyła dystans do częstochowian. Żałuje pan, że ta passa przypadła na ostatnie mecze w 2022 roku?

Dawid WOLNY: – Zdecydowanie, a wspomniana końcówka umocniła nas w przekonaniu, że ten wyścig da się wygrać. Szczególnie było to widać w Gubinie, gdzie bramka Lucka Zielińskiego dała nam bardzo ważne zwycięstwo. Nic nam wtedy nie sprzyjało – stan murawy, kontuzja Michała Bedronki w 13, czerwona kartka dla Mateusza Lippa w 31 minucie… Do tego rywale mieli rzut karny, którego na szczęście nie wykorzystali. Te okoliczności dodatkowo nas umotywowały i wzniosły na wyżyny. Widać to było po radości z kibicami. Porównałbym to do reakcji klasowego zespołu, który mimo niesprzyjających warunków odnosi ważne zwycięstwo.

Ważnym wydarzeniem była również obrona Pucharu Polski na szczeblu podokręgu. Co prawda sztab szkoleniowy w tych rozgrywkach pozwolił panu odpocząć, ale wiosną pańska pomoc będzie niezwykle potrzeba.

Dawid WOLNY: – Rozumiałem decyzje trenerów, bo w niektórych przypadkach trzeba było grać co trzy dni. Zdrowie mi dopisywało i mam nadzieję, że nadal tak będzie. Jeśli będzie potrzeba pomocy w meczach pucharowych, wywiążę się z powierzonego zadania, bo to mój obowiązek.

Do siatki trafił pan w 10 meczach rundy jesiennej, z których Polonia wygrała… 10. Czy pańskim kolegom gra się łatwiej, gdy przebywa pan na boisku?

Dawid WOLNY: – Nie zastanawiałem się nad tym, ale myślę, że niekoniecznie tak jest. Zawsze staram się wywiązywać ze swoich zadań i cieszę się, że wspólnie możemy zwyciężać. Wygraliśmy również dwa mecze, w których bramki akurat nie udało mi się zdobyć (poza wspomnianym spotkaniem w Gubinie był to wyjazdowy mecz z Chrobrym II Głogów 2:0 – przyp. red.) Najważniejsze, aby wynik indywidualny przekładał się na drużynowy. Przytoczona statystyka jest jednak dla mnie niezwykle miła i umacnia mnie w tym, co robię.

Jesienią zaliczył pan dwa hat tricki, ale na pierwszy musiał pan dość długo czekać. Wie pan ile dubletów pan ustrzelił od poprzedniego hat tricka?

Dawid WOLNY: – Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, ale trochę ich było. Wiem, że często tej trzeciej bramki mi brakowało.

Ostatni pański hat trick, jeszcze w barwach Odry Opole, miał miejsce 27 kwietnia 2016 roku w meczu z LKS-em Czaniec, wygranym 6:0, a tych dubletów – do wspomnianego spotkania z rezerwami Górnika – było 10. Czy 27 sierpnia poczuł pan ulgę?

Dawid WOLNY: – Hat trick to miłe uczucie, pozwalające dodatkowo się uśmiechnąć. Nie obraziłbym się jednak, gdyby była możliwość rozdzielenia tych bramek na mecze, w których jesienią nie udało nam się wygrać. Dodam przy okazji, że na 3 gole z Czańcem też się musiałem naczekać.

107 bramek zdobytych na poziomie centralnym może robić wrażenie. Strzelałeś w Opolu, Nowym Sączu, Kołobrzegu, Ostródzie, Kluczborku, Częstochowie, Zdzieszowicach, a teraz i w Bytomiu. Ma pan 28 lat, spore doświadczenie i pewnie dużo sił, by ten wynik przynajmniej podwoić.

Dawid WOLNY: – To nie tak, że co strzelałem wpadało do siaki. Zdarzały się bowiem spadki formy, co w tej profesji jest jak najbardziej normalne. W takich momentach trzeba przemyśleć niektóre sytuacje i wyciągnąć z nich wnioski. W każdym z wymienionych miejsc poznałem fajnych ludzi. Kontakty zostają na przyszłość, a przyjaźnie nawet na lata. Tak jest również w Polonii i to jest w piłce cudowne; każda zmiana barw klubowych daje możliwość poznania nowych ludzi.

Jest pan wychowankiem Szkółki Piłkarskiej Groszmal Opole, ale w młodym wieku trafił pan do Odry i w niej przeszedł przez kolejne drużyny młodzieżowe. Co by pan dziś przekazał młodym zawodnikom Akademii Piłkarskiej Polonii Bytom, stojącym u progu kariery?

Dawid WOLNY: – Przede wszystkim muszą kochać piłkę nożną, mieć do niej pasję. Gdy tego nie mają, dalszych kroków nie będą w stanie poczynić. Dopiero później, w trakcie dorastania i rozwoju, przychodzą kolejne tajniki przyswajania wiedzy. Do tego dochodzi aspekt trenerski, a więc to, który trener, w którą stronę pokieruje swoich wychowanków. Później już pozostaje ciężka praca w drodze po sukcesy. Mnie miłość i pasję do piłki zaszczepili tata oraz wspomniany wcześniej dziadek. Na początku każdy, tak jak i ja, zostaliśmy nią zauroczeni. Zapewne każdy od małego oglądał wielkie turnieje piłkarskie, miał swoich idoli, później ulubione kluby. To jest piękne, gdy widzi się dzieciaki w koszulkach z nazwiskami swoich ulubieńców, którzy kopią piłkę i cieszą się z każdego, nawet niecelnego podania. Oni czerpią z tego radość. Kochają to, co robią. Niech ta radość z gry będzie dla tych najmłodszych pierwszym drogowskazem sukcesu.

Rozmawiał Mateusz Skutnik


Na zdjęciu: Dawid Wolny (w środku) jest na dobrej drodze do korony króla strzelców, ale dla niego liczy się przede wszystkim dobro zespołu.

Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom