Tenis. No, to do boju panie!

Magdalena Fręch i Urszula Radwańska wyjdą dziś na kort w Bytomiu w pierwszym dniu meczu z Brazylią w Billie Jean King Cup.


Polsko-brazylijskie starcie na korcie twardym w bytomskiej „Hali na Skarpie” rozpocznie się o godzinie 14.00 pojedynkiem Magdaleny Fręch z Caroliną Meligeni, potem zmierzą się Urszula Radwańska i Laura Pigossi. W sobotę Fręch zagra z Pigossi, a Radwańska z Meligeni. Gra się do trzech wygranych, dlatego w przypadku konieczności rozegrania rozstrzygającego rywalizację debla, na kort wyjdą Weronika Falkowska i Paula Kania-Choduń oraz Gabriela Se i Luisa Stefani.

Zwyciężczynie meczu w Bytomiu awansują do przyszłorocznych kwalifikacji o prawo gry w finałowym turnieju Billie Jean King Cup w Budapeszcie, z udziałem najlepszych 12 zespołów świata.

Co się odwlecze?

Reprezentacja Polski w lutym rok temu wygrała turniej Grupy I w Luksemburgu (2:1 ze Słowenią, 3:0 z Turcją i 2:0 ze Szwecją) i w kwietniu miała się spotkać w fazie play off z Brazylią. Jednak w wyniku pandemii mecz przełożono o rok.

– To rzecz, na którą nie mieliśmy wpływu. Przed rokiem byliśmy rozpędzeni i mieliśmy uskrzydloną drużynę, niestety pandemia pokrzyżowała plany. Nie mogliśmy zrobić tego, co zamierzaliśmy, czyli postawić „kropki nad i”. Mam nadzieję jednak, że co się odwlecze, to nie uciecze. Mam nadzieję, że w piątek dziewczyny będą dobrze przygotowane do gry – powiedział kapitan biało-czerwonych Dawid Celt.

Reforma rozgrywek nie przypadła do gustu kapitanowi polskiej drużyny. Poza tym rozgrywanie w tym samym czasie turniejów WTA sprawia, że nie wszystkie najlepsze tenisistki chcą wystąpić w rozgrywkach, w których nie można zdobyć punktów do rankingu.

Trudno pogodzić

Poniekąd z tego powodu w Bytomiu nie ma dwóch najlepszych polskich tenisistek, Igi Świątek (16. WTA), która przygotowuje się do sezonu na nawierzchni ziemnej i obrony wielkoszlemowego tytułu w Paryżu, oraz Magdy Linette (51.), która została w USA.

– Tenis to sport indywidualny, a to nie pomaga, by ściągać najlepsze zawodniczki na mecze reprezentacji i w budowaniu prestiżu drużynowych rozgrywek. Odnoszę wrażenie, że robi się wszystko, bo obniżyć ich rangę, a przecież mają dużą tradycję. Zmieniono format, ale nie do końca jest on optymalny dla federacji narodowych. Dokładając do tego, że w tygodniu Billie Jean King Cup są rozgrywane turnieje WTA, to jeszcze bardziej – uważa Celt.

O co grają?

– W 2015 roku byliśmy w ośmiodrużynowej Grupie Światowej, byliśmy w stanie wyjść na dłużej z rozgrywek strefowych – kontynuuje Celt. – Po reformie można się trochę pogubić, gdzie tak dokładnie jesteśmy. Najprościej mogę wytłumaczyć, że w nowym formacie jesteśmy w tej chwili dwa mecze od tego, by grać w turnieju finałowym Billie Jean King Cup na Węgrzech. Musimy teraz pokonać Brazylijki, potem jeszcze wygrać jeden mecz za rok. Uważam, że stać nas na to, by grać z najlepszymi, w optymalnym składzie: z Igą, Magdą, Alicją Rosolską, Magdaą Fręch i Kasią Kawą. Jest jeszcze kilka dziewczyn, które aspirują do tego, żeby w tej drużynie być – dodaje.

Kawa jest w Bytomiu od niedzieli, ale przez trzy dni siedziała w hotelowym pokoju z powodu początkowo pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Treningi wznowiła dopiero w środę.

Kapitan reprezentacji Brazylii Roberta Burzagli uważa, że nawet bez Świątek i Linette Polska ma na tyle silny skład, że grając u siebie jest faworytem meczu. – Będziemy się starać wygrać to trudne spotkanie na wyjeździe, bo naszym celem jest powrót do grona najlepszych zespołów w tej rywalizacji. Nie będzie to łatwe, ale wierzymy w sukces – dodała Burzagli.

126

MECZÓW rozegrały Polki w rozgrywkach Fed Cup (Billie Jean King Cup), wygrywając 68 z nich i ponosząc 58 porażek.


Okazja do rewanżu

Będzie to drugie spotkanie obydwu zespołów; w 1989 roku w Tokio Brazylia wygrała 2:0. Polki będą miały więc okazję do rewanżu. Obie drużyny próbują wrócić do elity rozgrywek Billie Jean King Cup, króre zastąpiły Fed Cup, po kilkuletniej przerwie.

Ostatnio w elicie Polki grały w 2015 roku w składzie z Agnieszką i Urszulą Radwańskimi. Najpierw jednak w Krakowie przegrały 0:4 z Rosją, którą reprezentowały m.in. Maria Szarapowa i Swietłana Kuzniecowa, a potem w Zielonej Górze baraż o utrzymanie 2:3 ze Szwajcarią, w składzie ze słynną Martina Hingis.

Największy sukces w Fed Cup polska drużyna odnotowała trzy dekady temu. W 1991 roku Katarzyna Nowak, Magdalena Mróz i Katarzyna Teodorowicz sprawiły wielką niespodziankę, pokonując 2:1 renomowaną Francję. Rok później te same polskie tenisistki pokonały w elicie Izrael 3:0 i Szwecję 2:1, awansując jedyny raz jak dotychczas do ćwierćfinału. W nim przegrały 0:3 z Niemkami, dla których punktowała m.in. 22-krotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema Steffi Graf.

Potem Polki utrzymywały się w Grupie Światowej do 1995 roku, zanim spadły do niższych szczebli rozgrywek. Ponownie awansowały do elity Fed Cup w 2014 roku, gdy wygrały ze Szwecją i Hiszpanią po 3:2. W tym drugim meczu trzy punkty zdobyła Agnieszka Radwańska – dwa w singlu oraz w deblu z Rosolską.


Na zdjeciu: Mecz w polskiej drużynie rozpocznie tenisistka Górnika Bytom Magdalena Fręch, która zmierzy się z Caroliną Meligeni.

Fot. facebook.com/PZTofficial