Teoretycznie, to Vuković jest najlepszy

Z akademickiego punktu widzenia trenerem był Romeo Jozak, ale nie okazał się praktykiem. Hipotetycznie lepszym fachowcem – zwłaszcza po wywalczeniu Pucharu Polski i tytułu mistrza kraju – miał zostać Dean Klafurić, tyle że totalnie zepsute przygotowania do sezonu obnażyły jego warsztatowe braki.

Po obu nieudanych chorwackich eksperymentach, i po – definitywnym, co były selekcjoner potwierdził „Sportowi” – zerwaniu rozmów z Adamem Nawałką, chwilowym pierwszym trenerem ma zostać Aleksandar Vuković. Podobno Serb z polskim paszportem ma prowadzić zespół maksymalnie dwa tygodnie, ale…

Przed ponad dwiema dekadami, gdy Legia awansowała po raz pierwszy do fazy grupowej Ligi Mistrzów modne było powiedzenie, że zespół Pawła Janasa (ówczesny trener) z powodzeniem mogłaby poprowadzić teściowa Janusza Romanowskiego (był wtedy właścicielem stołecznego klubu).

O ile wówczas była to czysta złośliwość, o tyle w obecnych realiach trofea można wygrać bez – jak się okazało – właściwie przygotowanego i doświadczonego trenera na ławce. Co tym bardziej przemawia na korzyść Vukovicia, który w ostatnich latach tak bardzo napatrzył się na błędy – niektóre po wielokroć powielane – kolejnych szkoleniowców, że należy zakładać, iż żadnej pomyłki już by nie powtórzył.

Vuko to facet z legijnym DNA i student w Szkole Trenerów PZPN na roku, po którym uzyskuje się licencję UEFA Pro. Dodatkowo ma już za sobą debiut na ławce Legii w ekstraklasie – 23 września 2016 roku, w meczu z Wisłą z Krakowie zremisował 0:0. Może też wykazać się niezbędnym w tej robocie – zwłaszcza przy Łazienkowskiej – fartem, bowiem we wspomnianym spotkaniu Denis Popović nie wykorzystał rzutu karnego dla Białej Gwiazdy.

A pomijając powyższe referencje, trudno nie odnieść wrażenia, że Vuković – pod batutą którego gwiazdki z Ł3 musiałyby jeździć po murawie nawet na czterech literach – ma przekonanie, iż dałby radę awansować do grupy Ligi Europy.