Teraz będę opiekunką

Od sensacyjnego brązowego medalu mistrzostw Europy z Zurychu (2014) 27-letnia dziś Joanna Jóźwik jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich lekkoatletek. Najlepsza z Europejek w Rio de Janeiro (2016) postanowiła jednak, że w tym sezonie nie wystąpi. „Kontuzja biodra niestety zbyt mocno mnie polubiła i w dalszym ciągu walczę o powrót do pełnej sprawności. Pomimo tego, że już proces leczenia dobiega końca, sezon startowy już się zaczął. Nie chcę niczego przyśpieszać. Po 11 latach ciężkiej pracy mój organizm chce odpocząć i napełnić magazyn na przyszłe lata biegania na wysokich obrotach. Czuję ogromny głód i nie poddam się w walce o marzenia. W związku z tym, że nie zobaczycie mnie w tym sezonie na bieżni, mam więcej czasu, aby podzielić się z Wami swoją energią i biegowym doświadczeniem na różnych sportowych imprezach” – napisała halowa rekordzistka Polski na swoim profilu na Facebooku.

Tomasz MUCHA: Kiedy na dobre zaczęły się pani problemy z prawym pasem biodrowym?

Joanna JÓŹWIK: – Już w styczniu 2017 roku, u progu sezonu halowego, choć był znakomity. Wygrałam cztery mityngi cyklu World Indoor Tour i cały cykl, pobiłam rekord Polski na 800 m, ale z powodu nasilającego się bólu zrezygnowałam ze startu w mistrzostwach Europy w Belgradzie.

Latem jeszcze pani startowała, na przykład w półfinale mistrzostw świata w Londynie…

Joanna JÓŹWIK: – O tych mistrzostwach nie chcę pamiętać. Za szybko zaczęliśmy przygotowania do sezonu letniego, wszystko było na wariackich papierach i nie poszło po naszej myśli.

Już drugi rok walczy pani z kontuzją. Czy to nie dołuje, że tak długo nie można wrócić do biegania?

Joanna JÓŹWIK: – Muszę szukać plusów tej sytuacji. Raczej mnie ona motywuje, żeby udowodnić, że moje dotychczasowe wyniki nie były dziełem przypadku. Uważam, że to jeszcze nie wszystko, co mogę pokazać. Bardzo mocno nastawiam się, żeby wyleczyć się raz na zawsze, chcę wykorzystać ten czas na rozwój treningu mentalnego i wzmacniającego. To bardzo ważne sprawy, które często w trakcie normalnego treningu, gdy jesteśmy zdrowi, umykają. Wierzę, że to wszystko zaowocuje jeszcze lepszymi wynikami w przyszłości.

W Rio uzyskała pani fantastyczny czas 1:57,37 i zbliżyła się do legendarnego rekordu Polski Jolanty Januchty z 1980 roku – 1:56,95 – na niespełna pół sekundy. Czy kiedyś jeszcze zobaczymy tak szybką Joannę Jóźwik?

Joanna JÓŹWIK: – Na pewno za dwa lata na igrzyskach w Tokio! Nie poddam się, wrócę!

Ktoś pani pomaga w tym treningu mentalnym?

Joanna JÓŹWIK: – Do tej pory pracowałam sama ze sobą, zagłębiałam się w książki z psychologii sportu, konsultowałam się też ze specjalistami w Warszawie. Ale zaczynam właśnie współpracę z profesorem Janem Blecharzem. Wierzę, że pomoże mi wrócić do sportu silniejszą.

Dzieli pani trudny los ze swoim chłopakiem, zawodnikiem MMA Adamem Niedźwiedziem…

Joanna JÓŹWIK: – Tak, on też walczy z kontuzją. Podczas walki zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, ale wychodzi już na prostą do pełnej sprawności. Wzajemnie się wspieramy i motywujemy do pracy, by wrócić do sportu i robić to, co kochamy.

Mimo wszystko pojawi się pani na Stadionie Śląskim już 8 czerwca podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego – choć nie wśród zawodniczek, a w nieco innej roli…

Joanna JÓŹWIK: – W ramach kampanii „Podążaj za marzeniami – bez względu na wszystko” będę opiekunką zawodników-amatorów, których przeprowadzę przez całą ścieżkę, jaką na zawodach przebywają biegacze-zawodowcy. Od rozgrzewki przez odebranie numerów startowych i tzw. call room, po wyjście na stadion i sam start. To niepowtarzalna okazja dla amatorów, by poczuć się jak zawodowiec, poczuć emocje towarzyszące startowi w tak dużej imprezie. Wierzę, że pomogę spełnić marzenia 16 osobom, które może chciały kiedyś zostać lekkoatletami, ale z różnych względów nie zostały. Cieszę się, że swoją pasję mogę przekazać innym.

Wrócił ostatnio temat zawodniczek o naturalnie podwyższonym poziomie testosteronu, które zajęły całe podium w Rio na 800 m, m.in. słynnej Caster Semenyi. Pani wówczas oficjalnie dystansowała się od nich, za co spotkała panią krytyka, ale IAAF podjął właśnie kolejną próbę ograniczenia rywalizacji takim sportsmenkom. Ma pani satysfakcję, że miała rację?

Joanna JÓŹWIK: – Przyznam, że nie interesowałam się tą sprawą, kontuzja i leczenie zaprzątają moją głowę w zupełności. Wiem, że IAAF podjęła pewne kroki, ja je akceptuję, jakiekolwiek by były, ale teraz nie mogę się zajmować swoimi rywalkami. Muszę myśleć o sobie, o swoim zdrowiu, na tym koncentrować energię, bo inaczej w ogóle nie wrócę na bieżnię.