Teraz Lillehammer

Sporo emocji towarzyszyło naszym skoczkom w trakcie i po konkursach w Oslo. Kamil Stoch ma szanse odbić sobie niepowodzenia na obiekcie, który lubi.


Podczas weekendu Pucharu Świata, który był jednocześnie inauguracją cyklu Raw Air, na skoczni w Holmenkollen pod Oslo nie zabrakło emocji. Również tych negatywnych. Kamil Stoch, który w konkursach zajmował miejsca 13. i 19.

– Polak dużo lepiej spisywał się w zaliczanych do RA seriach kwalifikacyjnych – posunął się nawet do trochę upiornego żartu, że skocznię w tym legendarnym dla narciarstwa miejscu należałoby… wysadzić w powietrze.

– Ona jest tragiczna. Chętnie dołożę się do materiałów wybuchowych – stwierdził z uśmiechem poirytowany jednocześnie trzykrotny mistrz olimpijski, który miał na myśli przede wszystkim to, że na Holmenkollenbakken bardzo wiele zależy od warunków wietrznych. A także od decyzji… Borka Sedlaka, czyli odpowiedzialnego, za zapalanie zielonego światła dla zawodników.

– To, co się wydarzyło w moim drugim skoku, było nie fair – zaznaczył Stoch przed kamerami Eurosportu.

Na odpowiedź asystenta dyrektora PŚ nie trzeba było zbyt długo czekać. W rozmowie z portalem skijumping.pl, Borek Sedlak powiedział, że nie ma dla niego znaczenia, kto skacze.

– Rozumiem, że w Kamilu są negatywne emocje. Rozmawialiśmy, próbowałem przedstawić swój punkt widzenia. W serii finałowej zatrzymał go wiatr, ale warunki były neutralne, według wyznaczonego korytarza. Działamy zgodnie z wytycznymi. Gdybym wstrzymał konkurs, to postąpiłbym nieuczciwie względem innych zawodników – tłumaczył Czech w rozmowie z portalem skijumping.pl.

Tuż po niedzielnym konkursie w Oslo karawana Pucharu Świata i Raw Air wyruszyła do Lillehammer, gdzie rywalizować będzie do czwartku włącznie. Daleko nie było, bo trzeba było przejechać niespełna 200 km na północ. Skocznia olimpijska, na której o medale igrzysk rywalizowano w 1994 roku, to obiekt zdecydowanie bardziej wdzięczny od Holmenkollbakken. Wiatr na wyniki konkursów na Lysgardsbakken ma zdecydowanie mniejszy wpływ. To – na dodatek – skocznia, którą Kamil Stoch lubi, o czym świadczą trzy jego zwycięstwa na niej. W 2016, 2018 i 2020 roku. Co więcej dwa razy Polakcy wygrywali na tym obiekcie dubletem. Za pierwszym razem Stoch wyprzedził Macieja Kota, a za drugim – Dawida Kubackiego. Kota teraz w kadrze A nie ma, ale nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by Stoch i Kubacki powtórzyli wyczyn z 2018 roku. Prócz zwycięstw i drugich miejsc Polacy jeszcze 4 razy stawali w Lillehammer na trzecim stopniu. Trzykrotnie Adam Małysz i raz Kamil Stoch. Niespełna 12 lat temu, w grudniu 2011 roku, 24-letni zawodnik z Zębu zajął 3. miejsce i było to dopiero jego czwarte podium PŚ w karierze. Teraz ma ich na swoim koncie 80. Przerwa trwa już jednak długo, bo od 11 grudnia 2021 roku, kiedy to Stoch zajął 3. miejsce w Klingenthal. Rok 2022 był pierwszym od 2011 rokiem kalendarzowym, w którym Stoch ani raz nie zmieścił się w pierwszej trójce zawodów PŚ. Od wspomnianych zawodów w Klingenthal najbardziej utytułowany polski skoczek w historii wystąpił w 34 konkursach i ani raz nie udało mu się wdrapać „na pudło”. Najwyżej, na czwartym miejscu, zakończył jeden z konkursów w Sapporo, który odbył się w styczniu tego roku. Jak również zajął czwarte miejsce na dużej skoczni na MŚ w Planicy. Skoro jednak w naszym zawodniku zapanowała sportowa złość po rywalizacji na obiekcie, którego wolałby się… pozbyć, to niech zadziała ona w odpowiedni sposób na skoczni, którą 36-latek lubi.


Granerud najlepszy w prologu

Halvor Egner Granerud wygrał prolog przed wtorkowym konkursem indywidualnym Raw Air na skoczni w Lillehammer (HS140). Norweg skoczył 142 metry i objął prowadzenie w turnieju. Polscy skoczkowie w komplecie awansowali do zawodów.

Lillehammer (HS140)

1.  Halvor Egner Granerud 153.6 pkt (142.0 m)
2. Johann Andre Forfang 153.0 (141.5)
3. Japonia Ryoyu Kobayashi 140.7 (132.5)


6. Kamil Stoch 137.7 (129.0)
12. Dawid Kubacki 130.7 (127.5)
26. Paweł Wąsek 115.4 (129.0)
31. Aleksander Zniszczoł 111.7 (125.5)
38. Piotr Żyła 106.1 (121.0)
40. Jakub Wolny 104.9 (121.5)

(maw)


Na zdjęciu: Kamil Stoch trzykrotnie wygrywał w Lillehammer, a na podium na skoczni Lysgardsbakken stanął po raz pierwszy niemal 12 lat temu.
Fot. Pressfocus