Teraz to już mecze prawdy

GKS Tychy jest na fali wznoszącej i znalazł się na progu strefy barażowej.


7 punktów w 3 meczach to dorobek GKS-u Tychy pod wodzą duetu trenerskiego Tomasz Horwat – Jarosław Zadylak. To także przepustka upoważniająca do powrotu do grupy kandydatów walczących o awans do ekstraklasy.

Po zwycięstwie w Grudziądzu tyszanie wskoczyli na 7 pozycję i mają tyle samo punktów co wyprzedzająca ich drużyna Bruk Bet Termalica Nieciecza, która w rundzie jesiennej wygrała bezpośrednie starcie 4:3. W środę jednak nadchodzi czas rewanżu więc nic dziwnego, że podbudowany ostatnimi wynikami zespołu kapitan Łukasz Grzeszczyk tryska optymizmem.

– W takim momencie gdy jest tak duży ścisk i z tyłu, i z przodu tabeli, te trzy punkty, dopisane za zwycięstwo z Olimpią w Grudziądzu, bardzo cieszą – powiedział Łukasz Grzeszczyk.

– Na wyjazdach zawsze się nam bardzo ciężko grało więc cieszymy się, że po tej przerwie spowodowanej pandemią, na obcych boiskach zdobyliśmy już 6 punktów, wygrywając obydwa mecze. U siebie na razie nie mamy jednak zwycięstwa.

Duży ścisk w tabeli

Wszyscy w Tychach czekają więc na przełamanie złej serii występów na swoim boisku, na którym ostatni raz ze zwycięstwa tyszanie cieszyli się 3 listopada, po pokonaniu Stomilu Olsztyn. Każdy zastanawia się więc nad tym co zrobić, żeby odczarować Stadion Miejski.

– Z tego co analizujemy na odprawach wynika, że tracimy bramki nie wtedy kiedy przeciwnik ma przewagę liczebną, ale wtedy gdy stoimy przy przeciwniku, ale nie przeszkadzamy mu – dodał Łukasz Grzeszczyk. – To jest chyba bardziej brak koncentracji niż tego, że się otwieramy i chcemy zdobywać bramki. Musimy o tym pamiętać, bo przed nami mecze są teraz mecze prawdy. Jest bardzo duży ścisk w tabeli.

Jeżeli naprawdę zasługujemy żeby być w szóstce i grać w barażach to zwycięstwa w środę i sobotę dadzą nam miejsce w czołówce. Jeżeli nie wygramy to widocznie nie zasługujemy na baraże, bo jesteśmy słabszym zespołem od Termaliki i Miedzi, która teraz ma punkt więcej i z którą zagramy w Legnicy w sobotę.

Niedosyt kapitana

Kibice GKS-u Tychy liczą jednak, że dobra forma zespołu i skuteczność lidera Łukasza Grzeszczyka, który z dwoma golami dorzuconymi w Grudziądzu do swojego dorobku, ma już w tym sezonie 9 trafień na swoim koncie, przyniesie kolejne punkty. A dobrym znakiem, że kapitan tyszan nie ma zamiaru spocząć na laurach był jego niedosyt po meczu z Olimpią wygranym 4:2.

– Mogło być więcej – stwierdził Łukasz Grzeszczyk. – Mogliśmy wygrać bardziej okazale, bo sytuacji nie brakowało. Miałem nawet okazję na hat-tricka i żałuję, że w ostatniej akcji, w której bramkarz Olimpii trochę mnie pociągnął, nie wywalczyłem karnego. Zabrakło zimnej krwi, żeby była doskonała okazja na moje trzecie trafienie w tym meczu. Nie miałem już jednak sił i głowa „nie podawała”, bo nie myślałem w tej sytuacji i tej okazji szkoda mi najbardziej.


Czytaj jeszcze: Kapitan dał sygnał do ataku


Żałuję też, że nie zagraliśmy na zero z tyłu, bo to jest miłe uczucie dla obrony i bramkarza, który też potrzebuje takiego momentu, żeby się cieszył czystym kontem. Plan na mecz z Olimpią został więc wykonany, ale nie w stu procentach. Zwycięstwo jest jednak najważniejsze i nawet gdybyśmy wygrali 1:0 to dopisalibyśmy trzy punkty, a to jest teraz najważniejsze.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus