Thriller bez happy endu

Mimo braku awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski, kilkaset osób na Cichej nagrodziło zespół „Niebieskich” gromkimi brawami i dodającymi otuchy okrzykami. Drużyna trenera Łukasza Berety stoczyła heroiczny, pełen goli, zwrotów akcji, emocji czy… żółtych kartek bój z notowanym dwie klasy wyżej Stomilem. Była o włos od zwycięstwa, bo przyjezdni wyrównali dopiero w 119. minucie, doprowadzając do serii „jedenastek”. Te pierwszoligowcy egzekwowali z jednym błędem, po stronie Ruchu mylili się Tomasz Podgórski i Mariusz Idzik, których strzały wybronił Michał Leszczyński.

– Gdy już doszliśmy do głosu, to byliśmy lepsi i nie powinniśmy dopuścić do tych rzutów karnych. Trzeba wyciągnąć z tego meczu pozytywy – przekonywał Tomasz Foszmańczyk, kapitan „Niebieskich”.

Wiatr w plecy

Można patrzeć na to, co działo się przy Cichej, dwojako. Z jednej strony, zasadne jest komplementowanie Ruchu za taki występ w starciu z przedstawicielem zaplecza elity. Śmiemy twierdzić, że mało którego III-ligowca byłoby stać na tej klasy futbol. – Nie mamy się czego wstydzić. Zagraliśmy dobre zawody, brakło trochę szczęścia – przyznawał Daniel Paszek.

Z drugiej jednak strony – to też kolejna miara upadku 14-krotnego mistrza. Pochwały za domowy mecz z zespołem z Olsztyna, po którym wylatuje się z Pucharu Polski? Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Tym bardziej, że rywale grali w rezerwowym składzie. W porównaniu do jedenastki, jaka wybiegła na ostatni ligowy mecz Stomilu (0:0 w Suwałkach), trener Piotr Zajączkowski wymienił aż ośmiu zawodników, a w ogóle nie zabrał do Chorzowa liderów drużyny, czyli Janusza Bucholca, Grzegorza Lecha i Piotra Skiby.
– Najważniejsze, że osiągnęliśmy cel, dając widzom dużo emocji. Już do przerwy powinniśmy zamknąć ten mecz – i to zdecydowanie. Nie zrobiliśmy jednak tego, a Ruch po zdobyciu wyrównującej bramki nabrał wiatru w plecy – podkreślał Zajączkowski.

Ruch Chorzów. Na mecz po wypłacie

Rzeczywiście, pierwsze 45 minut nie zwiastowało takiej huśtawki nastrojów. Stomil objął prowadzenie za sprawą gola zawodnika o nazwisku, na którego dźwięk krzywi się wielu kibiców Ruchu. Artur Siemaszko, mający we wtorek na ramieniu kapitańską opaskę, nie jest jednak spokrewniony z Rafałem, którego gol strzelony ręką 29 miesięcy temu przypieczętował spadek chorzowian z ekstraklasy.

Karne po raz trzeci

Od rozpoczęcia II połowy aż do samej końcówki dogrywki przeważali już – momentami wyraźnie – „Niebiescy”. Po boisku biegał co prawda w olsztyńskim zespole Mateusz Cetnarski, ale to nie on, a Tomasz Foszmańczyk czy Tomasz Podgórski wyglądali w środku pola jak wytrawni ligowcy. Świetnie grał Michał Mokrzycki. Gdy po meczu schodził do szatni, jeden z kibiców krzyknął do niego, że jest najlepszym zawodnikiem zespołu. – Dziękuję, pierwsze miłe słowa w tym klubie – odpowiedział defensywny pomocnik.

Dużo jakości w poczynania zespołu wniosły zmiany, skrzydła ożywili Daniel Paszek i Jakub Nowak. Publika raz za razem oklaskiwała chorzowian. Nie złamał ich nawet kontrowersyjny rzut karny, wykorzystany przez Szymona Sobczaka, bo chwilę później odpowiedzieli tym samym. W kontrowersjach było 1:1, bo goście zgłaszali, że Irlanczyk Eric Molloy wcale nie faulował Marcina Kowalskiego.

W dogrywce Daniel Paszek szybko wyprowadził „Niebieskich” na prowadzenie i wydawało się, że mają ten mecz pod kontrolą. Tak było aż do momentu, kiedy wykopując piłkę urazu nabawił się Kamil Lech. – Nie wygląda to niestety za dobrze. Polały się łzy, będziemy czekać na wyniki badań – oznajmiał trener Łukasz Bereta. Przerwa w grze trwała kilka minut, ostatecznie do bramki wskoczył Dawid Smug. Bohaterem nie został. W 119. minucie wyciągał piłkę z siatki, bo Stomil rozegrał swoją najlepszą akcję w meczu, a potem nie obronił żadnej jedenastki. Można skwitować, że nie zawsze świeci słońce. W tym sezonie kibice Ruchu cieszyli się po serii karnych już dwukrotnie (UKS Ruch – Wawel Wirek i Podlesianka – Ruch), tym razem futbolowe koło fortuny zakręciło się nie po ich myśli. To kosztowało utratę 20 tysięcy złotych, bo na tyle PZPN wycenia awans do 1/16 finału PP. Ostatecznie do klubowej kasy spłynie 10 tys. za awans do 1/32. Na tym nie koniec pucharowych występów tej jesieni. Już za tydzień – półfinałowe starcie ze Śląskiem Świętochłowice w ramach półfinału Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Katowice.

Bojkot: stop?

– Szkoda tych karnych, ale najważniejsze jest dla nas to, jak gramy. Z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej. Z przebiegu meczu jestem bardzo zadowolony. Byliśmy drużyną lepszą, stworzyliśmy wiele sytuacji. Cieszy mnie taki styl i postawa zespołu. Choć Stomilowi brakuje punktu do lidera pierwszej ligi, to nie było widać na boisku tej różnicy – oceniał szkoleniowiec „Niebieskich”, których już w sobotę czeka domowe starcie o ligowe punkty z rezerwami Miedzi. – Te 120 minut zostanie w nogach, nie będzie łatwo się zregenerować, ale mam nadzieję, że damy radę – mówił Bereta.
– Na pewno nie będzie to dla nas żadna wymówka – zaznaczał Paszek. Jemu i kolegom przyda się wsparcie kibiców, których ominął kolejny dobry występ zespołu. Trybuny znów świeciły pustkami wskutek bojkotu, ale jest duże prawdopodobieństwo, że zostanie on zawieszony. Dziś dojdzie do otwartego spotkania kibiców z tymi osobami, którzy regularnie negocjują z udziałowcem Zdzisławem Bikiem. Możliwe, że zapadnie decyzja o powrocie fanów na Cichą.

 

Ruch Chorzów – Stomil Olsztyn 3:3 pd. (0:1, 2:2, 3:2), karne 3:4

0:1 – Siemaszko, 18 min, 1:1 – Kasolik, 51 min (głową), 1:2 – Sobczak, 83 min (karny), 2:2 – Idzik, 85 min (karny), 3:2 – Paszek 94 min, 3:3 – Mosakowski, 119 min
Karne: 1:0 – Foszmańczyk, 1:1 – Sobczak, 1:1 – Podgórski (Leszczyński obronił), 1:2 – M. Gancarczyk, 1:2 – Idzik (Leszczyński obronił), 1:2 – Biedrzycki (nad bramką), 2:2 – Mokrzycki, 2:3 – Mosakowski, 3:3 – Paszek, 3:4 – Rudnik.
Sędziował Robert Marciniak (Kraków). Widzów 552.

RUCH: Lech (117. Smug) – Lechowicz, Kasolik, Kulejewski, Kowalski (106. Duchowski) – Mokrzycki, Foszmańczyk – Winciersz (46. Paszek), Podgórski, Bartolewski (91. J. Nowak) – Idzik. Trener Łukasz BERETA.
STOMIL: Leszczyński – Molly, Tarasenko, Dziemidowicz, Mosakowski – Pałaszewski, Centrarski (66. Biedrzycki) – W. Gancarczyk, Skrzecz (101. Rudnik) , Niedziela (66. M. Gancarczyk) – Siemaszko (46. Sobczak). Trener Piotr ZAJĄCZKOWSKI.
Żółte kartki: Winciersz, Kowalski, Kasolik, Paszek, Idzik, Bartolewski, Podgórski, Duchowski – W. Gancarczyk, Pałaszewski, Molly.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ