To będzie bratobójczy pojedynek

Mateusz MIGA: Dziś wieczorem temperatura w Niecieczy sięgnie wrzenia. Bruk-Bet zmierzy się z Sandecją. Przegrany będzie mógł praktycznie żegnać się z ekstraklasą…

Andrzej IWAN: – Przed poprzednią kolejką chyba nikt nie spodziewał się, że ten mecz będzie mieć taki ciężar gatunkowy. Praktycznie wszyscy już wcześniej przekreślili te ekipy. Tymczasem drużyna z Niecieczy sensacyjnie wygrała w Gdańsku i wciąż jest w grze. Sensacyjnie, bo Lechia – odkąd przejął ją trener Piotr Stokowiec – gra zdecydowanie lepiej. Wygrana Sandecji z Piastem też była niespodzianką, bo zespół z Gliwic może nie punktuje zbyt często, ale gra dobrze. Teraz przed nami bratobójczy pojedynek. Dwie drużyny z Małopolski, rozgrywające swoje mecze na tym samym stadionie, staną naprzeciw siebie i będą bić się o ekstraklasę.

W grupie mistrzowskiej mecze nie zachwycają jakością, za to w grupie spadkowej pada sporo bramek, spotkania są ciekawe i nikt nie zamierza się poddawać.

Andrzej IWAN: – Sandecja, wygrywając z Piastem, poczuła krew i z pewnością nie odpuści do końca. Duże znaczenie będzie miał też wynik meczu Piasta z Lechią. Kto przegra w tych spotkaniach, na dobre zamota się w walkę o przetrwanie. Piłkarzom Bruk-Betu i Sandecji serca do walki nie braknie. Ta druga ekipa w sporej części złożona jest z górali. To chłopaki, którzy nogi nie odstawiają. Większość zawodników Termaliki to dla odmiany obcokrajowcy, ale oni też mają o co walczyć. Gdzie będzie lepiej tym wszystkim Słowakom, piłkarzom z Bałkanów? Kiedyś polski piłkarz wyjeżdżał z kraju, by lepiej zarobić. Teraz zagraniczni przyjeżdżają do Polski. Jak Termalica spadnie, stracą miejsce pracy.

Który model budowania zespołu jest panu bliższy?

Andrzej IWAN: – Ten rodzimy. Lubię, gdy klub ściąga młodych chłopaków z okolicy. Nowy Sącz to duże miasto. Tam rodzi się sporo talentów i od lat dobrze pracuje się tam z młodzieżą. W Niecieczy możliwości są mniejsze, bo to klub z małej miejscowości, od niedawna grający na szczeblu centralnym. Przyciągają zawodników finansami i regularnymi wypłatami. Tutaj, w przeciwieństwie do Nowego Sącza, nie ma zagrożenia żadną katastrofą. Gdy był potrzebny stadion, państwo Witkowscy od razu wybudowali obiekt, za co należą się słowa uznania. A Sandecja wciąż czeka.

W Niecieczy liczyli jednak na coś więcej niż tylko na walkę o utrzymanie.

Andrzej IWAN: – Państwo Witkowscy chyba więcej spodziewali się po ludziach, których zatrudniali i którzy mieli im doradzać, głównie w sprawach transferowych. To doprowadziło do tego, że zabrakło stabilizacji na linii sportowej. Mało było racjonalnego działania, a w zarządzanie klubem wdarło się nieco chaosu.

Myśli pan, że w razie spadku państwu Witkowskim nie zabraknie zapału, by dalej zajmować się klubem?

Andrzej IWAN: – Cel, jakim był awans do ekstraklasy został osiągnięty. Bogusławowi Cupiałowi z Wisłą Kraków nigdy nie udało się spełnić marzenia, jakim był awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a w Niecieczy plan został zrealizowany. To było apogeum satysfakcji. Ale skoro już awansowali, to dlaczego nie zostać na dłużej? Drużyna w ekstraklasie jest niesamowitym nośnikiem reklamowym. Sam jestem ciekawy, co będzie w razie spadku. Doszły mnie słuchy, że państwo Witkowscy mają zamiar zainwestować w Mielcu, ale nie wiem na ile ta plotka jest prawdziwa. Nie jest też powiedziane, że tamtejsza Stal awansuje do ekstraklasy. Życie pokaże, co się wydarzy. Pewne jest jedno – państwo Witkowscy będą musieli wprowadzić sporo korekt w swoich działaniach.