To będzie mecz o posadę Brzęczka?

Jerzy Brzęczek, choć prezes Zbigniew Boniek wiele razy przekonywał, że jest inaczej, siedzi na gorącym krześle. Opinia nie stoi za nim murem i wielu żąda jego dymisji.



Wśród ogromnej krytyki, jaka spadła na reprezentację Polski i Jerzego Brzęczka po fatalnym występie w starciu przeciwko Włochom, pojawiły się głosy, że selekcjoner powinien zostać – po meczu z Holandią – zwolniony ze stanowiska. Niektóre opinie były jednoznaczne. Znany z dosadnych wypowiedzi Jan Tomaszewski powiedział wprost, że to powinno być – bezwzględnie – ostatnie spotkanie pod wodzą obecnego trenera naszej drużyny narodowej.

Bardzo dużo podobnych sądów można było przeczytać w internecie i to nie tylko ze strony przedstawicieli środowiska piłkarskiego sensu stricte. Także wśród dziennikarzy i kibiców. Ci ostatni nie pozostawili na Jerzym Brzęczku suchej nitki. W lawinie negatywnych komentarzy nie sposób znaleźć cokolwiek pozytywnego nt. selekcjonera.

„Konieczność drastycznych decyzji?”

Warto zatem przed dzisiejszym meczem z Holandią na Stadionie Śląskim, zadać sobie pytanie, czy może to być ostatnie spotkanie Jerzego Brzęczka w roli opiekuna naszego narodowego zespołu? Oczywiście najważniejsze w tym wszystkim jest zdanie prezesa PZPN-u, Zbigniewa Bońka.

Sternik piłkarskiej centrali, cytowany wczoraj przez portal interia.pl, mógł zasiać ziarno niepewności w sercu trenera, a także ziarenko… nadziei w sercach jego największych antagonistów. – Jeśli zajdzie konieczność podjęcia drastycznych decyzji, to ja się ich nie będę obawiał – powiedział „Zibi”. Nie wiemy, co ma na myśli Boniek mówić o „koniecznościach”. A zatem, co musi się stać, aby zdecydował się podjąć „drastyczne decyzje”?

Możemy się jedynie domyślać. Na pewno nie chodzi o suchy rezultat, bo nie ma on już dla nas najmniejszego znaczenia. Po porażce z Włochami nie tylko straciliśmy szansę na awans do turnieju finałowego Ligi Narodów, ale na dodatek straciliśmy szansę na pierwszy koszyk przed losowaniem grup eliminacji katarskiego mundialu, które odbędzie się już niebawem, bo 7 grudnia.

Kluczowy zatem dla prezesa Bońka wydaje się styl gry „biało-czerwonych”. Po występie w Włochami o żadnym stylu nie było mowy i wszystko wskazuje na to, że jeżeli sytuacja się powtórzy, to będzie pretekstem dla prezesa do podjęcia owych „drastycznych decyzji”. Trzeba przyznać, że cytowana wypowiedź szefa PZPN-u jest, tak naprawdę pierwszą w trakcie kadencji Brzęczka, po której selekcjoner mógłby czuć się zaniepokojony. Choć niepierwszą, która odnosi się do jego przyszłości.

Huśtawka emocjonalna

Jesienią 2018 roku, po sześciu pierwszych meczach za kadencji Brzęczka bez zwycięstwa, nie brakowało głosów dotyczących konieczności zdymisjonowania selekcjonera. Podobne opinie pojawiły się we wrześniu 2019 roku, kiedy nasz zespół zagrał bardzo słabo w Słowenii i poniósł jedyną porażkę w eliminacjach Euro 2020.

Wówczas Zbigniew Boniek jasno zadeklarował, że nie ma mowy o zmianie na stanowisku selekcjonera. Później opiekun naszej drużyny narodowej miał względny spokój, bo drużyna… nie grała meczu przez prawie 10 miesięcy. Trochę jednak o przyszłości trenera mówiono, bo w lipcu 2020 roku kończył mu się kontrakt.

Prezes Boniek w marcu powiedział, że w umowie nie było zapisu, która gwarantowała prowadzenie drużyny na Euro 2020, a turniej został przecież przełożony na kolejny. Dwa miesiące później ta drobna wątpliwość została jednak wyjaśniona, bo przedłużono umowę z selekcjonerem do końca 2021 roku i to według tej prolongaty pracuje obecnie Jerzy Brzęczek.

We wrześniu br. znów podniosła się krytyka i żądania dymisji Brzęczka po meczu bez stylu, ładu i składu w Amsterdamie. Trzy dni później szum nieco przycichł, po wygranej z Bośnią i Hercegowiną w Zenicy, a w październiku niemal całkowicie ucichł, bo dwa zwycięstwa i remis, z bilansem bramek 8:1, to było coś. Teraz znów jest bardzo głośno, ale całą tę emocjonalną huśtawkę trener funduje sobie sam.


Czytaj jeszcze: Zapaliło się czerwone światło

Dziś Jerzy Brzęczek poprowadzi nasz narodowy zespół po raz 24. Czy po raz ostatni? Chyba nikt nie zaryzykuje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wiadomo, że niemal od początku pracy z naszą drużyną Jerzy Brzęczek nie jest takim trenerem, za którym wszyscy staliby murem. Jego krzesło niemal nieustannie jest gorące. A nawet, jeżeli na chwilę stygnie, jak po październikowych spotkaniach, to rozpala się na nowo, czyli jak po starciu niedzielnym z Włochami. Dzisiaj selekcjoner już sam musi zadbać o to, by nie rozgrzało się do ostateczności.



6. kolejka Ligi Narodów
Środa, 18 listopada, godz. 20.45, Chorzów, Stadion Śląski
POLSKA – HOLANDIA
Sędzia
– Orel Grinfeld (Izrael).



Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek (w środku) poprowadzi dziś nasz zespół narodowy po raz 24. Czy ostatni?

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus