To był już obwoźny cyrk

Rozmowa z Markiem Janickim, prezesem PGNiG Superligi mężczyzn sp. z o.o.


Dlaczego zrezygnowaliście z play offu i wróciliście do systemu dwurundowego, w którym w sezonie 2020/21 rozstrzygać się będzie rywalizacja o mistrzostwo Polski?

Marek JANICKI: – Po pierwsze, bo jest to system bardziej zgodny z duchem sportu, sprawiedliwy, zakorzeniony w piłce ręcznej. Na sukces pracuje się cały sezon, a nie dwa czy cztery mecze w decydującej fazie. Ostatnimi laty – kierując się bardziej celami marketingowymi, uatrakcyjnieniu – nieco od tego odeszliśmy, teraz próbujemy wrócić. Było trochę czasu na analizę, a sytuacja z pandemią przyspieszyła tę decyzję. Dzięki temu zyskaliśmy trochę luzu w terminarzu, respektujemy również mecze reprezentacji, mamy także nieco rezerwy na wypadek drugiej fali pandemii.

Fot. pgnig-superliga.pl

Na jak długo liga mogłaby stanąć, gdyby ten czarny scenariusz się ziścił?

Marek JANICKI: – To trochę gdybanie, ale myślę, że do dwóch miesięcy. Jesteśmy zdeterminowani dograć sezon do końca, choć tu wiele zależy też od europejskiej federacji EHF, która życzy sobie zakończyć ligi tydzień przed Final Four Ligi Mistrzów. Ostatnio graliśmy na skraju wytrzymałości organizacyjnych, czasowych, a także zdrowotnych zawodników. Generalnie, we wszystkich dyscyplinach zaczyna brakować terminów dla lig krajowych, co jest sytuacją dla nich skrajnie niebezpieczną.

W nadchodzącym sezonie byłoby tych terminów jeszcze mniej, bo wtorki będą zarezerwowane dla Ligi Europejskiej, a środy i czwartki dla Ligi Mistrzów. Zakładając play off, byłoby praktycznie nierealne się z nim zmieścić. Do tego dochodzi reprezentacja. Za nieco ponad dwa i pół roku mamy w Polsce mistrzostwa świata, trener Patryk Rombel też potrzebuje terminów, by budować drużynę, rozgrywać mecze kontrolne.

Zawodnicy na całym świecie apelowali nawet do decydentów piłki ręcznej, żeby przystopować, bo już nie nadążali, mecz gonił mecz, turniej gonił turniej, a oni łapali kontuzje.

Marek JANICKI: – Dokładnie. Robił się obwoźny cyrk. Zawodnicy wsiadali do autobusu we wtorek, przyjeżdżali na mecz, i z powrotem do autobusu na kolejny mecz – w czwartek. To odbija się kosztem jakości widowiska sportowego, gracze są zmęczeni, narażają zdrowie, a to nie o to chodzi. Dlatego my zwolnimy, będzie też więcej czasu na rozegranie Pucharu Polski i celebrację sukcesów.

Decyzja była konsultowana z klubami?

Marek JANICKI: – Rozmawialiśmy kuluarowo. Nie słyszałem krytycznego głosu czy sprzeciwu. Kluby doskonale zdawały sobie sprawę, jak napięty i rozdmuchany był kalendarz. I w niepewnej sytuacji epidemiologicznej trudno, żebyśmy ryzykowali kolejnym nieskończonym sezonem. Na spotkaniu z prezesami klubów wszyscy zgodzili się, że jest to dobry krok.

Liga ruszy tradycyjnie na początku września?

Marek JANICKI: – Tak, niedługo ogłosimy terminarz. Kluby już go znają, jest też uzgodniony z reprezentacją. Wkrótce zakończy się proces licencyjny, w weekend rozgrywany jest jeszcze mecz barażowy o start w PGNiG Superlidze w kolejnym sezonie, więc bierzemy pod uwagę różne scenariusze i skład ligi.

W styczniu będzie przerwa? Dopiero w październiku ma zapaść decyzja, czy reprezentacja otrzyma dziką kartę na mistrzostwa świata…

Marek JANICKI: – W styczniu zawsze była przerwa w rozgrywkach ligowych męskich, a w grudniu żeńskich. To jest czas reprezentacji, bez względu na to, czy gra w turnieju głównym, czy nie. W razie czego jest to także kolejny bufor czasowy na wypadek drugiej fali pandemii.


Czytaj jeszcze: „Nafciarze” wykluczeni


Paradoksalnie, kryzys finansowy, w jakim znalazł się mistrz Polski z Kielc, jest korzystny dla nowego systemu, bo wygląda na to, że ligowa rywalizacja stanie się bardziej wyrównana…

Marek JANICKI: – Parafrazując, myślę, że doniesienia o śmierci klubu PGE Vive Kielce są grubo przesadzone. Faktycznie, liga się wyrównuje – wzmocniły się Orlen Wisła Płock i Azoty Puławy, NMC Górnik Zabrze powinien utrzymać swój wysoki poziom, Gwardia też, trener Rafał Kuptel robi w Opolu potężną robotę. Być może drużyna z Kielc będzie musiała nieco przewartościować swoje cele i więcej wysiłku kosztować ją będzie rywalizacja w naszej lidze, ale z perspektywy tego klubu jestem optymistą. Wiedząc, jakim pasjonatem jest i jak działa prezes Bertus Servaas sądzę, że Kielce wciąż będą aspirować do Final Four Ligi Mistrzów.

Czy zmieni się liczba transmisji z jednej serii?

Marek JANICKI: – Będą dwa-trzy mecze. Tak więc minimum tyle, co dotychczas, ale będziemy starali się z TVP Sport znaleźć możliwości w paśmie telewizyjnym na dodatkowe transmisje.

Czy system płatnego dostępu – tzw. pay-per-view – z pozostałych meczów wciąż jest rozważany?

Marek JANICKI: – Pracujemy nad tym. Rozmawialiśmy z klubami, które wybrały sposób, w jaki chcemy to zrobić, ale jeszcze za wcześnie na szczegółowe informacje.

Jakie są szanse, że liga ruszy z kibicami na trybunach?

Marek JANICKI: – Bardzo tego chcemy. Rozmawialiśmy o tym z panią minister sportu, jest jeszcze trochę czasu, wiele zależy od rozwoju sytuacji w kraju. Rozważamy różne opcje, być może zaczniemy od poziomu 50 procent, ale nawet z 25 procent będziemy się cieszyć i stopniowo frekwencję zwiększać – to dla kibiców gramy. To zresztą dotyczy wszystkich rozgrywek ligowych w hali, myślę, że decyzja rządu w tej sprawie będzie wspólna.

Angażujecie kluby w ocenę pracy sędziów, środowiska dotąd autonomicznego, samego dla siebie. Na czym ta ocena ma polegać i do czego zmierzać?

Marek JANICKI: – Jako Superliga sp. z o.o. płacimy sędziom za prowadzenie meczów, chcemy więc, żeby ich poziom był jak najwyższy. To pierwszy krok ku temu. Powstanie elitarna grupa 14-15 par sędziowskich, która będzie oceniana już nie tylko przez delegata z ramienia Związku Piłki Ręcznej w Polsce, ale też będą to robić kluby w specjalnym panelu wzorowanym na podobnym, który funkcjonuje w EHF. Po 6-8 seriach nastąpi weryfikacja tych ocen, dwie ostatnie pary będą przez następny okres 6-8 serii sędziować w innych rozgrywkach, w ich miejsce awansują dwie najlepsze z „poczekalni”. Takich cykli będzie więc kilka w trakcie sezonu.

Na zdjęciu: Problemy giganta z Kielc oraz zmiana systemu rozgrywek mogą wpłynąć na wzrost konkurencyjności w rywalizacji o mistrzostwo Polski…

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus