To była niespotykana huśtawka nastrojów

Piast i Raków zaserwowały kibicom prawdziwą piłkarską ucztę. Najwyraźniej obie drużyny wyciągnęły wnioski z ostatniego meczu w Gliwicach.


W poprzednim roku przy Okrzei byliśmy zmuszeni oglądać spektakl piłkarskopodobny, w którym brakowało wszystkiego – ciekawych akcji, strzałów na bramkę, tempa. Można było mieć obawy, że niedzielne spotkanie będzie podobne. To złudzenie szybko rozwiał Michał Chrapek pięknym uderzeniem z rzutu wolnego. Równie soczystym uderzeniem odpłacił się Mateusz Wdowiak. Obie bramki mogą spokojnie rywalizować o miano trafienia kolejki.

Goli mogło być zdecydowanie więcej, jednak bardzo dobrą pracę wykonali Frantiszek Plach i Vladan Kovaczević. Pierwszy kapitalnie bronił rzuty wolne Ivan Lopeza, drugi zatrzymał rzut karny Patryka Lipskiego, a pod koniec meczu wykazał się refleksem ratując Raków przed startą trzeciego gola. Po przeciętnym początku sezonu nowy nabytek częstochowian zaczyna się rozkręcać. Bośniak może być nawet lepszy od dotychczasowego bramkarza ekipy z Limanowskiego, Dominika Holca, jednak czas zweryfikuje jego umiejętności.

Marek Papszun zaryzykował, wystawiając nieco eksperymentalny skład w Gliwicach. Niewielu spodziewało się zobaczyć w składzie choćby Frana Tudora jako pół-prawego stopera, czy Vladislavsa Gutkovskisa, który w ostatnich tygodniach był bardziej rezerwowym niż pierwszym wyborem. Dodatkowo plany w środku pola popsuła poważna kontuzja Bena Ledermana i problemy Igora Sapały.

Mimo to częstochowianie w ofensywie prezentowali się dobrze. Można mieć zastrzeżenia do gry defensywnej, jednak na pełne jej zgranie potrzeba czasu. Niezależnie od stylu gry Raków wygrał kolejny mecz. Podopieczni trenera Papszuna nie przegrali w lidze od 13 lutego, co jest najdłuższą serią klubu bez ligowej porażki w historii. Choć to sformułowanie jest w ostatnich miesiącach nader częste, tak w pełni zasłużone. 2021 rok zdecydowanie należy do częstochowian.

Szczególny rollercoaster zaliczył w tym spotkaniu młodzieżowiec, Wiktor Długosz. Dla 21-latka to spotkanie było wyjątkowe. Z jednej strony jego trafienie doprowadziło do wyrównania i drugiego tego popołudnia powrotu Rakowa do gry o pełną pulę. Z drugiej jednak strony kilkadziesiąt sekund wcześniej mogło być już po meczu. Długosz w swoim polu karnym sfaulował zawodnika Piasta. Fatalne uderzenie Lipskiego uratowało Raków, jak i samego 21-latka. Zapewne na pomocniku drużyny z Gliwic suchej nitki po meczu nie zostawił Waldemar Fornalik. Ciążąca na Lipskim odpowiedzialność była najwyraźniej zbyt duża – styl, w jakim próbował pokonać Kovaczevicia wołał o pomstę do nieba.

Mecz z Rakowem pokazał, że Fornalik będzie miał sporo kłopotów z obsadzeniem pozycji napastnika. Po odejściu Jakuba Świerczoka trener Piasta musiał wybrać innego snajpera – wybór padł na Michała Żyrę. Ten jednak w niedzielę zaprezentował się przeciętnie. Jego zmiennik, Alberto Toril, również nie wniósł odpowiedniego ożywienia w ofensywie, niezbędnego do zdobycia punktów.

Na drugim biegunie jest Marek Papszun. Pozycja napastnika została zdecydowanie wzmocniona, a w kadrze jest obecnie pięciu snajperów Dzięki temu szkoleniowiec Rakowa może rotować swoimi zawodnikami na tej pozycji. W Gliwicach zadebiutował Alexandre Guedes. Portugalczyk rozegrał tylko 20 minut i został zmieniony prawdopodobnie z powodu kontuzji. Mimo to udało mu się zaliczyć asystę przy golu Długosza. To wszystko złożyło się na najlepszy jak do tej pory mecz w tej kolejce ekstraklasy.


Na zdjęciu: Wiktor Długosz w kilkadziesiąt sekund trafił z piekła do nieba. Najpierw sprokurował rzut karny zmarnowany przez Patryka Lipskiego, a chwilę później cieszył się z wyrównującego trafienia w Gliwicach.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus