To jeszcze nie koniec!

Jest dobrze, ale może być jeszcze lepiej! Piast w niedzielny wieczór był już pewien zajęcia miejsca a podium i grze w europejskich pucharach. Apetyty jednak są większe, bo gliwiczanie z Lechem walczyć będą o wicemistrzostwo Polski.


Gdy sędzia Tomasz Kwiatkowski z Warszawy zakończył mecz Piasta z Jagiellonią, gospodarze cieszyli się przede wszystkim z utrzymania prowadzeni i ze zwycięstwa w osłabieniu. Nikt jeszcze nie mógł powiedzieć na sto procent, że medal i europejskie puchary zostały właśnie „przyklepane”.

To okazało się dopiero wieczorem, gdy zakończył się mecz Lecha z Lechią. Wcześniejsza strata punktów przez Śląsk, porażka Lechii przy zwycięstwie Piasta, taki był przepis na medal górnośląskiej drużyny. Trzeci w ostatnich pięciu latach.

Znów pokazali charakter

Obecny zespół z Gliwic w porównaniu z ubiegłorocznym trochę się różni. Również finisz sezonu jest inny. W poprzednich rozgrywkach Piast miał piorunującą końcówkę, w grupie mistrzowskiej wygrywał mecz za meczem, tylko raz remisując z Pogonią w Szczecinie. Tym razem mimo wciąż dobrej gry, drużyna trenera Waldemara Fornalika doznała dwóch porażek z rzędu – z Lechem i Lechią.

Jeśli ktoś myślał, że w ten sposób gliwiczanie spuszczą z tonu, załamią się i w konsekwencji mogą spaść poza podium, ten grubo się mylił. Pechowy falstart mocno zmobilizował drużynę, dodatkowo ją nakręcił. Najpierw Piast był bliski wygranej w „jaskini lwa”, czyli w meczu z Legią. Remis jednak nie był zły.

Wreszcie wyszarpane zwycięstwo ze Śląskiem oraz próba charakteru w niedzielnym meczu z Jagą były pokazem mentalności zwycięzców. Gliwiczanie przez ostatni rok mocno się zmienili i nie chodzi nam o kadrę. Dojrzeli, zdobyli doświadczenie i w tym sezonie z tego korzystają. Trudno ich złamać, a w tym sezonie kilka trudnych momentów już było.

Jeszcze dwa, trudne kroki

I można się spodziewać, że do końca sezonu łatwo nie będzie. Środowy mecz w Szczecinie zapowiada się jako wyzwanie, bo Piastowi z Pogonią gra się niezbyt wygodnie.

– Tak samo jak przed rokiem, znowu środa o 20:30 – śmieje się Piotr Parzyszek, pytany o powtórkę z rozrywki, – Wiadomo, ciężki teren, dobra drużyna, która już się pozbierała po stracie kluczowych zawodników. Może niepotrzebnie zremisowali z Jagiellonią przed tygodniem, teraz zdobyli punkt ze Śląskiem, co sugeruje, że czeka nas niełatwy mecz – dodaje napastnik gliwiczan.


Czytaj jeszcze: Piast coraz bliżej celu


Szczecin to jedno, ale na zakończenie sezonu na Okrzei zawita Cracovia z Michałem Probierzem. Mecze pomiędzy tymi drużynami zawsze są zacięte. Lech? Najpierw zagra z Cracovią na wyjeździe, a potem u siebie z Jagiellonią. Poznański zespół przy równej liczbie punktów będzie niżej od Piasta, bo w pierwszej kolejności liczy się miejsce na zakończenie fazy zasadniczej ekstraklasy.

Odpoczynek i koncentracja

Dlatego radość w obozie Piasta była, ale… szybko się skończyła, bo każdy marzy o tym, żeby utrzymać pozycję i zakończyć sezon ze srebrem i tytułem wicemistrza kraju. Jakie mają być klucze do sukcesu?

– Ważna będzie regeneracja. Być może jedenastka, która zagra większość spotkania będzie potrzebowała zmian i będzie potrzebowała odpoczynku. Wszyscy jesteśmy skoncentrowani na najbliższym, znamy jego stawkę i wiemy jak bardzo jest on ważny dla wszystkich – mówi najlepszy strzelec, Jorge Felix.

– Przede wszystkim chłodna głowa, żebyśmy mogli dobrze wykonać swoją pracę, zagrać odpowiedzialnie w obronie. Z przodu jesteśmy na tyle mocni, dobrze się ogląda naszą grę, jesteśmy konsekwentni – dodaje Dominik Steczyk. Młodzieżowiec i napastnik zarazem być może zastąpi w środę pauzującego za kartki Sebastiana Milewskiego. Może więc dołożyć cegiełkę do jeszcze większego sukcesu Piasta.


Na zdjęciu: Duet Jorge Felix-Piotr Parzyszek mocno przyłożył się zajęcia miejsca na podium, a może pomóc dać srebro. Ale nie tylko oni, bo Piast to zgrany zespół

Fot. piast-gliwice.eu