To może być pożegnalna runda!

Pięć goli w tym sezonie, w tym cztery w ostatnich trzech kolejkach – to aktualny dorobek Vamary Sanogo. Tyle samo bramek 23-letni Francuz zdobywał dla Zagłębia również w dwóch poprzednich sezonach. Ale z taką częstotliwością jak obecnie na polskiej ziemi nie trafiał do siatki nigdy wcześniej…

Warunek i tajemnica

Mimo że runda jesienna w ekstraklasie dopiero co przekroczyła półmetek, już teraz mówi się, że dla Sanogo mogą to być pożegnalne miesiące przy Kresowej. Do beniaminka z Sosnowca jest tylko wypożyczony. Wiąże go umowa ze stołeczną Legią, obowiązująca do czerwca 2021 roku. Jeśli piłkarz nie zagubi snajperskiego rytmu, warszawianie mogą się o niego upomnieć jeszcze w tym roku.

Sęk w tym, że nie mogą tego zrobić w dowolnym momencie. W kontrakcie zawodnika zawarto bowiem klauzulę ściśle wyznaczającą termin, po upływie którego obrońcy tytułu nie będą mieli możliwość wezwania Sanogo do siebie. Konkretna data owiana jest tajemnicą. Wiadomo jednak, że sosnowiczanie dobrze się zabezpieczyli. Na pewno nie zostaną zaskoczeni pod sam koniec okienka transferowego, co mogłoby skutkować tym, że w perspektywie rundy rewanżowej musieliby gorączkowo szukać innego egzekutora. Jeżeli czarnoskóry napastnik potrzebny będzie w stolicy lub Legia otrzyma za niego atrakcyjną ofertę z zagranicy, przy Kresowej będą mieli odpowiednio dużo czasu, by znaleźć ewentualnego zastępcę.

Złoty transfer

Inna rzecz, że Zagłębie wciąż jeszcze może na piłkarzu zarobić. W jego kontrakcie widnieje zapis, wedle którego na konto sosnowiczan wpłyną dodatkowe pieniądze, jeśli Sanogo zostanie sprzedany do innego klubu, a wcześniej rozegra dla beniaminka określona liczbę minut. Nie jest to nowatorskie rozwiązanie. Podobne mechanizmy Legia uruchamiała, wypożyczając do innych klubów choćby Konrada Michalaka czy Mateusza Wieteskę.

Czy pozyskanie Sanogo z peryferii angielskiego futbolu to najlepszy manewr kadrowy za kadencji prezesa Marcina Jaroszewskiego? – Z finansowego punktu widzenia na pewno tak – odpowiada sternik Zagłębia. – Jeśli chodzi o tych, którzy z Zagłębia zostali sprzedani, właśnie Sanogo to najdroższy transfer w historii klubu (nieoficjalnie kosztował Legię 250 tys. euro – przyp. red.). Zaraz za nim plasuje się trener Jacek Magiera. A trzeci jest… może Rafał Pietrzak, który przeszedł do Górnika Zabrze w 2010 roku. Mam jednak nadzieję, że ten ranking w niedalekiej przyszłości ulegnie zmianie i najdroższe transakcje dopiero przed nami.

Mierząc w koronę

Tymczasem kibice ze Stadionu Ludowego liczą na to, że Sanogo w barwach ich klubu sięgnie w tym sezonie po koronę króla strzelców. Czy tak się stanie? Do przewodzącego snajperskiej klasyfikacji Zdenka Ondraszka z Wisły Kraków francuski muszkieter traci w tej chwili dwa trafienia.

– Vamara tak naprawdę dopiero zaczyna przygodę z poważną piłką – zauważa trener Dariusz Dudek. – W poprzednich klubach nie poczynał sobie tak dobrze jak obecnie. Czy odejdzie, jeśli nie przestanie trafiać do bramki? To wcale nie musi być takie oczywiste. Wiele będzie przecież zależało od jego decyzji. A on czuje się u nas bardzo dobrze – w klubie, w zespole i w mieście. Na pewno ma predyspozycje ku temu, żeby zostać królem strzelców, teraz lub w przyszłości. Cały czas musi jednak nad sobą pracować, choćby nad kwestiami taktycznymi i sposobem przemieszczanie się po boisku. Posiada dużo zalet, ale ma też dużo wad. Zanim stanie się napastnikiem kompletnym, rozegra jeszcze wiele spotkań i strzeli wiele goli…