To najlepsze zgrupowanie

Wojciech Szczęsny był na trzech wielkich turniejach i wszystkie kończyły się dla niego pechowo. Na Euro 2020 ma coś do udowodnienia.


Już jutro reprezentacja Polski zmierzy się w Poznaniu z Islandią i będzie to dla naszego zespołu sprawdzian generalny przed Euro 2020. Od dziś do pierwszego meczu biało-czerwonych podczas mistrzostw Europy – 14 czerwca zagramy w Sankt Petersburgu ze Słowacją – dzieli nas już tylko tydzień. Zewsząd dochodzą głosy, że atmosfera podczas zgrupowania w Opalenicy jest bardzo dobra. Zbigniew Boniek, prezes PZPN-u, powiedział, że kocha tę reprezentacją. A wczoraj podczas konferencji prasowej głos zabrał Wojciech Szczęsny.

– Dużo lepiej gra się w piłkę z przyjaciółmi, aniżeli tylko z kolegami – podkreślił bramkarz Juventusu i reprezentacji Polski. To on, decyzją Paulo Sousy, jest pierwszym golkiperem biało-czerwonych. I to właśnie „Szczena” stanie jutro między słupkami w starciu przeciwko Islandczykom. – Uczestniczę w najlepszym zgrupowaniu, jakie kiedykolwiek miałem w reprezentacji Polski. Pod wieloma względami – dodał 31-latek, który był z naszą drużyną narodową na trzech wielkich turniejach. Euro 2012 i Euro 2016, a także na mundialu w 2018 roku.

Szczęście nie dopisywało

Szczęsny w każdej z trzech wymienionych imprez był podstawowym golkiperem reprezentacji od pierwszego spotkania. Ale śmiało można stwierdzić, że szczęście mu nie dopisywało. Podczas mistrzostw Europy, którego Polska była współgospodarzem, sprokurował rzut karny w inauguracyjnym spotkaniu z Grecją i został wyrzucony z boiska.

Zastąpił go Przemysław Tytoń, który jedenastkę obronił, a także grał w dwóch kolejnych spotkaniach. Cztery lata później w pierwszym meczu, z Irlandią Północną, Szczęsny wytrwał na placu gry 90 minut, ale doznał kontuzji, która uniemożliwiła mu występy w czterech kolejnych spotkaniach. Zastąpił go Łukasz Fabiański.

Na inaugurację mundialu w Rosji – w Moskwie mierzyliśmy się z Senegalem – nasz bramkarz, do spółki z Grzegorzem Krychowiakiem popełnił katastrofalny błąd, który zakończył się drugim golem dla drużyny z Afryki, a biało-czerwoni przegrali 1:2. Swoją drogą, pierwsza bramka dla rywala padła po rykoszecie. W następnym meczu, z Kolumbią, Szczęsny przynajmniej przy jednym z trzech straconych goli powinien zachować się lepiej i na Japonię, gdy straciliśmy już szansę na wyjście z grupy, do bramki wskoczył Łukasz Fabiański.

Dreszczyk emocji

Reasumując zatem, na trzech wymienionych turniejach reprezentacja Polski rozegrała 11 spotkań. Szczęsny bronił w 4 meczach, choć powinien we wszystkich. Wpuścił 6 bramek. Raz udało mu się zachować czyste konto i był to jedyny mecz, który Polska z golkiperem Juventusu między słupkami wygrała. Biorąc pod uwagę ambicję i charakter zawodnika urodzonego w Warszawie, powyższe statystyki są bardzo skromne. Dlatego po udziale w Euro 2020 sporo sobie obiecuje.

– Jest już ten dreszczyk emocji i duże nadzieje. Ale mamy jeszcze cały tydzień przygotowań i na tym się skupiamy – podkreślił bramkarz „Juve”.Jak zatem widać, Wojciech Szczęsny ma na zbliżających się mistrzostwach Europy coś do udowodnienia.

Donnaruma nie jego kosztem

Ponadto warto zauważyć, że polski bramkarz może mieć wkrótce w klubie bardzo mocnego konkurenta. Włochy żyją bowiem tym, w jakim klubie zagra w przyszłym sezonie podstawowy bramkarz Italii, Gianluigi Donnarumma, który odchodzi z Milanu. Jednym z jego potencjalnych nowych pracodawców jest właśnie Juventus.

– Nie miałem kontaktu ani z moim klubem, ani też z innymi klubami. Z prostego powodu. Tematu mojego odejścia z „Juve” nie ma. Czy jest temat sprowadzenia Donnarummy przez mój klub? Nie wiem. Nie jestem odpowiedzialny za transfery. A jeżeli taki temat jest, to na pewno nie moim kosztem – stanowczo zapowiedział bramkarz, który we wtorek przeciwko Islandii rozegra 53 w narodowych barwach.

Wśród golkiperów więcej występów mają na swoim koncie jedynie: Artur Boruc (65), Jan Tomaszewski (63), Jerzy Dudek (60) i Łukasz Fabiański (56). Jutro „Szczena” zrówna się pod względem liczby występów w reprezentacji z Edwardem Szymkowiakiem.


Milik nie trenował

Arkadiusz Milik, czyli napastnik Olympique Marsylia, który na zgrupowanie reprezentacji Polski dotarł z kontuzją kolana, nie trenował wczoraj w Opalenicy. Przypomnijmy, że na początku istniały poważne obawy, że 59-krotny reprezentant Polski może nie zagrać w pierwszym meczu podczas mistrzostw Europy. Okazało się jednak, że może być do dyspozycji nawet na końcówkę jutrzejszego spotkania z Islandią. Czy rzeczywiście tak będzie?

Wczorajsza decyzja sztabu szkoleniowego, na szczęście, nie miała związku z odnowieniem się urazu. Miast na trening Milik udał się do fizjoterapeuty, by zregenerować uszkodzone kolano. Podobno dwa poprzednie treningi dały się 27-latkowi mocno we znaki i potrzebował on odpoczynku.




Na zdjęciu: Na zgrupowaniu w Opalenicy dopisuje pogoda i… atmosfera. Nie sposób nie wierzyć słowom kadrowiczów, co widać na załączonym obrazku.

Fot. Jakub Kaczmarczyk/Pressfocus