To nie tylko zabawa

Trzy zespoły z województwa śląskiego nie kryją wysokich aspiracji przed finałem PreZero Grand Prix PLS w Gdańsku.


Grot Budowlani Łódź – Pałac Bydgoszcz i #VolleyWrocław – Enea PTPS Piła – to pary półfinałowe oraz GKS Katowice – MKS Będzin, Asseco Resovia – Jastrzębski Węgiel, Cuprum Lubin – Indykpol AZS Olsztyn i Verva Warszawa ORLEN Paliwa – PGE Skra Bełchatów – to duety ćwierćfinałowe finałowego turnieju PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki, który w najbliższy weekend odbędzie się w Gdańsku. To zestawienie chyba jest pewnym zaskoczeniem, bo w gronie tym brakuje zespołów z Kędzierzyna-Koźla i Zawiercia. Powody są różne. Siatkarze z Zawiercia – wzmocnieni fachowcami z plaży – przegrali rywalizację, z kolei ZAKSA potraktowała występy eliminacyjne w Krakowie nieco z przymrużeniem oka.

Kontrowersje

Gdy Paweł Zagumny, prezes PLS, wyjawił pomysł letniej Grand Prix, spotkał się on z różnymi komentarzami. – Gra na plaży oraz w hali to dwie różne dyscypliny – takie głosy przeważały w środowisku. Tymczasem turniej jest rozgrywany na specjalnych zasadach, łączy plażówkę i rywalizację w hali. Na piaszczystych boiskach (halowe wymiary 9×9 m) występuje po 4 zawodników, ale mecze rozgrywane są piłką do plażówki. Pozostałe przepisy nawiązują już do odmiany halowej.

Wielu trenerów sceptycznie podchodziło do tego projektu, bo zakłóca przygotowania do sezonu halowego. Ostatecznie znaleźli salomonowe wyjście, bowiem wyznaczono zawodników, którym „przypisano” występy na piasku. Kilka klubów zrezygnowało jednak ze startu i spotkały się ze sporą krytyką ze strony ekspertów i sprawozdawców TV Polsat. Trudno jednak winić Chemika Police, Developres Rzeszów, ŁKS Łódź, BKS Stal Bielsko-Biała (żeńskie zespoły) oraz Cerrad Radom (męski).

Trenerzy uznali, że gra na piachu im koliduje i trzeba ten fakt uszanować. Rozliczać się ich będzie za dokonania w sezonie halowym, a przecież kilku z nich ma jeszcze w perspektywie występy w Lidze Mistrzyń.

Udany eksperyment

Żadna liga nie zdecydowała się na taką formułę rywalizacji i stąd Grand Prix został zauważony oraz jest komentowany w świecie. Ary Graca, prezes światowej federacji (FIVB), przysłał list gratulacyjny i akcje rodzimej federacji znów poszły w górę.

– Przez długi okres nie było siatkówki i dobrze się stało, że tym turniejem przypomnieliśmy się kibicom oraz sponsorom. Grand Prix na pewno nam pomoże w organizacji meczów ligowych. Ten cykl pokazuje również, jaka jest odpowiedzialność w naszym środowisku, bo zostały uwzględnione wszystkie obostrzenia sanitarne.

Eliminacje – zarówno w Krakowie, jak i Warszawie – były niezwykle udane i mamy nadzieję, że tak samo będzie w Gdańsku. Nie ukrywamy wysokich aspiracji i chcemy zameldować się w ścisłym finale, choć wiemy, że będzie to trudne zadanie – powiedział prezes PGE Skry Bełchatów, Konrad Piechocki.

Będzie kontynuacja

Powody do zadowolenia również mają siatkarze czterech I-ligowych zespołów. Ekipy z Bielska-Białej, Lublina (zastąpił Trefl Gdańsk), Bydgoszczy i Wrześni pokazały się z niezłej strony. Wszystkie były komplementowane, zaś siatkarze z Lublina byli bliscy finału. Oni również – pod względem sportowym i marketingowym – mogą się czuć wygranymi.

Ich występy przekonały nas również, jaką dysponują siłą i jak ciekawie zapowiada się sezon ligowy na zapleczu PlusLigi. Wprawdzie jesteśmy przed finałowym turniejem, ale być może letnia GP będzie kontynuowana. – Za wcześnie, by o tym mówić, ale przyznaję, że właśnie tak sobie wyobrażałem tę imprezę – odparł prezes PLS, Paweł Zagumny.

Dopiero po zakończeniu cyklu głos zabiorą eksperci, którzy będą analizowali wszelkie za i przeciw tej imprezy. Być może dojedzie do jakichś zmian regulaminowych… Pewnie trzeba będzie się zastanowić nad termin rozgrywania GP, bo przecież prędzej czy później wróci sezon międzynarodowy i kalendarz imprez w okresie letnim zostanie przepełniony. Dla większości zespołów ligowy sezon w hali zakończy się w kwietniu, zaś siatkarzy obowiązują kontrakty do końca maja.

Chyba nic nie będzie stało na przeszkodzie, by GP przenieść właśnie na ten miesiąc. Gdy startowała tegoroczna GP, głównie mówiło się o dobrej zabawie na piasku, jednak już po pierwszych spotkaniach okazało się, że duch zaciętej rywalizacji został obudzony i końcowym akcie będzie bardzo ciekawie. Dodajmy, że wezmą w nim udział trzy drużyny z województwa śląskiego, które również mają swoje aspiracje.


Na zdjęciu: Jakub Popiwczak nie tylko przyjmował i rozgrywał, ale również świetnie zagrywał i atakował. W Gdańsku liczy na powtórkę.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus