To opowieść jak z Kopciuszka

Nawet kryzys polityczny po tym, jak z ministerialnej funkcji zrezygnował odpowiedzialny za politykę zagraniczną Boris Johnson, nie przysłania wspaniałej postawy reprezentacji Anglii na mundialu w Rosji. Środowe spotkanie w półfinale MŚ z Chorwacją ma tam oglądać przed telewizorami … 37 milionów osób!

Wiara w reprezentację
„Mają odwagę śnić”, „Mundialowe szaleństwo” . Brytyjskie gazety prześcigają się w nakręcani spirali prawdziwego szału wokół dzisiejszego spotkania ich reprezentacji. To będzie rekordowe wydarzenie w skali kraju.

Dotychczas największą oglądalność miał finał MŚ w 1966 roku, kiedy to drużyna prowadzona przez Alfa Ramseya pokonała w finale RFN po dramatycznym meczu 4:2. Tamto spotkanie zobaczyło 32,3 mln fanów. Kolejne miejsca pod względem oglądalności zajmują: powtórka finału Pucharu Anglii z 1970 roku (28,49 mln) i ceremonia zakończenia igrzysk w Londynie sprzed sześciu lat (24,46 mln). Teraz wszystko ma być przebite z dużą nawiązką. Kibiców na Wyspach, zresztą nie tylko ich, ogarnął prawdziwy szał.

– To co się wydarzyło na tym mundialu to nie jest niespodzianka, to ogromne zaskoczenie, to opowieść jak z Kopciuszka. Wygrana ze Szwecją, awans do półfinału mistrzostw świata, nikt nie oczekiwał u nas tego, że ten zespół będzie stać na tak niesamowity rezultat. Przy tym wszystkim trzeba też pamiętać o jednej, jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy, którą ta reprezentacja osiągnęła, to przywrócenie wiary w narodową jedenastkę, która na przestrzeni lat, już nie to, że przegrywał, ale była wokół niej zła atmosfera. Tymczasem Garethowi Southgate w przeciągu dwóch lat udało się to zmienić. To nieprawdopodobna rzecz, bo nagle okazało się, że wszyscy stoją za reprezentacją – tłumaczy Jonathan Wright z goal.com.

Siłą jest drużyna
Angielskiego dziennikarza na Placu Czerwonym w Moskwie w strefie kibica pytam, kto w tej chwili jest głównym bohaterem mediów, które też wpadły w ekstazę po historycznym osiągnięciu, jakim jest trzeci w historii awans do półfinału MŚ. Wcześniej udawało się to jedenastce z Wysp w 1966 roku i w 1990, kiedy to drużyna pod wodzą Bobby Robsona była czwarta na mundialu we Włoszech. Jako, że wszystko działo się po ćwierćfinałowym spotkaniu ze Szwecją Wright odpowiedział.

– W tej chwili jest to Pickford. Już nawet nie chodzi o to, że świetnie zagrał ze Szwedami. Nie ma wielkiego doświadczenia, a gra na tych mistrzostwach wyśmienicie. To też jednak charakterystyczne dla tego zespołu, nie ma w nim wielu takich gwiazd, jak to było to w przeszłości, kiedy występowali tacy piłkarze jak Rooney, Owen, Beckham, Lampard, Gerrard, Scholes… To wszystko sprawia, że ta reprezentacja jest mocniejsze jako zespół, bo są w niej tacy, a nie inni zawodnicy. Jeden walczy tutaj za drugiego – podkreśla dziennikarz goal.com.

41 tysięcy złotych za bilet
Na dzisiejszy mecz chce się wybrać 10 tysięcy kibiców z Wysp. Kiedy dwa tygodnie temu spotkałem angielskich fanów w Niżnym Nowogrodzie, którzy przyjechali na mecz w grupie z Panamą, to mówili, że będzie ich tam… 900. Teraz wszystko się zmieniło. Kibiców nie odstraszają nawet horrendalne ceny biletów jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie. Na czarnym rynku wejściówka na Łużniki kosztuje 41 tys. rubli, tj. około 2,5 tys. złotych! – Chciałbym zobaczyć ten mecz, ale z powodu ceny chyba nie dam rady – tłumaczy Nick, Anglik z Londynu, który w Moskwie mieszka od dwóch lat. Nie odstrasza to jednak innych. Ci którzy nie wybiorą się do stolicy Rosji, to będą mogli zobaczyć spotkanie na wielkim ekranie w londyńskim Hyde Parku. W tamtejszej specjalnej strefie kibica zmieści się 30 tys. osób. Darmowe wejściówki na to wydarzenie rozeszły się w Internecie w przeciągu chwili. Będzie to największa widownia oglądająca tam futbolowe wydarzenie od 22 lat.