To tylko może pomóc

Tak we wtorek wyglądało Buenos Aires i inne argentyńskie miasta, gdy Lionel Messi i jego koledzy grali na stadionie w Sankt Petersburgu o być albo nie być w mistrzostwach świata. Ostatecznie w końcówce starcia z Nigerią do siatki trafił Marcos Rojo i Argentyna pozostała na mundialu.

Eksplozja radości w miejscach, gdzie kibice oglądali mecz, była tak ogromna, że graniczyła z obłędem. Oszalał, na trybunach Stadionu Kriestowskiego, Diego Armando Maradona, który w przerwie meczu zasłabł i pomocy udzielił mu lekarz. Po spotkaniu były argentyński gwiazdor się nie popisał i w niewiadomym kierunku pokazywał… środkowe palce, co uchwyciły telewizyjne kamery. Niektórzy sugerowali, że „El Diego”, który po mundialu rozpocznie pracę w Dynamie Brześć, wrócił do swoich niegdysiejszych nawyków…

Pokazali czym jest pasja

Czy Argentyna wróciła do gry na mundialu, czy też awans do 1/8 finału, to efekt szczęśliwego zbiegu okoliczności, popartego sędziowskim błędem? Zdania są podzielone. Najważniejsze jednak nad La Platą jest to, że wszyscy odetchnęli z ulgą. Po meczu trener Jorge Sampaoli powiedział, że on, tak samo, jak Lionel Messi i wszyscy piłkarze marzyli o tym, aby znaleźć się w kolejnej fazie rywalizacji. Najlepszy piłkarz „Albicelestes” potwierdził słowa selekcjonera, zatem można powiedzieć, że Argentyna wreszcie mówi jednym głosem.

O konfliktach napisano w mediach już chyba wszystko, a najlepszym dowodem na to, że zespół w końcu się scementował są zdjęcia z autobusu, który odwoził drużynę na pas startowy przed odlotem z Sankt Petersburga do Moskwy. Argentyńczycy stacjonują bowiem w miejscowości Bronnica, położonej w obwodzie moskiewskim. – Pokazaliśmy światu, czym jest pasja. Zdobycie mistrzostwa świata jest tym, co kochamy najbardziej – oto fragment przyśpiewki kibiców, którą piłkarze wręcz wykrzyczeli i narobili naprawdę sporo hałasu.

Niemiecka klątwa przełamana

– Bóg był z nami. Nie mogliśmy wypuścić tej szansy z rąk, chociaż nie sądziliśmy, że Nigeria będzie aż tak bardzo wymagającym rywalem. Denerwowaliśmy się, czuliśmy ogromną presję, cierpieliśmy w tym spotkaniu. To była potwornie ciężka przeprawa, ale udało się – mówił po spotkaniu Lionel Messi, który strzelił pierwszą bramkę. Aż do 86 minuty spotkania wydawało się, że to będzie ostatnie trafienie tego zawodnika na mundialu w Rosji, a kto wie, czy nie ostatnie w ogóle w mistrzostwach świata. Argentyńczykom w oczy spoglądała też kolejna odsłona… niemieckiego koszmaru. To przecież z tą drużyną „Albicelestes” przegrywali na trzech ostatnich mundialach, a zespół Nigerii prowadził niemiecki szkoleniowiec, Gernot Rohr.

Można zatem mówić o pewnego rodzaju przełamaniu klątwy. W 1/8 finału zespół Jorge Sampaolego zmierzy się z Francją i mimo euforii po meczu z Nigerią, nie będzie faworytem tej konfrontacji. Nad La Platą wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wiele rzeczy trzeba poprawić. Czasu jest minimalnie mało, ale awans wyszarpany w tak dramatycznych okolicznościach może tej drużynie tylko pomóc.