To tylko przymiarka…

Fatalny błąd podczas gry w przewadze zadecydował o nikłej przegranej z wyżej notowanym rywalem.


Niespełna 3 minut zabrakło biało-czerwonym, by po raz drugi podczas turnieju towarzyskiego „Pokonajmy-COVID-19” w Lublanie, grali dogrywkę. Jeden wielki błąd podczas gry w przewadze sprawił, że polscy hokeiści przegrali z Austrią 2:3.

Spodziewane roszady

To była jednak zaledwie przymiarka przed tym, co czeka oba zespoły podczas sierpniowego finałowego turnieju olimpijskiego w Bratysławie. Przypomnijmy, że oprócz Austriaków naszymi rywalami będą Słowacy i Białorusini. Wówczas – miejmy nadzieję – będziemy w silniejszym składzie.

Trener Robert Kalaber, zgodnie z przewidywaniami, dokonał dwóch zmian oraz roszad w poszczególnych formacjach. Miejsce Radosława Sawickiego zajął Radosław Nalewajka, zaś Bartłomiej Jeziorski zastąpił Martina Przygodzkiego. Dominik Paś kierował pierwszym atakiem, mając na skrzydłach Christiana Mroczkowskiego i Arona Chmielewskiego (obaj nie zaliczą jednak tego występu do udanych) z kolei Grzegorz Pasiut wystąpił z Patrykiem Krężołkiem oraz Pawłem Zygmuntem. Ten ostatni po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, lecz słowa uznania się należą Krężołkowi, który sprytnie przechwycił krążek i podał do Zygmunta, który pewnie pokonał Bernharda Starkbauma.

Zapracowany „Murarz”

Austriacy byli lepiej zorganizowani i stąd – po uderzeniu Marco Richtera – dość szybko uzyskali prowadzenie. Strata gola przebudziła biało-czerwonych, którzy zaczęli konstruować groźniejsze ataki. W efekcie wyrównali po wspomnianej akcji wychowanków KTH Krynica. Każde wykluczenie naszego zawodnika sprawiało, że rywale natychmiast uzyskiwali przewagę i John Murray miał sporo pracy. Trzeba przyznać, że „Murarz” był jasną oraz ważną postacią i kilka razy uchronił nasz zespół od straty gola. Kiedy pod koniec 17 minuty do boksu kar zjechał Mroczkowski, Austriacy bezlitośnie to wykorzystali i po 55 sekundach ponownie objęli prowadzenie.

Drugą odsłonę biało-czerwoni zaczęli słabo i rywale uzyskali przewagę. Wspomniany Murray był jednak twardy jak skała. Graliśmy zbyt wolno, by można było zaskoczyć rywala nieszablonową akcją. Dopiero pod koniec tej odsłony zaczęliśmy śmielej atakować. Mile zaskoczyła trzecia formacja, bo Kamil Wałęga był skuteczny przy wznowieniach, zaś Maciej Urbanowicz i R. Nalewajka mocno pracowali przy bandach, stanowiąc poważne zagrożenie dla rywali. W końcu Urbanowicz zdołał minąć przy bandzie jednego z Austriaków i podał do Arkadiusza Kostka, który precyzyjnym strzałem posłał krążek do siatki.

Stopień wyżej

W ostatniej tercji podopieczni trenera Kalabera więcej uwagi poświęcali grze obronnej i szukali szans w kontrach. Po jednej z nich dobrą okazję miał Pasiut, ale nie zdołał pokonać austriackiego golkipera. Gdy w 57:34 min do boksu kar powędrował kapitan Austriaków Manuel Ganahl, wydawało się, że przed naszym zespołem otwiera się szansa. Tymczasem 7 sekund (!) później strata krążka na niebieskiej linii sprawiła, że na bramkę popędził Mario Huber i w sytuacji sam na sam nie dał szans Murrayowi. W tym momencie Kalaberowi nie pozostało nic innego jak wycofać bramkarza i grać w 6 na 4. Ten manewr nie przyniósł jednak efektów i w rezultacie biało-czerwoni zaliczyli porażkę. Można się było jej się ustrzec, bo rywale nie byli w wysokiej formie, lecz popełnili zdecydowanie mniej błędów. To one, podobnie jak w meczu z Ukrainą, były przyczyną nie tylko straty goli, ale również gorących momentów pod naszą bramką. Nikła porażka sugeruje, że gra była wyrównana, ale stroną przeważającą byli Austriacy. I właśnie oni mieli większą kontrolę nad krążkiem oraz wydarzeniami na tafli. Dziś stopień trudności wzrośnie, bowiem spotykamy się z jeszcze silniejszym rywalem. Francja dysponuje jeszcze większą siłą ofensywną…

AUSTRIA – POLSKA 3:2 (2:1, 0:1, 1:0)

1:0 – Richter – Nissner – Hackl (4:06), 1:1 – Zygmunt – Krężołek (9:31), 2:1 – Harnisch – Huber – Rauchenwald (17:34, w przewadze), 2:2 – Kostek – Urbanowicz – Horzelski (37:50), 3:2 – Huber (57:41, w osłabieniu).

Sędziowali: Manuel Nikolić i Miha Bulovec – Matjaż Hubar i Gregor Miklić.

AUSTRIA: Starkbaum; Hackl – Krischlager, Kragl (2) – Maier, Schnitzer – Wolf (2), Zuendel; Ganahl (2) – Harnisch – Haudum, Huber – Kainz – Maxa (10), Nissner – Rauchenwald – Richter (2), Thaler – Ulmer – P. Schneider. Trener Roger BADER.

POLSKA: Murray; Bryk – Górny, Ciura – Wanacki, Kamieniew (2+10) – Kostek, Horzelski – Michałowski; Mroczkowski (2) – Paś – Chmielewski (2), Krężołek – Pasiut – Zygmunt (2), R. Nalewajka – Wałęga – Urbanowicz, Marzec (4) – Jarosz – Jeziorski. Trener Robert KALABER.

Kary: Austria – 18 (10 dla Maksa) min, Polska 22 (10 dla Kamieniewa) min.


Na zdjęciu: Paweł Zygmunt wyrasta na czołowego snajpera naszej reprezentacji.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus