Rodzina dodaje sił

Słowak Tomas Huk być może przeżywa najtrudniejszy okres w karierze, a na pewno odkąd gra w Piaście. Poważna kontuzja kolana wyeliminowała go na długie miesiące, a piłkarz szuka pozytywów w tym trudnym czasie.


Huk zanim trafił do Piasta był kapitanem DAC 1904 Dunajska Streda. W nowej lidze i nowym klubie musiał budować swoją pozycję od nowa, ale tak trudno, jak teraz nie miał. Kontuzja więzadeł krzyżowych na początku sezonu, gdy we wcześniejszych miesiącach piłkarz prezentował najlepszą formę od momentu transferu, to musi być cios po którym z dnia na dzień nie jest łatwo się podnieść.

Pechowy Bytom

Słowacki defensor wyglądał coraz lepiej, zerwał łatkę pechowego obrońcy, który czasem bywa też „elektryczny” we własnym polu karnym. Huk wyraźnie rozwinął się u boku Jakuba Czerwińskiego i nie odstawał od kapitana. Trener Waldemar Fornalik mógł na nim polegać, czego najlepszym dowodem była nowa umowa. Jak to jednak w życiu bywa, gdy wszystko się świetnie układa, nagle coś musi się… zepsuć. Po ligowej inauguracji w Białymstoku, gliwiczanie nie zagrali meczu z Rakowem, który na wniosek częstochowian został przełożony na późniejszy termin. Zamiast tego Piast rozegrał sparing z Polonią Bytom. I to właśnie w tym meczu doszło do feralnej kontuzji kolana. Gdy badania potwierdziły diagnozę, stało się jasne, że piłkarza czeka operacja i długa rehabilitacja. Że w 2022 roku już go na boisku nie zobaczymy.

Wróci dopiero wiosną

Teraz Huk jest w trakcie rehabilitacji i nie ukrywa, że bywają dni lepsze i gorsze, choć on stara się szukać nawet najmniejszych powodów do radości i optymizmu. – Nie narzekam i wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrą stronę. Nie chciałbym zapeszyć dużo pracujemy razem ze sztabem medycznym. Są lepsze i gorsze momenty. Po takim czasie zaczyna brakować tych emocji, które przeżywasz, kiedy są mecze i jesteś na pierwszej linii frontu. Pod względem psychicznym jest to znośne. Trzeba być pozytywnie nastawionym i pracować – przyznaje Tomasz Huk, który może liczyć na… rodaków. Frantiszek Plach i Jakub Holubek dodają otuchy koledze. – Fero i Holub śmieją się, że przecież nic nie robię, ale to tak w formie żartów i potrzeba jest trochę śmiechu w tym wszystkim. Wielu chłopaków podchodzi, pyta o to jak się czuję, wspierają. Mamy bardzo dobrą drużynę, w której wspieramy się nawzajem. Ja staram się ich wspierać, kiedy jest dzień meczowy, jestem razem z nimi w szatni, podobnie oni mi pomagają, a zwłaszcza trener Tomek Stranc podczas tych treningów, kiedy pracujemy razem dużo mi pomaga. Wierzę, że zespół będzie dalej zbierał dużo punktów, a mi uda się do nich dołączyć jeszcze w tym sezonie – przyznaje obrońca, którego zastąpić w wyjściowym składzie gliwiczan stara się Austriak Constantin Reiner.

Od niedawna tata

Kto jednak wie, czy największą rolę w dochodzeniu do zdrowia i formy nie odgrywa córka Paulinka, która na świat przyszła na początku sierpnia. Rodzina plus poprawa sprawności kolana są najlepszym „doładowaniem” jakie może spotkać stopera Piasta. – Mam przekonanie, że każdego dnia robię minimalny postęp i teraz, kiedy kolano ma już dobry zakres, mogę robić coraz więcej rzeczy. A kiedy wracam do domu, czeka na mnie córka i to myślenie w głowie również jest przestawione, zaprogramowane na czas z rodziną. Jak patrzę na najbliższych jest dużo radości i to mi bardzo pomaga w tym okresie – podkreśla Tomas Huk.


Tomas Huk w Ekstraklasie
  • 2019/20 – 14 meczów, 0 goli
  • 2020/21 – 24 mecze, 0 goli
  • 2021/22 – 29 meczów, 2 gole

Na zdjęciu: 16 lipca tego roku Tomas Huk (z prawej) rozegrał ostatni ligowy mecz. Kiedy będzie następny jeszcze nie wiadomo.
Fot. Michał Kość/PressFocus