Tomasz Lisiński: Poprzedni sezon mógł nas uśpić

Rozmowa z Tomaszem Lisińskim, prezesem Odry Opole.


Trener Piotr Plewnia po poniedziałkowej porażce z GKS-em Katowice na antenie Radia Opole dał do zrozumienia, że w razie braku zwycięstwa w piątkowym meczu w Tychach zrezygnuje z pracy. Co pan na to?

Tomasz LISIŃSKI: – Czytałem i zapoznałem się ze słowami trenera Plewni. Klub żadnego ultimatum nie wyznaczył. Trener Plewnia jest ambitnym człowiekiem, bardzo honorowym, oddanym sprawie, jaką jest projekt Odra Opole. Cieszę się, że możemy budować go wspólnie z OKS-iakiem z krwi i kości. Czasem przychodzą trudne momenty i musimy sobie z nimi poradzić. Wierzę mocno, że wyjdziemy z tego nawet nie tyle kryzysu, co trudnej sytuacji i niebawem będziemy się cieszyć z lepszych wyników naszej drużyny.

Podobną deklarację o odejściu w razie niepowodzenia w Tychach szkoleniowiec miał złożyć przed zespołem w szatni.

Tomasz LISIŃSKI: – Nie wiem, nie byłem w szatni, ale czasem tak jest, że targają nami emocje; szczególnie po meczu, który nie wyglądał w naszym wykonaniu dobrze. Trzeba zachować chłodną głowę. Podejmowanie decyzji na gorąco do niczego dobrego nie prowadzi. Z pewnymi problemami trzeba się przespać, przeanalizować je, by wykonać najlepszy z możliwych ruchów. Wierzę, że pomysł trenera i słowa, które podobno zostały rzucone w szatni, nie będą musiały zostać wdrożone w życie.

Rozmawialiście?

Tomasz LISIŃSKI: – Oczywiście, jak po każdym meczu i jak przed każdym meczem. Jesteśmy w stałej rozmowie i… już nie możemy doczekać się najbliższego meczu w Tychach.

Pewnie nie zadeklaruje pan, że wynik – jakikolwiek w Tychach padnie – na pewno nie wpłynie na przyszłość sztabu szkoleniowego?

Tomasz LISIŃSKI: – Każdy wynik wpływa na przyszłość, bliższą albo dalszą. Nie da się jednoznacznie powiedzieć, że nasze ewentualne niepowodzenie, którego zapewne niektórzy by w Tychach chcieli, przyniesie zmiany, o których będzie można pisać i dyskutować. Nie, absolutnie. Odra to projekt długofalowy, to 77 lat tradycji i musimy myśleć o perspektywach dla klubu, a nie tylko o kolejnym meczu.

Tomasz Lisiński

Jeśli dojdziemy do momentu, w którym uznamy, że coś się wypala, to – jak w przypadku każdego pracownika działu marketingu, działu sportu czy obszaru zarządzania – trzeba będzie podjąć dobrą dla klubu decyzję. Do każdej trzeba dojrzeć. Dziś jesteśmy pełni wiary, że wspólnie – z obecnym sztabem, z trenerem Plewnią – możemy wykrzesać dużo więcej niż dotąd z drużyny, która na razie bez dwóch zdań zawodzi.

„Niektórzy chcieliby waszego niepowodzenia w Tychach”. To znaczy?

Tomasz LISIŃSKI: – Nie mam akurat na myśli środowiska opolskiego, a typowe szukanie sensacji. W Polsce lubimy się pastwić, patrzeć, jak komuś jest gorzej. My się tym nie przejmujemy, robimy swoje, niczego drastycznie nie zmieniamy. Oczywiście, wprowadzamy korekty. Wierzymy, że doprowadzą do tego, iż będziemy się mogli cieszyć z lepszej gry zespołu, a to na pewno przełoży się na lepszy wynik.

Po 9 kolejkach plasujecie się tuż nad strefą spadkową I ligi z 7-punktowym dorobkiem. Jakie ma pan odczucia, patrząc na 1,5 miesiąca sezonu?

Tomasz LISIŃSKI: – Na pewno nie są dobre. Liczyliśmy się z tym, że ten sezon po zmianach, jakie nastąpiły, będzie ciężki, ale nie aż tak ciężki, jak to na początku wygląda.

Jakie zmiany ma pan na myśli?
Tomasz LISIŃSKI: – Odmłodzenie drużyny, sprowadzenie zawodników młodszych, postawienie na takich, którzy najlepszy piłkarsko wiek mają przed sobą. Dokonaliśmy tych zmian w pełni świadomie, licząc się z konsekwencjami i tym, że drużyna nie będzie od razu gotowa do walki o najwyższe cele, ale wierząc, że w dłuższej perspektywie przyniosą oczekiwane efekty.

Czyli?

Tomasz LISIŃSKI: – Czyli dobrą grę. W poprzednich sezonach z roku na rok osiągaliśmy lepszy wynik, notowaliśmy progres i wierzymy, że jesteśmy w stanie czynić to dalej. Potrzebujemy jednak czasu, by obecna drużyna zgrała się, zrozumiała, by przynosiło to owoce w postaci bramek, punktów. Jestem przekonany, że latem pozyskaliśmy wartościowych zawodników, którzy jeszcze dadzą nam wiele radości.

Z drugiej strony, z grona zawodników podstawowych straciliście tylko – na rzecz Korony Kielce – Miłosza Trojaka, poza tym rozstając się albo z graczami notującymi mniej minut, albo już starszymi, jak Krzysztof Janus czy Arkadiusz Piech, również głównie rezerwowymi.

Tomasz LISIŃSKI: – Proszę nie zapominać, że to były ważne postaci, nawet jeśli w ostatniej części sezonu już bardziej w szatni niż na boisku. Każda drużyna potrzebuje lidera. W ostatnim okresie naszym liderem był Miłosz Trojak, zastąpienie go wymaga czas. Nie da się wykreować go na siłę. Gdy Miłosz przychodził do nas, też był tylko zawodnikiem jednym z wielu, a ciężką pracą i ambicją wzmacniał swoją pozycję. Nie mam wątpliwości, że w tej grupie osób, jaką teraz mamy w szatni, też jest potencjalny lider, ale wykreowanie go wymaga czasu.

Naturalnym kandydatem jest Maciej Makuszewski, były reprezentant Polski, ściągnięty już w trakcie sezonu z Islandii?

Tomasz LISIŃSKI: – Zaangażowanie Maćka w zespół jest bardzo duże. Cieszę się, że zawodnik o tak dużym stażu do nas dołączył, jest wartością dodaną, ale odpowiadając na pytanie, nie chciałbym kogokolwiek wskazywać na lidera. To byłoby sztuczne, a musi się zadziać automatycznie, poprzez boisko. Powtórzę jednak, że osoba Maćka jest dla nas bardzo ważna. Piłkarsko osiągnął w tej drużynie najwięcej, ale – jak sam mówi – chce osiągnąć jeszcze więcej. Życzę mu, by stało się to z Odrą.

Nie jest tak, że drużyna mogła czuć się po poprzednim sezonie – zakończonym na 5. miejscu i w półfinale baraży o awans – wypalona, potrzebując mentalnego resetu, by pozbyć się myśli „co tu jeszcze można więcej osiągnąć”?

Tomasz LISIŃSKI: – Na pewno da się osiągnąć coś więcej niż baraże. Na przykład awans. Jesteśmy ludźmi ambitnymi i wierzę, że tylko takich mamy w szatni. Wynik poprzedniego sezonu rzeczywiście był zadowalający i w pewien sposób mógł uśpić; zadziałać usypiająco, a nie pobudzająco. Ktoś mógł pomyśleć, że skoro znów był progres i tym razem przyniósł już 5. miejsce, to w nowym sezonie automatycznie też będzie dobrze, ale na taki automatyzm trzeba sobie zapracować na boisku. Trzeba szybko się obudzić, ocknąć, bo to, co się działo, jest już dawno za nami, jest historią. Mamy wpływ tylko na przyszłość. Jestem pełen nadziei, że przede wszystkim zaczniemy grać skuteczniej w obronie. To cel nadrzędny, który doprowadzi do poprawy wyników.

Odra straciła 18 bramek, najwięcej w I lidze.

Tomasz LISIŃSKI: – Nie bez znaczenia jest fakt, że dwóch środkowych obrońców – bardzo mocne punktu zespołu – szybko wypadło z powodu kontuzji. Piotr Żemło jeszcze w okresie przygotowawczym, a Konrad Kostrzycki podczas meczu drugiej kolejki z Podbeskidziem. Na pewno to zrodziło problem kadrowy, z którym teraz się mierzymy.

Czyli jest w tym wszystkim trochę pecha?

Tomasz LISIŃSKI: – O nim absolutnie nie chciałbym mówić. Drużyna nie grała dotąd na miarę możliwości, oczekiwań. Nie grała tego, co potrafi, nie grała równo. To przyczyna, że mamy tylko 7 punktów. Kiedy ustabilizuje się jakość gry przez całe 90 minut, kiedy zawodnicy osiągną wyższą formę, to będą efekty punktowe. Nie mam wątpliwości, że w tej drużynie jest potencjał i tak się zacznie dziać.

Wasze położenie martwi tym bardziej, że już 6 meczów rozegraliście u siebie?

Tomasz LISIŃSKI: – Tym bym się kompletnie nie sugerował i nie przejmował. W zeszłym sezonie odnieśliśmy tyle samo zwycięstw u siebie, co na wyjeździe. Naszym problemem nie jest kalendarz, o którego kształt sami zresztą mocno zabiegaliśmy, bo wskutek braku podgrzewanej murawy w okresie zimowym (1 listopada – 31 marca – dop. red.) nie możemy grać przy Oleskiej. Ten kalendarz okazał się niekorzystny, bo 5 domowych meczów graliśmy w trakcie budowy zespołu i to nie było naszym atutem, ale liczba wyjazdowych spotkań, jakie mamy przed sobą, nie jest niepokojąca. Czasem na wyjazdach jest łatwiej. Choćby nasz mecz w Gdyni, gdzie pokonaliśmy 2:1 mającą bardzo wysokie aspiracje Arkę, pokazał, że da się też dobrze grać i wygrywać poza Opolem.

Skoro dotknęliśmy kwestii infrastruktury, to chyba cieszy, że budowa nowego stadionu przy ul. Północnej idzie do przodu…

Tomasz LISIŃSKI: – To już sprawy niezależne od klubu. Wiadomo, że optymalnie by było, aby stadion się budował, a drużyna grała coraz lepiej, ale tego nie da się idealnie połączyć. Staramy się to robić, patrzymy na opolską piłkę w dłuższej perspektywie. W poprzednim sezonie zajęliśmy 5. miejsce, w każdym kolejnym będziemy walczyć, by utrzymując pierwszą ligę w Opolu budować coraz bardziej profesjonalny klub. To nasz cel nadrzędny, za którym ma pójść rozwój sportowy kolejnych młodych zawodników. Wyniki sportowe są jednym z etapów budowy naszego klubu, a skoro teraz uzyskujemy je gorsze, to jest to wyzwanie, z którym musimy sobie dać radę.


Na zdjęciu: Prezes Tomasz Lisiński chciałby, by Odra częściej grała tak, jak w Gdyni, gdzie pokonała faworyzowaną Arkę, ale na razie w tym sezonie głównie rozczarowuje.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus