Tomasz Midzierski: Zagramy z silnym przeciwnikiem

Rozmowa z Tomaszem Midzierskim, obrońcą Górnika Łęczna.


Dla Górnika Łęczna nie ma już drogi powrotnej?

Tomasz MIDZIERSKI: – Ciekawe pytanie. Ale do czego pan zmierza?

Interesuje was tylko awans do ekstraklasy?

Tomasz MIDZIERSKI: – Nie zastanawiamy się, co jeżeli co? Mamy swój plan, ale głośno o tym nie mówimy. Po prostu w każdym meczu staramy się grać o zwycięstwo, o trzy punkty. Jesteśmy pewni swoich umiejętności i wierzymy, że nasza droga może zakończyć się w miejscu, o którym pan mówi.

W 6. kolejkach odnieśliście cztery zwycięstwa i przegraliście dwa mecze. Taki dorobek satysfakcjonuje pana i kolegów z drużyny?

Tomasz MIDZIERSKI: – Dwanaście punktów to przyzwoity kapitał początkowy, przed wznowieniem rozgrywek wielibyśmy go w ciemno. Dlaczego? Bo ta liga jest bardzo wyrównana, każdy z zespołów czołówki straci punkty z drużynami niżej notowanymi. Wiosną z reguły zdobywa się mniej punktów niż w pierwszej rundzie, mecze są trudniejsze. Dlatego na tym etapie rozgrywek jesteśmy w stu procentach zadowoleni ze swojej zdobyczy punktowej.

Rundę wiosenną rozpoczęliście od trzech zwycięstw. Który z tych meczów był najlepszy w waszym wykonaniu?

Tomasz MIDZIERSKI: – Myślę, że ten trzeci z Arką Gdynia. To było spotkanie, w którym byliśmy najbliżej tego, co chcemy grać. To znaczy mądrze w defensywie i narzucenie rywalowi swojego stylu gry.

Jak udało wam się wygrać w Rzeszowie z Resovią? Wszystkie drużyny, które tam grały narzekają, że na tym „boisku” nie sposób grać w piłkę.

Tomasz MIDZIERSKI: – Murawa rzeczywiście jest bardzo słaba, nie ma tam systemu sztucznego podgrzewania, nie jestem pewien, czy jest jakiś system nawadniania. Piłka na tym boisku co rusz podskakiwała, nogi często się „zapadały”, nieoczekiwanie pojawiała się kałuża. Ale boisko było takie samo dla obu drużyn. Co do naszej wygranej – Resovia prezentuje się teraz znacznie lepiej niż jesienią, wtedy jeszcze nowi zawodnicy nie byli ze sobą zgrani, więc można powiedzieć, że terminarz się do nas uśmiechnął. Jestem pewien, że Resovia jeszcze zabierze punkty wielu drużynom. Oceniam, że ten zespół utrzyma się w I lidze. Tak na… 50 procent.

Bardziej zabolała was wysoka porażka z Radomiakiem, czy ta na własnym boisku z Koroną Kielce?

Tomasz MIDZIERSKI: – Mimo wszystko ta z Koroną. Mecz toczył się pod nasze dyktando, przy wyniku 0:0 nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Gdyby Paweł Wojciechowski go wykorzystał, byłby spokój i większy komfort gry. Oczywiście porażka z Radomiakiem też nas zabolała, bo za kadencji trenera Kamila Kieresia jeszcze tak wysoko nie przegraliśmy. Powiem szczerze – w tym meczu nie mieliśmy argumentów, by dotrzymać kroku przeciwnikowi. Na szczęście bardzo szybko dostaliśmy szansę na reakcję i powrót na właściwe tory.

Na mecz do Jastrzębia przyjeżdżacie jako zdecydowany faworyt? Z tego powodu będzie ciążyła na was większa presja, czy to bez znaczenia?

Tomasz MIDZIERSKI: – Patrząc na ten mecz pod kątem tabeli, na pewno jesteśmy faworytem. Ale jak wspomniałem wcześniej – każdy może urwać punkty tzw. faworytom. Będziemy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i wygrać, ale trafiamy na silnego przeciwnika, któremu w poprzednich meczach chyba zabrakło szczęścia. Obejrzałem wszystkie mecze GKS-u, bo „braliśmy” rywali po zespole z Jastrzębia.

Kiedy zagrał pan ostatni mecz na Stadionie Miejskim w Jastrzębiu? Z moich wyliczeń wynika, że przed piętnastoma laty…

Tomasz MIDZIERSKI: – To by się zgadzało, szmat czasu, nieprawdaż? Chociaż zaraz, zaraz… Mam, w czerwcu 2014 roku wychowankowie Szkółki Piłkarskiej MOSiR Jastrzębie zagrali przeciwko GKS-owi Jastrzębie, który występował wówczas w III lidze. Wygraliśmy wtedy z nimi 3:1 (dwa gole zdobył Sebastian „Rambo” Wojciechowski, jednego Kamil Pająk, honorowego gola dla GKS-u strzelił Wojciech Caniboł – przyp. BN). Naszym kapitanem był Kamil Glik, grali też u nas między innymi Darek Kłus, Marcin Radzewicz, Łukasz Pielorz, Marcin Bednarek, był Maciek Małkowski, ale nie mógł zagrać. Wspaniałe wspomnienia.


Czytaj jeszcze: Wicelider na torach prowadzących do awansu

Żałuje pan, że mecz odbędzie się przy pustych trybunach, bez udziału kibiców?

Tomasz MIDZIERSKI: – Doping z trybun mobilizuje i motywuje piłkarzy do lepszej gry. Często kibice są dwunastym zawodnikiem gospodarzy, ale nie tylko. Wrzawa, emocje – to clou piłkarskiego show. Teraz słychać tylko echo naszych okrzyków, czasami przekleństw. Dobrze, że postawiliśmy się przestawić na grę bez publiki, ale sensem całego futbolu jest gra dla kibiców. Dawanie im emocji i radości.

Awans do ekstraklasy byłby dla pana najlepszym prezentem urodzinowym?

Tomasz MIDZIERSKI: – Jak zwykle jest pan bardzo dobrze przygotowany do wywiadu (śmiech).

Na pewno tak, fajnie by się to splotło (Tomasz Midzierski urodziny będzie obchodził 5 czerwca – przyp. BN). Jedna uroczystość z dwóch powodów. Ale nie wybiegam tak daleko w przyszłość, przed nami jeszcze jedenaście meczów. Skupmy się na najbliższym, wykonajmy kolejny krok do przodu, a potem będziemy się „martwić” i myśleć, co dalej.


Na zdjęciu: Obrońca Górnika Łęczna Tomasz Midzierski nie ma wątpliwości, że jego drużynę czeka w Jastrzębiu ciężka przeprawa.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus