Tomasz Petraszek po meczu z Wisłą: Zrobiliśmy robotę do niczego

Co się dzieje? Przegrywacie kolejny mecz w bardzo podobnych okolicznościach.
Tomasz PETRASZEK: Nie wiem sam. Brakuje nam koncentracji. Jakaś dziwna słabość nas dopada. Nie potrafimy odpowiednio się zachować, zażegnać niebezpieczeństwa, kiedy trzeba być skupionym. Ale wierzymy, że to może się zmienić – potrafimy grać w piłkę i możemy naprawdę dawać wszystkim radość. Teraz zboczyliśmy z tego kursu, którym powinniśmy kroczyć. Wszyscy mamy świadomość, że to się musi zmienić.

Tej radości w meczu z Wisła nie daliście nikomu, kto sercem jest z Rakowem…
Tomasz PETRASZEK: I to mnie boli. Szczególnie, że dziś była na trybunach moja rodzina, mama, kumple, z którymi się wychowywałem, trenerzy prowadzący mnie jeszcze wtedy, gdy marzyła mi się kariera hokeisty. Co prawda koncentrowałem się na spotkaniu, ale gdy zaczęli wykrzykiwać moje nazwisko, pokazali te tabliczki…

Miałeś gęsią skórkę…
Tomasz PETRASZEK: Właśnie! To były niezwykłe chwile, bo ci ludzie pokonali setki kilometrów, by dotrzeć na to spotkanie. Bardzo to szanuję i z pewnością nigdy im tego nie zapomnę. To była specjalna rzecz, którą mi zafundowali. A my zrobiliśmy robotę do niczego…

To niepowodzenie boli?
Tomasz PETRASZEK: Bardzo boli i rani serce. W każdym razie tak nie możemy się zachowywać.

Może powinniście porozmawiać ze sobą?
Tomasz PETRASZEK: Na razie będzie rozmowa z trenerem, a potem pogadamy we własnym gronie.

Może w oderwaniu od tego wszystkiego, od piłkarskich aren?
Tomasz PETRASZEK: To nasza prywatna rzecz, ale za wszystkie rady dziękuję.

Płocczanie czymś was zaskoczyli?
Tomasz PETRASZEK: Niczym. Wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą. Nie jedną, a dwie bramki powinniśmy strzelić w pierwszej połowie. Wydawało się, że rozpracowaliśmy ich, z pewnością wiedzieliśmy na co Wisłę stać. Mimo wszystko to nie była jakaś ekipa, która mogła nas rzucić na murawę. Zmusić nas do defensywy, kurczowego trzymania się własnej bramki.

Odrodzicie się?
Tomasz PETRASZEK: Musimy.

Zobacz jeszcze: Aleksandar Kolew liczy na swoją szansę w Rakowie Częstochowa

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ