Tomasz Rutkowski: Nie zmieniać zasad

Jak pan przyjął decyzję o zakończeniu sezonu ligowego i rozdaniu medali na podstawie sezonu zasadniczego?

Tomasz RUTKOWSKI: – Rzadko zgadzam z postanowieniami działaczy związkowych, ale tym razem uważam, że była to właściwa i słuszna decyzja. Można byłoby się zastanawiać, czy zawiesić rozgrywki na, powiedzmy, dwa tygodnie. Można było rozgrywać mecze przy zamkniętych dla widzów trybunach i ewentualnie udostępnić transmisje telewizyjne w internecie. Najgorszą propozycją byłoby skrócenie play offu. Te rozwiązania, moim zdaniem, nie były dobre. Oczywiście, w tej sytuacji martwi mnie co z kadrowiczami, choć też nie wiemy czy mistrzostwa świata nie zostaną odwołane. Władze IIHF powinny jak najszybciej podjąć decyzje, bo czas nagli i hokeiści powinni wiedzieć czy sposobić się do turnieju czy też planować nieoczekiwanie przedłużone wakacje.

Wróćmy do zakończonego sezonu. Trwa nieustająca dyskusja o zniesieniu limitu dla obcokrajowców w naszej lidze. Czy pańskim zdaniem podniósł się poziom ligowej rywalizacji?

Tomasz RUTKOWSKI: – Od początku byłem przeciwnikiem tej decyzji i chciałbym mocno zaakcentować, że zrobiono to ze szkodą dla rodzimego hokeja. To dla mnie niepojęte, że w Podhalu Nowy Targ, kolebce hokeja, występowało 17 obcokrajowców, w tym dwóch zagranicznych bramkarzy, będących w rezerwie. Zagraniczny trener korzystał, z reguły, z trzech formacji, w których na palcach jednej ręki można było policzyć naszych hokeistów. Kilku młodych utalentowanych zawodników oglądało mecze z trybun, a powinni grać i nabierać doświadczenie. Jaki był sens zatrudniania obcokrajowców w Naprzodzie Janów, Zagłębiu Sosnowiec czy też w Toruniu? Oni do tych zespołów nic nie wnieśli, zaś ich wyniki kibiców mocno rozczarowały. Gdyby obcokrajowcy przyciągali na trybuny komplety publicznośc,i wówczas można byłoby się zastanawiać, czy też warto było zmieniać regulamin. Ligowy poziom na pewno się nie podniósł, choć na pewno się wyrównał. Jeszcze nie tak dawno GKS Tychy i Cracovia nadawały ton rozgrywkom, teraz było więcej zespołów o podobnym poziomie. Rozgrywki były ciekawe, półfinały play off zapowiadały się interesująco. Ale jeszcze raz mocno podkreślę: liga uwolniona dla zagranicznych zawodników godzi w interes naszego hokeja.

Jeszcze nie tak dawno była „zbitka” terminów w play offie i trwały one krócej. Teraz odstąpiono od tej zasady, to słuszne rozwiązanie?

Tomasz RUTKOWSKI: – Zasady rozgrywania play offu nie powinno się zmieniać i uważam, że należy je rozgrywać w odpowiednio szybkim rytmie. Zwycięzca sezonu zasadniczego nie powinien czekać na kolejnego rywala dwa tygodnie, a mecze powinny być rozgrywane co dwa dni. GKS Katowice po wygraniu rywalizacji z Podhalem otrzymał sporo czasu na regenerację sił, a moim zdaniem niemal z marszu powinien przystępować do meczów półfinałowych z GKS-em Tychy. To jednak już tylko czysto teoretyczne rozważania, bo przecież sezon został zakończony po ćwierćfinałach.

Był pan zaskoczony układem sił w tym sezonie?

Tomasz RUTKOWSKI: – Liga bez limitów sprawiła, że więcej klubów sięgnęło po zagranicznych zawodników. Solidny zespół stworzyła Unia Oświęcim i byłem ciekaw jak sobie poradzi w dalszej części play offu. Najbardziej szkoda mi zespołu z Jastrzębia, tworzonego w oparciu o własnych wychowanków i wspartych przez kilku doświadczonych zawodników krajowych i zagranicznych. Tam właściwa polityka kadrowa przynosi odpowiednie profity. Zespół zdobyły już dwa puchary: Polski oraz Wyszehradzki; i miał wszelkie dane, by znaleźć się finale. W konfrontacji z Unią Oświęcim wcale nie był bez szans. Ośrodek w Jastrzębiu to przykład jak powinno się działać w naszej hokejowej rzeczywistości. Nie znam klubowego budżetu, ale śmiem twierdzić, że był niższy niż u pozostałych półfinalistów i pokonanej Cracovii.

Z tego szerokiego grona obcokrajowców ilu miałoby szansę gry w reprezentacji, gdyby oczywiście istniała taka możliwości?

Tomasz RUTKOWSKI: – Uff … Powiem, że niewielu, czterech, najwyżej pięciu. Dwóch powołałbym bez żadnego zastanowienia. Słoweńskiego obrońcę Klemena Pretnara oraz Kanadyjczyka z polskimi korzeniami, napastnika GKS-u Tychy, Christiana Mroczkowskiego.