Tomczyk jeszcze się przyda?

Gdy 7 lutego tego roku śląski klub ogłosił czasowe pozyskanie 20-letniego napastnika, wątpliwości już nie brakowało. Wszystko dlatego, że Piasta w ostatnim czasie preferuje system gry z jednym napastnikiem, którym jest albo Piotr Parzyszek, albo Michal Papadopulos. Jeden grywa od początku, a drugi wchodzi na zmianę. System był jasny i klarowny. Poza tym Tomczyk to podobny napastnik, jak wymieniona wyżej dwójka, także preferuje siłową grę, jest raczej od wykańczania akcji niż od brania w nich udziału.

Nie tak to miało wyglądać

W Gliwicach przekonywano, że trzeci napastnik bardzo przyda się do rywalizacji. Tomczyk zamienił Lecha na Piasta by mieć większa szanse na grę w lidze. W poznańskim klubie w tym sezonie zaliczył 13 meczów, licząc ekstraklasę oraz europejskie puchary i zdobywając 3 bramki. W Piaście mimo że minęło już trochę czasu od transferu… nie zaliczył ani jednej minuty. Ba, w lidze ani razu nie załapał się nawet na ławkę rezerwowych! W dodatku Tomczykowi nie sprzyja szczęście, bo w dobrej dyspozycji tej wiosny jest Parzyszek, a dobre zmiany daje Papadopulos, który swoim golem uratował remis gliwiczanom w ostatnim spotkaniu z Wisłą Kraków.

Zapytaliśmy się więc trenera Waldemara Fornalika, jak widzi sytuację Pawła Tomczyka i czy jeszcze przyda się on śląskiej drużynie? – Poczekajmy z ferowaniem wyroków – mówi szkoleniowiec gliwiczan. – Obserwuję wszystkich na treningach. Paweł strzelił ostatnio w meczu drugiej drużyny trzy gole i nie wykluczone, że tą postawą otworzył sobie miejsce w meczowej kadrze na najbliższe spotkanie – stwierdza [Waldemar Fornalik], który dodaje. – Jest mu trudno w zaistniałem sytuacji, ale pewnie i on, i my mieliśmy inne wyobrażenie na temat jego wejścia do zespołu. Spodziewałem się, że to nastąpi znacznie częściej. Problem jest bardziej złożony, niż mogłoby się wydawać, ale mamy jeszcze przed sobą osiem spotkań i każdy zawodnik, bez wyjątku, jest dla mnie bardzo cenny – mówi trener Piasta.

Nie dostanie powołania?

Czas jednak nieubłaganie ucieka napastnikowi, które pewnie liczył i wciąż liczy na udział w młodzieżowych mistrzostwach Europy, które w czerwcu odbędą się we Włoszech. Brak gry oznacza tylko jedno, oglądanie turnieju w domu przed telewizorem, co ostatnio zaznaczył trener biało-czerwonych Czesław Michniewicz. – Widać, kto gra w klubie, a kto nie gra. Te niektóre powołania były po to, żeby powiedzieć zawodnikom, takim jak np. Paweł Tomczyk, że jeśli nie zaczną grać w klubie, to ich szanse na wyjazd na mistrzostwa są bardzo niewielkie. W pierwszej kolejności postawimy na piłkarzy grających regularnie w klubach, a w dalszej – na tych, co grają najlepiej – cytował trenera młodzieżówki „Przegląd Sportowy” po ostatnich sparingach.

20-latkowi nie pozostaje nic innego, jak zacisnąć zęby, zakasać rękawy i walczyć o każdą minutę w lidze. Być może w sobotnim meczu z Koroną Kielce dostanie szanse debiutu.

 

Na zdjęciu: Paweł Tomczyk przychodząc do Piasta tryskał optymizmem. Teraz… musi walczyć o swoje.