Tomczyk walczy z czasem

Selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21 zawitał ostatnio do Gliwic, by z trybun obejrzeć mecz Piasta z Cracovią. Etatowy młodzieżowiec, czyli Patryk Dziczek, pauzował co prawda za nadmiar żółtych kartek, ale dwaj kandydaci do kadry, czyli wspomniany napastnik Paweł Tomczyk i pomocnik „Pasów” Mateusz Wdowiak, pojawili się na boisku w drugiej połowie.

Michniewicz patrzył

Zwycięstwo gliwiczan przypieczętował właśnie Tomczyk, który zdobył już drugą bramkę dla śląskiej drużyny. Dorobek staje się tym bardziej okazały, gdy zwrócimy uwagę na to, że Tomczyk do tej pory zagrał tylko w dwóch meczach Piasta. Na murawie łącznie przebywał… 17 minut! – Paweł chyba ma najlepszy współczynnik goli do minut w lidze – uśmiechał się Czesław Michniewicz. – Musi walczyć o każdy występ. Tych minut nie ma zbyt wiele tej wiosny, ale gdy jest na boisku, stara się pokazać – mówi nam trener biało-czerwonych.

Tomczyk jeszcze się przyda?

– Chcę pokazać trenerowi, zarówno na treningach, jak i w meczach, że można na mnie liczyć. Stać mnie na wiele. Zdaję sobie sprawę, że drużynie idzie bardzo dobrze, ale chcę jechać na młodzieżowe mistrzostwa Europy i muszę grać, aby trener Czesław Michniewicz na mnie postawił. Liczę, że sztab będzie korzystał z szerokiej kadry, którą mamy, bo spotkań jest wiele i to w krótkim odstępie czasu. Bijemy się o duże cele i rywalizacja w drużynie jest ogromna, co widać to na boisku – powtarza Tomczyk.

Zawodnik, choć do Piasta trafił w lutym, w pierwszym zespole zadebiutował dopiero w połowie kwietnia, we wspomnianym meczu z Koroną. Przeciwko kielczanom strzelił gola i wywalczył rzut karny, a śląski zespół wygrał 4:0. Napastnika pochwali także trener Waldemar Fornalik i mogło się wydawać, że kolejne występy są naturalną koleją rzeczy.

Minuty na wagę złota

Tak jednak nie do końca było, bo przebieg dwóch kolejnych meczów i plan taktyczny w spotkaniach z Lechią i Zagłębiem sprawił, że 20-letni napastnik przesiedział całe mecze na ławce rezerwowych. Podniósł się z niej dopiero w ostatni piątek, gdy pojawił się na boisku na ostatnie 12 minut. I znów swoją ruchliwości i walką doczekał się szansy na gola, gdy Martin Konczkowski wystawił mu idealną piłkę, a wypożyczony z Lecha zawodnik pokonał Michala Peskovicia. – Po to wychodzę na boisko, żeby zrobić to, co do mnie należy. Pozostaje się cieszyć, że i tym razem to się udało; że drużyna wygrywa. Być może lepiej jest dostać mniej minut, a dobrze zagrać i się pokazać niż być bezbarwnym. Nie wiadomo jak by to było, gdybym dostał szansę w pięciu meczach i zagrałbym słabo. Trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Tak chcę do tego podchodzić – mówił [Paweł Tomczyk], który pochwalił Cracovię. – Moim zdaniem była to najlepsza drużyna, która przyjechała do Gliwic. Nie bała się grać piłką, dobrze nią operowała. Takie zwycięstwo na pewno buduje i teraz jedziemy rywalizować z moim zdaniem najlepszym zespołem ligi. Zrobimy wszystko, żeby wywieźć z Warszawy trzy punkty – dodał.

Ograć Legię

Teraz Tomczyka i Piasta czeka jeszcze trudniejsze zadanie, bo mecz wyjazdowy z Legią. – Są jeszcze cztery kolejki, ale ten mecz może okazać się najważniejszy. Puchary już praktycznie mamy, ale jeśli chcemy walczyć o złoto, a każdy z nas ma takie aspiracje, to wygrana w Warszawie jest obowiązkiem. Nie ma co kalkulować, nie chcemy remisu. My musimy wygrać cztery mecze, żeby móc marzyć o zdobyciu mistrzostwa Polski – stwierdził 20-latek, który wie, że Piast jeszcze nigdy na Legii nie wygrał. – Nastroje na pewno są bojowe. Każdy się mobilizuje i koncentruje tylko na tym meczu. Każdy z nas chce udowodnić, że jesteśmy lepsi od Legii. To jest idealny moment, żeby to pokazać i po raz pierwszy wygrać przy Łazienkowskiej!

 

Na zdjęciu: Paweł Tomczyk w krótkim czasie zaimponował kibicom Piasta

 

Ładny gest klubu

Piast może liczyć na rzeszę były piłkarzy klubu z Okrzei, którzy miło wspominają okres gry w Gliwicach i mocno ściskają kciuki za śląski zespół. Klub postanowił docenić kilku z nich i zrobił im niespodziankę.

Z Okrzei zostały wysłane paczki, które dotarły do Monako, Kopenhagi i Palermo. Były obrońca Piasta Kamil Glik, były napastnik Kamil Wilczek oraz były kapitan i pomocnik Radosław Murawski otrzymali specjalne listy podpisane przez prezesa Pawła Żelema oraz pamiątkowe koszulki Piasta z nazwiskami byłych graczy. Gliwicki klub dziękuje im za trzymanie kciuków i podkreślanie tego, gdzie się wybili, zanim ruszyli w świat. „Totalne zaskoczenie i super niespodzianka. Dziękuję za pamięć i również życzę spełnienia marzeń w końcówce sezonu” napisał na Instagramie obrońca biało-czerwonych Kamil Glik, a Radosław Murawski dodał: „Trzymam kciuki za jeszcze lepszy wynik niż ze mną trzy lata temu”.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ