Top 3 kontrowersji VAR-owych w tym sezonie

Koniecznie pamiętać trzeba jednak o tym, że ostateczna decyzja jest kwestią INTERPRETACJI przepisów, dokonywanej przez rozjemcę czy to w wozie, czy przed ekranem. A interpretacje – patrząc choćby na sytuację numer 1 opisaną obok i porównując ją z przesłanką podyktowania rzutu karnego dla Śląska w Sosnowcu – wciąż mogą być bardzo odmienne w teoretycznie identycznych okolicznościach…

VAR nie zawsze więc ucina wszelkie dyskusje. W sześciu dotychczasowych kolejkach znaleźliśmy trzy sytuacje, w których o decyzjach podjętych przy pomocy nowoczesnej techniki dyskutowało się – i pewnie będzie się dyskutować – jeszcze długo…

1. Miedź – Pogoń (I kolejka)

W 34 min, przy stanie 0:0, piłka zgrywana głową przez pomocnika Miedzi, Marquitosa, w kierunku Mateusza Piątkowskiego ewidentnie dotknęła – raczej nienaturalnie ułożonej – ręki obrońcy Pogoni, Sebastiana Walukiewicza. Sędzia Paweł Raczkowski na podstawie analizy VAR uznał, że rzutu karnego nie będzie. Gospodarze ostatecznie wygrali 1:0.

2. Lechia – Śląsk (II kolejka)

Przy stanie 1:0 Mateusz Cholewiak, obrońca Śląska, bez wątpienia nieprzepisowo powstrzymał Michała Maka. Nieczysta interwencja miała jednak miejsce ewidentnie przed linią boczną pola karnego. Mimo konsultacji wideo, Szymon Marciniak wskazał na „wapno”. Flavio Paixao jednak nie wykorzystał „jedenastki”, a mecz zakończył się remisem 1:1.

3. Cracovia – Zagłębie Lubin (V kolejka)

Akcja prawą stroną Sebastiana Strózika, strzał Javiera Hernandeza, nieudana dobitka Marcina Budzińskiego, wreszcie – po ponownym dograniu Strózika – gol Hiszpana. A jednak Łukasz Szczech – po „słuchawkowej” konsultacji z wozem VAR – bramki nie uznał, a jego sygnalizacja rzutu wolnego pośredniego wskazywała na ofsajd. Tylko w którym momencie, skoro początkowo linię spalonego wyznaczała piłka, a w końcówce akcji Hernandez na pewno nie był przed obrońcami.