TOP 5 meczów z Włochami. Od rzymskiej klęski do modlitwy papieża

Z reprezentacją Włoch nasza drużyna zmierzy się w niedzielę po raz szesnasty. Trzy spotkania kończyły się triumfami biało-czerwonych. Siedem razy odnotowano remis, a pięciokrotnie górą była Italia. W historii tej rywalizacji sporo jest ciekawych momentów, a „Sport” wybrał pięć najciekawszych spotkań.

Koncewicz jednak wrócił

Do Rzymu, na ostatni nasz mecz eliminacji mundialu 1966, reprezentacja trenera Ryszarda Koncewicza udała się z niewielkimi nadziejami na awans. Trzeba było wygrać, aby zachować szanse na promocje. Nic z tego, po klęsce 1:6 kozłem ofiarnym uznano bezapelacyjnie debiutującego w kadrze, a jednocześnie rozgrywającego… ostatni mecz bramkarza Henryka Stroniarza.

Mecz rozgrywano w poniedziałek o 15.00, a Stadio Olimpico było wypełnione po brzegi fanatycznie dopingującymi „tifosi”. Nasz zespół zwyczajnie nie wytrzymał presji, chociaż po latach nie zabrakło opinii, że kilku piłkarzy było… delikatnie niedysponowanych. Najbardziej obok Stroniarza dostało się Ernestowi Pohlowi, który meczem w Rzymie pożegnał się z reprezentacją Polski. Bo choć trener Koncewicz nie raz tolerował to, że piłkarz Górnika lubił wypić, to trzy lata wcześniej mocno zbulwersował się, gdy Pohl zamówił piwo po meczu z Czechosłowacją. Zdyskwalifikowano go wówczas na cztery miesiące, ale do kadry jeszcze wrócił.

Po meczu z Włochami już nie. Było to zresztą wyjątkowe pod względem pożegnań spotkanie, bo trener Koncewicz poprowadził wówczas zespół po raz ostatni. Chociaż on akurat, na stanowisko… wrócił.

1 listopada 1965

Włochy – Polska 6:1 (2:0)

Bramki: Mazzola (5), Barison (25), Barison (66), Rivera (71), Mora (80), Barison (88) – Lubański (80).

WŁOCHY: Negri – Burgnich, Rosato, Salvatore, Facchetti – Lodetti, Mora – Bulgarelli, Mazzola, Rivera, Barison. Trener Edmondo FABRI.

POLSKA: Stroniarz – Szczepański, Gmoch, Oślizło, Anczok – Szołtysik, Pohl – Żmijewski, Sadek, Lubański, Liberda. Trener Ryszard KONCEWICZ.

 

But naprawdę pękł

Spotkanie, które z pewnością znalazłoby swoje miejsce na liście, gdybyśmy przeprowadzili plebiscyt na 10 najważniejszych meczów w historii reprezentacji Polski. Dwa genialne podania Henryka Kasperczaka i dwa wspaniałe gole. Przez lata spierano się, czy Kazimierzowi Deynie przy strzale rzeczywiście pękł but, ale jeżeli tak właśnie twierdzi przyjaciel „Kaki”, red. Stefan Szczepłek, to nie sposób polemizować. Prócz zachwytów nad grą „Orłów Górskiego” trzeba nadmienić, że w drugiej połowie, wobec naporu Italii, nasi bronili się zaciekle. Można nawet powiedzieć, że „oddychali rękawami”.

Nie na darmo „Trener Tysiąclecia” zdjął z boiska Andrzeja Szarmacha i wprowadził Lesława Ćmikiewicza, czyli gracza o inklinacjach bardziej defensywnych. Ciekawostką jest fakt, że aż trzech włoskich piłkarzy, którzy zagrali w Stuttgarcie pamiętało efektowną włoską wiktorię sprzed dziewięciu lat. To Tarcisio Burgnich, Giacinto Facetti i Sandro Mazzola. W naszej drużynie nie było ani jednego takiego gracza, bo kontuzja zabrała mundial Włodzimierzowi Lubańskiemu. Ale na ławce obok trenera Górskiego zasiadał Jacek Gmoch, uczestnik rzymskiej klęski.

23 czerwca 1974

Polska – Włochy 2:1 (2:0)

Bramki: Szarmach (38), Deyna (45) – Capello (85).

POLSKA: Tomaszewski – Szymanowski, Gorgoń, Żmuda, Musiał – Kasperczak, Deyna, Maszczyk – Lato, Szarmach (78. Ćmikiewicz), Gadocha. Trener Kazimierz GÓRSKI.

WŁOCHY: Zoff – Spinosi, Burgnich (34. Wilson), Morini, Fachetti – Benetti, Mazzola, Capello – Causio, Chinaglia (64. Boninsegna), Anastasi. Trener Feruccio VALCAREGGI.

 

„Szczygieł” zagwizdał pochopnie

W futbolu 22 dni, to szmat czasu, a tym bardziej podczas wielkiego turnieju. W pierwszym meczu na mundialu w Hiszpanii zremisowaliśmy z Włochami 0:0, a prasa w obu krajach była niezadowolona. U nas krytykowano np. Zbigniewa Bońka. Za to, że po transferze do Juventusu się nie stara. Włosi piętnowali z kolei Paolo Rossiego, bo przecież na mundialu miał nie zagrać, ze względu na udział w aferze „Czarnego totka” i tylko na prośbę trenera Enzo Bearzota kara została skrócona.

Nieco ponad trzy tygodnie później obaj piłkarze byli w swoich krajach ubóstwiani. W półfinale mundialu Włoch zdobył dwie bramki, a Boniek oglądał mecz z trybun, bo pauzował za kartki. Oba zespoły przeszły w trakcie turnieju ogromną metamorfozę. Italia większą, bo miała dużo większe problemy z wyjściem z grupy aniżeli nasz zespół. Rozkręciła się jednak na tyle, że w meczu o finał nie mieliśmy szans.

Chociaż pierwszy gol, który padł po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, paść nie powinien. Nie ma bowiem mowy o tym, aby Stefan Majewski faulował. Po latach nie warto podejmować się spiskowych teorii, ale arbiter tamtego meczu, Urugwajczyk Juan Daniel Cardellino, miał włoskie korzenie. Jego nazwisko, w wolnym tłumaczeniu z włoskiego, brzmi… „Szczygieł”.

8 lipca 1982

Polska – Włochy 0:2 (0:1)

Bramki: Rossi (22), Rossi (73).

POLSKA: Młynarczyk – Dziuba, Żmuda, Janas, Majewski – Buncol, Matysik, Kupcewicz, Ciołek (46. Pałasz) – Lato, Smolarek (78. Kusto). Trener Antoni PIECHNICZEK.

WŁOCHY: Zoff – Bergomi, Scirea, Collovati, Cabrini – Conti, Oriali, Antognoli (28. Marini), Tardelli – Rossi, Graziani (70. Altobelli). Trener Enzo BEARZOT.

 

Gwizdów nie było

Trener Antoni Piechniczek przeszedł do historii polskiego futbolu z wielu względów. Również z tego, że podczas swojej kadencji dwa razy jego „biało-czerwoni” wygrywali z urzędującymi mistrzami świata. W 1981 roku Polska wygrała na wyjeździe z Argentyną, a cztery lata później na Stadionie Śląskim z Włochami. Później taka sztuka udała się tylko Adamowi Nawałce, który w 2014 roku wygrał z Niemcami.

Archiwum Sportu

Mecz z 1985 przeciwko Italii nie wzbudził jakichś większych emocji. Wokół murawy „kotła czarownic” zalegały śniegowe zaspy, a mecz – rozgrywany w kiepskich czasach naszej historii – nie wzbudził nawet większego zainteresowania, bo obejrzało go niespełna 20 tysięcy kibiców. Dwa miesiące wcześniej zremisowaliśmy z Belgią w Chorzowie, w meczu dającym awans na meksykański mundial, a ludzi na trybunach było o… 50 tysięcy więcej. Ci, którzy przyszli, nie żałowali. Chociaż za Dariuszem Dziekanowskim na Śląsku nie przepadano, to nie da się ukryć, że strzelił przepięknego gola już na początku meczu i tym razem nikt „legionisty” nie wygwizdał.

15 listopada 1985

Polska – Włochy 1:0 (1:0)

Bramka: Dziekanowski (6).

POLSKA: Młynarczyk – Pawlak (29. Przybyś), Żmuda, Wójcicki, Ostrowski – Dziekanowski, Buncol, Matysik, Komornicki – Boniek, Smolarek (85. Tarasiewicz). Trener Antoni PIECHNICZEK.

WŁOCHY: Tancredi (46. Galli) – Bergomi, Scirea (46. Tricella), Collovati, Cabrini, Massaro, Di Gennaro, Baresi, Bagni – Serena, Altobelli (78. Vialli). Trener Enzo BEARZOT.

 

Papież to wymodlił…

Chociaż rozgrywane przy Łazienkowskiej spotkanie było tylko towarzyskie, to pokonanie reprezentacji Włoch 3:1 przyjęto nie tyle z entuzjazmem, co z niedowierzaniem. To był parszywy czas naszej drużyny narodowej, po kiepskich eliminacjach do Euro 2004, kiedy to pozwoliliśmy zakwalifikować się na turniej drużynie… Łotwy. Mecz z Italią – dziś możemy już tak powiedzieć – był zaczątkiem czegoś lepszego, a skończyło się awansem na mundial, na którym… Włosi zostali mistrzami świata.

Co ciekawe dzień przed meczem w Warszawie delegacja PZPN, a także Jerzy Dudek Jacek Zieliński, spotkania się w… Rzymie z papieżem Janem Pawłem II. To właśnie podczas tamtego spotkania ojciec święty zapytał Michała Listkiewicz o „swoją Cracovię”, a obecnego również w auli Pawła VI, Kazimierza Górskiego, o rodzinny Lwów. Piłkarzom obu zespołów, bo reprezentacja Włoch również na audiencji była obecna, życzył szczęścia i obiecał modlitwę, niezależnie od wyniku. Cóż, wygląda na to, że modlił się jednak jako… Karol Wojtyła, niespełniony bramkarski talent z Polski.

12 listopada 2003

Polska – Włochy 3:1 (2:1)

Bramki: J. Bąk (6), Kłos (18), Krzynówek (84) – Cassano (19).

POLSKA: Dudek – Kłos, J. Bąk (72. Hajto), Zieliński, Mi. Żewłakow (76. Rząsa) – Kosowski (90. Gorawski), Lewandowski, Kukiełka, Krzynówek – Rasiak (87. Saganowski), Niedzielan (81. Żurawski. Trener Paweł JANAS.

WŁOCHY: Toldo – Panucci, (55. Grosso), Nesta, Cannavaro (46. Oddo), Pancaro (46. Materazzi, 90. Ferrari), Perrotta, Marchionni (55. Gattuso), Zanetto, Di Vaio (62. Miccolli), Cassano (83. Bazzani) – Vieri. Trener Giovanni TRAPATTONI.

Na zdjęciu: Tak „Sport” pisał o naszej najsłynniejszej wiktorii nad reprezentacją Włoch.