Torreador Lopez w wysokiej formie

Ivan Lopez ponownie wyrasta na lidera Rakowa. W meczu z Termalicą poprawił swój dorobek bramkowy.


Hiszpan, podobnie jak w poprzednim roku jest jednym z kluczowych zawodników ofensywnych Rakowa. Po dziewięciu rozegranych spotkaniach ma już porównywalne statystyki do poprzedniego sezonu, a przecież na murawie spędził mniej niż połowę czasu w ubiegłych rozgrywkach.

Dołek przezwyciężony

Kibice Rakowa mogli mieć obawy, czy w tegorocznych rozgrywkach będzie prezentował się równie dobrze co w poprzedniej kampanii. Owszem, w lidze zazwyczaj nie zawodził, co potwierdził występ przeciwko Piastowi Gliwice, jednak eliminacje do europejskich to temat dla Lopeza do zapomnienia. Hiszpan miał w nich problemy ze skutecznością i kreacją. Można oczywiście wytłumaczyć to ustawieniem na różnych, niekoniecznie dobrych dla niego pozycjach, tak nadal te spotkania były lekkim rozczarowaniem. Na szczęście swoje i Rakowa wrócił do odpowiedniej dyspozycji i ponownie czaruje w lidze.

Lopez miał spory udział w zwycięstwie nad Legią i Śląskiem Wrocław, a więc uznanymi w Polsce markami co tylko podkreśla, że gdy wejdzie w swój najlepszy okres roku to trudno go zatrzymać. Hiszpan w samej ekstraklasie zdobył już siedem bramek i dołożył cztery asysty, Oczywiście zdecydowana większość goli pomocnika padła ze stałych fragmentów gry. Raków jest jednak jednym z zespołów, które potrafią do maksimum je wykorzystać i stworzyć z nich swój atut. Stąd precyzyjny w dośrodkowaniach Hiszpan jest dla częstochowian elementem drogocennym.

Najlepsze już za nim?

Wydaje się więc, że Lopez może poprowadzić Raków ponownie do europejskich pucharów, albo i do czegoś więcej. Pytanie jednak, czy zdoła utrzymać swoją dyspozycję choćby do końca rundy. 27-latek w ubiegłym roku również miał swój złoty okres. Rozpoczął go od dubletu z Górnikiem Zabrze. Tyle samo goli ustrzelił Stali Mielec oraz dołożył trafienie w Poznaniu podczas spotkania z Lechem. Problem w tym, że od tego momentu Lopez powoli zaczął gasnąć. Koronnym przykładem był ostatni w 2020 roku mecz przeciwko Piastowi Gliwice. Wówczas Hiszpan pojawił się na murawie w drugiej połowie i równie dobrze po 10 minutach powinien „zjechać do bazy”, ponieważ prezentował się karygodnie.

Początek nowego roku był już dla niego zdecydowanie lepszy. Na przełomie lutego i marca wrócił na odpowiednie tory (dwie bramki i trzy asysty w czterech meczach ligowych). W kwietniu zaliczył ponowny dołek, by w decydującej fazie sezonu znów być wyróżniającą postacią, co udokumentował bramką w finale Pucharu Polski. Można mieć więc pewne obawy, czy forma Lopeza ponownie nie zacznie pikować w listopadzie, by w nowym roku znów wznieść się na wyżyny. Dla samego zawodnika lepiej będzie, jeżeli się to nie wydarzy.

Pracuje na transfer

Nie ulega przecież wątpliwości, że Hiszpan odejdzie w pewnym momencie z Rakowa. Jeżeli klub otrzyma za niego odpowiednią stawkę to Lopez raczej wybierze nowe, zapewne większe wyzwanie niż grę w ekstraklasie. Wszystko więc zależy tylko od niego. Jeżeli jego forma pod koniec roku ponownie spadnie, to wprost proporcjonalnie spadnie zainteresowanie jego usługami.

Dodatkowo o miejsce w składzie w linii ofensywnej częstochowian walczą jeszcze inni piłkarze jak choćby Fabio Sturgeon. To dodatkowa motywacja dla Lopeza, by dalej prezentować jak najwyższą dyspozycję. Skorzysta na tym nie tylko on, ale i cały Raków, który dzięki Hiszpanowi może powtórzyć wyczyn z poprzedniego sezonu, a więc wicemistrzostwo Polski.


Na zdjęciu: Ivan Lopez jest w wysokiej dyspozycji. Podobnie było w analogicznym okresie ubiegłego roku, po którym przyszedł dołek formy.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus