Tour de France: Lider bierze wszystko

Trzeci i ostatni alpejski etap tegorocznego wyścigu zawierał w sobie trzy monumentalne i okryte legendą alpejskie podjazdy. Col de la Madeleine, Col de la Croix de Fer i wreszcie finałową wspinaczkę pod Alpe d’Huez. Ostatni podjazd nosi nazwę „góry Holendrów”. Wczoraj kolumna Tour de France pokonywała go po raz 30 w historii i aż osiem razy triumfowali kolarze z „Kraju tulipanów”. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce jednak dość dawno temu, bo w 1989 roku. Dlatego kolarze holenderscy mieli wczoraj olbrzymią ochotę, aby nawiązać do osiągnięć swoich wspaniałych poprzedników, Joopa Zoetemelka czy Heinnie’go Kuipera. Było blisko, ale ostatecznie „Pomarańczowi” musieli uznać wyższość kolarza jadącego w… żółtej koszulce lidera.

Majka chciał się sprawdzić

Zaraz po starcie utworzyła się liczna, bo prawie 30-osobowa ucieczka, do której zabrał się m.in. Rafał Majka. Polski kolarz zdecydował się na takie rozwiązanie przede wszystkim po to, aby sprawdzić się na wymagających podjazdach po dwóch słabszych w swoim wykonaniu dniach. I trzeba przyznać, że „Zgred” radził sobie całkiem dobrze. Na pierwszym podjeździe część harcowników odpadła, a nasz zawodnik jechał w czołówce. Podczas drugiej wspinaczki odważnie zaatakował Holender Steven Kruijswijk. Kolarz grupy LottoNL-Jumbo zajmował przed etapem wysokie, szóste miejsce w klasyfikacji generalnej, dlatego wiadomo było, że grupa liderów – prowadzona przez zespół Sky, z Michałem Kwiatkowskim, tak łatwo nie odpuści. W pewnym momencie przewaga Holendra wynosiła ponad sześć minut, a za nim, ze stratą trzech minut jechała trzyosobowa grupka, w której znajdował się Rafał Majka. W takiej kolejności kolarze pokonali drugi długi podjazd i o ile Kruijswik utrzymywał zapas nad peletonikiem, o tyle grupa Majki została doścignięta na zjeździe.

O co chodziło Froome’owi?

Cała zabawa rozpoczęła się u podnóża finałowego podjazdu, czyli pod wspomniane Alpe d’Huez. Prowadzący holenderski kolarz miał wówczas 4,5 minuty przewagi nad grupą liderów, która w oczach zaczęła topnieć. Szybko odpadł Majka, który zapłacił za wcześniejszą aktywną jazdę. Mocniej pociągnął Michał Kwiatkowski, ale też tym razem dosyć szybko przekazał prowadzenie koledze z zespołu, Eganowi Bernalowi. To na barkach Kolumbijczyka spoczywał obowiązek gonienia Kruijswijka. Młody kolarz mozolnie niwelował straty, ale nadzieje Holendra na nawiązanie do sukcesów swoich rodaków skończyły się w momencie, kiedy z coraz mniejszej grupy liderów zaczęły się ataki.

Próbowali niemal wszyscy, od Vincenzo Nibalego, przez Nairo Quintanę, Mikela Landę i Romaina Bardeta. Wreszcie na akcję zdecydował się Chris Froome i nie wiadomo, czy chciał popełnić zamach na żółtą koszulkę lidera, w której jechał jego klubowy kolega Geraint Thomas, czy też miał przygotować rodakowi atak? Ostatecznie czterokrotny zwycięzca Tour de France dogonił Kruijswijka, ale po chwili został dogoniony przez rywali. Również przez Thomasa.

Zwycięstwa… nie planował

Nieco wcześniej ogromny pech spotkał Nibalego, który upadł, zahaczony przez jednego z kibiców. Kłopoty z przejazdem przez szpaler buczących, przeszkadzających i odpalających race idiotów, miał też Słoweniec Primoż Roglić, a także reszta zawodników. Na ostatnich trzech kilometrach, na szczęście, ustawiono płotki ochronne i piątka zawodników mogła w normalnych warunkach rozegrać walkę o zwycięstwo. Zaatakował Mikel Landa, którego „poprawił” Tom Dumoulin, ale kolarze grupy Sky nie dali się zgubić. Wiadomo było, że na finiszu z takiej grupy raczej nie będzie  liczyć się Bardet, a zdecydowanie najszybszy z tego towarzystwa jest Thomas. I jak na lidera przystało Walijczyk ruszył zdecydowanie na 150 metrów przed kreską. Osiągnął, jak na tak krótki odcinek, sporą przewagę i wygrał na Alpe d’Huez zdecydowanie. Drugi był Dumoulin, czyli Holendrzy tym razem obeszli się smakiem. – Nie planowałem zwycięstwa na tym etapie. Ale sytuacja ułożyła się tak, a nie inaczej – powiedział za metą Geraint Thomas, który wygrał drugi etap z rzędu i nieznacznie powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej.

12. etap (Bourges Saint Maurice les Arcs – Alpe d’Huez, 175,5 km)

1. Geraint Thomas (W. Brytania, Sky) 5.18:37, 2. Tom Dumoulin (Holandia, Sunweb) + 2 sek., 3. Romain Bardet (Francja, AG2R) +3, 4. Chris Froome (W. Brytania, Sky) +4, 5. Mikel Landa (Hiszpania, Movistar) +7, 6. Primoż Roglić (Słowenia, LottoNL-Jumbo), 7. Vincenzo Nibali (Włochy, Bahrain-Merida) – obaj +13, 8. Jakob Fuglsang (Dania, Astana) +42), 9. Nairo Quintana (Kolumbia, Movistar), 10. Steven Kruijswijk (Holandia, LottoNL-Jumbo) +53, 27. Rafał Majka (Bora-hansgrohe) +15:09, 62. Tomasz Marczyński (Lotto Soudal) +27:11, 72. Michał Kwiatkowski (Sky) +28:54, 113. Paweł Poljański (Bora-hansgrohe) +31:37, 119. Maciej Bodnar (Bora-hansgrohe) +31:45.

Klasyfikacja generalna

  1. Thomas 49.24:43, 2. Froome +1:39, 3. Dumoulin +1:50, 4. Nibali +2:37, 5. Roglić +2:46, 6. Bardet +3:07, 7. Landa +3:13, 8. Kruijswijk +3:43, 9. Quintana +4:13, 10. Daniel Martin (Irlandia, UAE Emirates) +5:11, 21. Majka +28:38, 59. Kwiatkowski +1.18:59, 101. Poljański 1.43:25, 110. Marczyński +1.47:54, 143. Bodnar 2.09:09.